Czarna skrzynka dowodem w sprawie wstrząsu w Wujku
Zapis z tzw. czarnej skrzynki, dostarczającej informacji o podziemnych zagrożeniach, jest jednym z dowodów w sprawie kwietniowego silnego wstrząsu w kopalni Wujek, w wyniku którego śmierć poniosło dwóch górników.
Urządzenie - jedno z kilku takich w polskich kopalniach - zostało wydobyte przez ratowników już po przetransportowaniu na powierzchnię ciał ofiar wypadku.
Do bardzo silnego wstrząsu - najpotężniejszego w polskim górnictwie od ponad 30 lat - doszło w rudzkiej części kopalni Wujek, tzw. ruchu Śląsk, 18 kwietnia br. Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu w pobliżu jednej ze ścian wydobywczych wycofano pracowników; dwóch nie zgłosiło się.
Po trwającej dwa miesiące akcji znaleziono i wydobyto na powierzchnię ich ciała. Jak powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) Jolanta Talarczyk, "czarną skrzynkę" z Wujka ratownicy górniczy wydobyli 23 czerwca, tego dnia formalnie zakończono trwającą aż 67 dni akcję ratowniczą. Dzień wcześniej na powierzchnię wydobyto ciała ofiar wypadku.
- Urządzenie było zamontowane niedaleko miejsca, w którym znaleziono ciała górników. Po wstrząsie pracowało jeszcze trzy dni, dzięki własnemu zasilaniu. Można więc powiedzieć, że znakomicie zdało egzamin - powiedziała rzeczniczka WUG.
"Czarna skrzynka" trafiła do producenta, który dokonał odczytu danych. Po serwisie aparat trafi znów do kopalni. Dane rejestratora przydadzą się w śledztwie, prowadzonym przez prokuraturę w Rudzie Śląskiej. Sprawa jest badana pod kątem ewentualnego niedopełnienia obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci górników.
Zastępca prokuratora rejonowego w Rudzie Śląskiej Małgorzata Wasielke-Podleszańska powiedziała PAP, że choć śledczy mają informację na temat zapisów rejestratora, oficjalna dokumentacja jeszcze do nich nie dotarła. - Każda tego typu informacja jest dla nas istotna, natomiast trudno powiedzieć na ile te konkretne dane okażą się ważne w postępowaniu. Będą analizowane razem z innymi dowodami - zastrzegła.
Jak przypomniała Talarczyk, Autonomiczne Zespoły Rejestrująco-Pomiarowe (AZRP), zwane czarnymi skrzynkami na wzór urządzeń montowanych w samolotach, są dokładniejsze od kopalnianych urządzeń. Dokonują pomiarów co sekundę. Dzięki temu można ze szczegółami odtworzyć jak zmieniał się skład atmosfery po wstrząsie w Wujku i kiedy stała się ona niezdatna do oddychania.
Prace nad AZRP były prowadzone od kilku lat. Urządzenia te pojawiły się rok temu w kilku kopalniach. Zamontowano je w rejonach szczególnie zagrożonych metanem. Jak tłumaczyli przedstawiciele nadzoru górniczego, chodzi o wzmocnienie monitoringu i dyscyplinowanie pracowników kopalń do prowadzenia prawidłowych i rzetelnych pomiarów stężeń gazów - inspektorzy mogą porównać odczyty ze skrzynek ze stężeniami wskazywanych przez kopalniane urządzenia.
Urządzenia składają się z rejestratora i podłączonych do niego czujników pomiarowych, badających stężenia gazów, a także temperaturę, wilgotność i prędkość przepływu powietrza. Urządzenie rejestruje dane, które odczytuje się co kilka tygodni. Wyniki pomiarów mają służyć prewencji wypadkowej, a nie tylko ustalaniu ewentualnych zaleceń czy przyczyn katastrof.
Pomysł "czarne skrzynki" w kopalniach zrodził się w nadzorze górniczym po katastrofach w Halembie w 2006 i Wujku-Śląsku w 2009 r., w których łącznie straciło życie 43 górników. Nadzór górniczy zamierza znacząco zwiększyć liczbę tego typu urządzeń w kopalniach.
Skomentuj artykuł