Były naciski ZSRR na polskich wojskowych
W 1981 r. oficer wojska ZSRR wywierał na polskich wojskowych naciski, by nie wykonywali rozkazów gen. Wojciecha Jaruzelskiego - zeznał w piątek świadek w procesie oskarżonych za wprowadzenie w grudniu 1981 r. stanu wojennego.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował trwający od września 2008 r. proces 87-letniego Jaruzelskiego, b. szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz trojga innych oskarżonych. W sądzie stawili się tylko Jaruzelski i b. szef PZPR 84-letni Stanisław Kania. Nie przyszli b. szef MSW 85-letni Czesław Kiszczak i b. członkini Rady Państwa 81-letnia Eugenia Kempara.
Według świadka, emerytowanego generała Jerzego Z. (w 1981 r. wiceszefa sztabu wojsk lotniczych) jesienią 1981 r. przedstawiciel Układu Warszawskiego w wojskach lotniczych, radziecki generał o nazwisku Odincow, wywierał wpływ w celu niewykonywania rozkazów gen. Jaruzelskiego. Dodał, że "zaproponował odstąpienie od wykonywania rozkazów gen. Jaruzelskiego; pytał czy wykonywalibyśmy rozkazy z innego źródła". "Mamy swojego dowódcę" - odpowiedzieli polscy wojskowi. Zdaniem świadka Odincow "został źle przyjęty w sztabie; nie daliśmy mu dostępu do szyfrowanej łączności, choć tego chciał; musiał sam płacić za hotel". O wszystkim powiadomiono MON.
Kania oświadczył wtedy sądowi, że ówczesne władze rozmawiały z dygnitarzami ZSRR o takich incydentach, zwracając im uwagę, że to próba podważania zwierzchności w wojsku. - Minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko odpowiedział, że "radzieccy dyplomaci na pewno się tak nie zachowują" - dodał b. I sekretarz KC PZPR. - Odpowiedzieliśmy, że nie chodziło o dyplomatów, wtedy zapadło milczenie - powiedział Kania. Podkreślił, że dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek Wiktor Kulikow w latach 90. przyznał, że za takie zachowania z Polski odwołano jednego z generałów.
Według niego w wojskach lotniczych nawet oficerowie wstępowali w latach 1980-1981 do Solidarności i nie ponosili z tego powodu żadnych konsekwencji. "Morale w wojskach lotniczych było wtedy lepsze niż w innych formacjach" - dodał Z.
Proces odroczono do 1 sierpnia. Sąd podał, że zakład medycyny sądowej wyznaczył na 29 czerwca zarządzone ostatnio przez sąd kompleksowe badania Jaruzelskiego (jest po zabiegu onkologicznym). B. szef MON 86-letni gen. Florian Siwicki i b. członek Rady Państwa 94-letni Emil Kołodziej - z powodu ich złego zdrowia - mają być przesłuchani w lipcu przez sędziego w swych domach.
Proces wrócił na wokandę w marcu br., po ponad półrocznej przerwie spowodowanej chorobą sędziego. Być może sprawa zakończy się przed 30. rocznicą 13 grudnia 1981 r. Niedawno sąd zobowiązał strony, by oświadczyły, czy będą wnosić o odczytywanie akt sprawy na koniec procesu. Jeden z obrońców powiedział PAP, że o to wniesie, co może spowolnić proces.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków rządu i Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Po wyłączeniu przez sąd spraw trzech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało czworo podsądnych.
W marcu br. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dekrety o stanie wojennym były niekonstytucyjne. Według prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, orzeczenie TK nie ma bezpośredniego wpływu na proces.
Oskarżeni odpierają zarzuty, które przedawnią się w 2020 r. Jaruzelski ironizował, że oznaczają one, iż można być "i legalną władzą, i nielegalną organizacją". Podsądni twierdzą, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w gestii władz PRL - replikuje IPN.
W tym samym sądzie w maju zapadła decyzja o rozpoczęciu od nowa trwającego od 10 lat procesu Jaruzelskiego i innych oskarżonych o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. (za co grozi nawet dożywocie). Powodem była śmierć ławnika.
Skomentuj artykuł