Beata Kempa przed komisją śledczą

Beata Kempa przed komisją śledczą
Beata Kempa (PiS) zeznaje przed sejmową komisją śledczą (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / drr

Przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową zeznaje posłanka PiS Beata Kempa. Posłowie w trybie niejawnym przesłuchają dziś także Zbigniewa Wassermana.

Zeznając przed komisją, Beata Kempa powiedziała między innymi, że nie pamięta, by zgłaszała uwagi do projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Jak powiedziała, przypomniała sobie o tym, gdy sprawa została nagłośniona w mediach.

- O tym fakcie tak naprawdę, że tak powiem przypomniałam sobie z mediów. Nie byłam w stanie sobie przypomnieć wcześniej, że pismo w takiej sprawie kierowałam; gdybym o tym sobie przypomniała wcześniej, to na pewno bym poinformowała w pierwszej kolejności pana przewodniczącego Sekułę - oświadczyła Kempa.

Zaznaczyła, że każdy wiceminister ma do czynienia z bardzo dużą liczbą różnego rodzaju pism i że mogła w związku z tym nie pamiętać tego konkretnego, jednego pisma z maja 2007 r.

Dopytywana przez Sławomira Neumanna (PO) dlaczego po tym, jak już przypomniała sobie, że zgłaszała uwagi do projektu ustawy hazardowej, nie poinformowała o tym ani kierownictwa swojego klubu, ani szefa komisji Mirosława Sekuły (PO) odparła, że po przeanalizowaniu swojego pisma z uwagami do projektu nowelizacji ustawy hazardowej stwierdziła, że nie ma w nim nic takiego, co mogłoby być podstawą do wyłączania jej z prac komisji.

Zostałam wezwana, bo jestem z opozycji

Beata Kempa powiedziała także, że gdyby rzeczywiście miała wpływ na kształt projektu nowelizacji ustawy hazardowej w czasach rządów PiS, to sama zrezygnowałaby z prac w komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej. Oceniła też, że została wezwana przed komisję tylko dlatego, iż jest z opozycji.

- Oświadczam, że nie znam Rysia, ani Mira, ani Zbycha, ani Grzesia, osobiście ani towarzysko. (...) Nikomu nie obiecywałam, że na 90 proc. coś załatwię. Nie ustalałam, jak ma wyglądać jakakolwiek ustawa na cmentarzu, na CPN-ie. (...) Nie spędzałam również żadnego sylwestra w spa, a żaden Rysio nie finansował mojej kampanii wyborczej - mówiła Kempa.

Według niej, dzisiejszy dzień będzie przełomowy, bo w związku z przesłuchaniami posłów opozycji "zakończy się wielki proces tuszowania sprawy, zamiatania tej afery pod dywan".

Kempa została najpierw - podobnie jak poseł PiS Zbigniew Wassermann - wyłączona ze składu komisji śledczej, a potem wezwana przed nią jako świadek dlatego, że w maju 2007 r. jako wiceminister sprawiedliwości zgłosiła uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej i - jak argumentowali posłowie PO - brała w ten sposób udział w procesie legislacyjnym, który bada komisja.

- Zgodziłabym się z zarzutem, że biorę czynny udział w procesie legislacji, czy wpływam na kształt fundamentalnych kwestii związanych z powstawaniem ustawy o grach i zakładach wzajemnych, jeżeli byłabym pracownikiem lub pełniłabym funkcje publiczne w Ministerstwie Finansów, które było gospodarzem tego projektu ustawy. Po drugie - jeśli brałabym udział w zespole, który przyjmuje bądź odrzuca uwagi, generalnie formułuje ostateczny kształt (...) ustawy - wtedy sama złożyłabym wniosek o wykluczenie mnie z komisji - powiedziała Kempa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Beata Kempa przed komisją śledczą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.