Debata J. Kaczyńskiego z prof. J. Staniszkis
Jarosław Kaczyński debatował we wtorek z prof. Jadwigą Staniszkis o wyzwaniach, jakie stoją przed Polską i Europą. Kandydat PiS na prezydenta podkreślał, że potrzebne są zmiany, które przewidywał projekt IV RP, ale konieczne jest też używanie w polityce innego języka.
Rozmowa zainaugurowała cykl otwartych debat w centrum informacyjnym PiS w warszawskim Hotelu Europejskim. We wtorek wymianie zdań między kandydatem PiS a prof. Staniszkis przysłuchiwało się kilkaset osób. Moderatorem debaty był europoseł PiS Paweł Kowal.
Prof. Jadwiga Staniszkis w większości spraw zgadzała się z Kaczyńskim. Wytknęła mu jednak m.in., że ten "wyrzuca do kosza IV RP". Jak mówiła, ona by tego nie robiła. Po tym stwierdzeniu sala zareagowała oklaskami.
"Jeżeli przez IV RP rozumieć to, o czym choćby przed chwilą mówiłem, odpowiadając pani profesor w sprawie rozwoju, to przecież to jest takie czynne państwo, państwo, które jest w stanie widzieć, planować i budować przyszłość narodu. Jeżeli chodzi o inne elementy odnoszące się do korupcji, do polityki historycznej itd., to ja się z tego nie wycofuję. Ja tylko nie chcę używać języka, który daje pretekst do tego, żeby później powrócił sposób dyskutowania, który - w moim przekonaniu - był w Polsce czymś niesłychanie niszczącym i który w efekcie przyniósł tragedię" - powiedział szef PiS.
Przekonywał, że w czasie tej kampanii spróbuje wykorzystać to, co stało się po katastrofie smoleńskiej. Zdefiniował to jako eksplozję dobrych uczuć Polaków, pokazania się prawdziwej Polski. W związku z tym - deklarował - chce uczynić wszystko, by uniknąć powrotu do dawnego dyskursu. Jak ocenił, IV RP została obciążona znaczeniami zupełnie nie związanymi ani z jej teorią, ani z praktyką.
Kaczyński podkreślił, że obserwuje w wielu sprawach zgodę na "bylejakość", akceptację, że "musi tak być". "Tej zgody w żadnym przypadku być nie może. Nie może być tak, żebyśmy słyszeli - a w tej chwili słyszymy - że byczo jest" - zaznaczył.
"Możemy dokonać bardzo daleko idących zmian zarówno w interesie właściwego funkcjonowania państwa w jego sferze tradycyjnej, czyli bardzo szeroko rozumianego bezpieczeństwa, jak i w sferze nowoczesnej - rozwoju (...) Polityka nie jest zabawą, musi być na poważnie. Być na poważnie to mieć wizję rozwoju kraju, którą da się realizować i która nie podporządkowuje się każdym okolicznościom" - mówił Kaczyński.
Prezes PiS oświadczył też, że nie przyjmie zasady pełnego zaufania w sprawie prowadzonego przez Rosję śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Jak ocenił, taką zasadę przyjęli: premier Donald Tusk oraz pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Prezes PiS podkreślał, że w stosunkach z Rosją należy się zwracać nie do władz, tylko do społeczeństwa. Jak dodał, na tym tle trzeba stawiać sprawę katastrofy pod Smoleńskiem. Zaznaczył, że jest to kwestia naszego honoru, interesu, suwerenności, a także "przyzwoitości w sensie takim ogólnospołecznym, ogólnonarodowym".
J. Kaczyński mówiąc o polskiej polityce zagranicznej podkreślał, że należy odrzucić w niej podejście klientystyczne. Klientyzm - podkreślał - jest złą metodą nawet przy najskromniej zdefiniowanych interesach państwa.
Kandydat PiS powiedział też, że Polska powinna znaleźć się w grupie G-20.
Skomentuj artykuł