"Blue taxi" w KSP - dymisja i dwie dyscyplinarki
Jeden z kierowników z Wydziału Doskonalenia Zawodowego KSP stracił stanowisko, a wobec dwóch innych policjantów wszczęto postępowanie dyscyplinarne – to efekt kontroli ws. funkcjonariusza, który miał zostać odwieziony z imprezy przez dyżurnego policjanta.
Na początku marca funkcjonariusz pilnujący magazynu broni w Piasecznie na polecenie przełożonych zszedł z dyżuru i zawiózł do domu prywatnym samochodem nietrzeźwego oficera z imprezy karnawałowej w Górze Kalwarii. Całą sprawę opisała „Rzeczpospolita” w artykule zatytułowanym "Blue taxi po policyjnej imprezie".
Funkcjonariusz z Wydziału Doskonalenia Zawodowego pozostaje w dyspozycji komendanta stołecznego policji nadinspektora Adama Mularza; zostanie przeniesiony do innej jednostki.
”Wobec dwóch innych policjantów wszczęto postępowanie dyscyplinarne” – powiedział w środę PAP rzecznik KSP podinsp. Maciej Karczyński. Dotyczy to policjanta, który zszedł z dyżuru w magazynie broni, a także jego bezpośredniego przełożonego, który wydał mu polecenie odwiezienia oficera.
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski mówił PAP pod koniec marca, że kontrolę wszczęto po tym, gdy o całej sprawie kierownictwo KSP poinformował przełożony tych policjantów. Zapewnił wówczas, że wydział kontroli KSP rozpoczął postępowanie wyjaśniające po zgłoszeniu od przełożonego, a nie po doniesieniach medialnych.
W 2007 r. wiceszef MSWiA Marek Surmacz został odwołany ze stanowiska po tym, jak media ujawniły wysłanie wrocławskich policjantów, pełniących służbę, z hamburgerami do stojącego na peronie pociągu, którym podróżowała Elżbieta Rafalska - ówczesna wiceminister pracy i polityki społecznej. Surmacz tłumaczył to odruchem współczucia wobec potrzebującej koleżanki.
Z kolei w grudniu 2006 r. doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje policjantów z warszawskiego komisariatu kolejowego; wracali oni do Warszawy po tym jak do domu w Siedlcach odwieźli b. urzędnika MSWiA Tomasza Serafina - który, jak donosiły media - był bliskim współpracownikiem Surmacza.
Skomentuj artykuł