Chcieli sprawdzić dokumenty. Bez powodzenia

PAP / drr

Posłowie PiS chcieli, powołując się na ustawę o wykonywaniu mandatu posła, dokonać w czwartek kontroli dokumentów gdańskiego Portu Lotniczego. Ostatecznie do tego nie doszło. Władze Portu uzasadniają, że nie jest on podmiotem, który posłowie mają prawo kontrolować.

W czwartek rano w Porcie Lotniczym w Gdańsku zjawili się posłowie PiS m.in. Przemysław Wipler i Marcin Mastalerek. Wipler powiedział, że celem kontroli miało być zweryfikowanie informacji na temat pracy portu, które przekazywały w ostatnich dniach media.

Według Wiplera posłowie PiS chcieli zapytać władze Portu Lotniczego w Gdańsku m.in. o strukturę zarobków władz portu, dokumenty, w których sporządzeniu i przygotowaniu brał udział Michał Tusk oraz o kulisy "aresztowania" samolotu należącego do linii OLT Express.

- Prezes portu Tomasz Kloskowski na wstępie powiedział nam, że pomimo iż Port Lotniczy w Gdańsku jest spółką publiczną, to nie podlega on trybowi art. 19 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i że nie wpuści nas na jakiekolwiek badanie dokumentów. Powiedział, że proponuje nam wypicie kawy i wytłumaczenie dlaczego uważa, że nie mamy prawa kontrolowania jego spółki i dostępu do pełni dokumentów - powiedział Wipler.

Zgodnie z art. 19 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, parlamentarzyści mają prawo do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego, a także spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz zakładów i przedsiębiorstw państwowych i samorządowych, z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej.

Wipler zapowiedział, że jeszcze w czwartek będzie wraz z innymi parlamentarzystami interweniował u marszałek Sejmu Ewy Kopacz, gdyż - jak powiedział - ich "prawa jako posłów do korzystania z uprawnień zgodnie z art. 19 zostały złamane". - Wystąpimy także do prokuratury z powiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego z działaniem na szkodę spółki - zapowiedział.

Rzecznik prasowy Portu Lotniczego w Gdańsku Michał Dargacz poinformował, że o wizycie posłów PiS zarząd portu dowiedział się nie od samych parlamentarzystów, ale z mediów. Dargacz dodał, że - mimo iż wizyta odbyła się bez uprzedzenia w czwartek prezes portu zaprosił posłów do zwiedzania lotniska, w tym biur. - Posłowie mieli możliwość zajrzeć do bardzo wielu miejsc, w tym pomieszczeń, w których pracuje pan Michał Tusk - wyjaśnił Dargacz.

Dodał, że prezes portu wyraził też w czwartek gotowość odpowiedzenia na wszelkie pytania posłów, ci jednak byli zainteresowani dokumentami, których pokazać im nie można było.

- Nie jesteśmy spółką Skarbu Państwa, czy też innym podmiotem, który posłowie mają prawo kontrolować - powiedział Dargacz, dodając, że prezes portu - spółki prawa handlowego - złamałby prawo, gdyby udostępnił dokumenty spółki. - Wtedy rzeczywiście posłowie mogliby podstawę do zawiadomienia prokuratury o złamaniu prawa poprzez ujawnieniem tajemnic handlowych itp. - powiedział Dargacz.

Ostatnio kontrowersje wywołały informacje, że syn premiera Michał Tusk pracując dla gdańskiego portu lotniczego jednocześnie współpracował z prywatnymi liniami lotniczymi OLT Express, których właścicielem była spółka Amber Gold. W sprawie Amber Gold Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi już sześć śledztw; jedno z postępowań ma związek z zawiadomieniem, które w połowie sierpnia złożyło stowarzyszenie "Stop Korupcji".

Poinformowało w nim o możliwym działaniu na szkodę spółki Port Lotniczy Gdańsk przez Michała Tuska. Według szefa stowarzyszenia Tomasza Kwiatka w przypadku syna premiera, który pracował jednocześnie dla gdańskiego lotniska i OLT Express mogło dojść do konfliktu interesów, na którym stracić mogła spółka Port Lotniczy Gdańsk.

- Chcieliśmy ustalić, czy miały faktycznie miejsce działania polegające na łamaniu prawa i generowaniu konfliktu interesów. Jeżeli te medialne doniesienie by się potwierdziły choć w połowie, to zarówno prezes Portu Lotniczego w Gdańsku im. Lecha Wałęsy jak i członkowie Rady Nadzorczej spółki powinni zostać odwołani - powiedział w czwartek Wipler.

Zamiar skontrolowania dokumentów Portu Lotniczego w Gdańsku to nie pierwsza tego rodzaju inicjatywa posłów PiS. W lipcu w związku tzw. afery taśmową w PSL Przemysław Wipler i Dawid Jackiewicz skontrolowali dokumenty w siedzibie spółki Elewarr, powołując się na zapisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła. Po zapoznaniu się z dokumentacją przygotowali specjalny raport na temat sytuacji w spółce, który został zaprezentowany opinii publicznej i przekazany premierowi Donaldowi Tuskowi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcieli sprawdzić dokumenty. Bez powodzenia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.