Decyzja ministerstwa zdrowia zagraża chorym
Decyzja resortu zdrowia, by w 2014 r. ograniczyć o połowę nakłady na leczenie hemofilii, zagraża zdrowiu i życiu pacjentów, alarmują hematolodzy i chorzy. MZ potwierdza cięcia, ale zastrzega, że plan finansowy może być zmieniony w "miarę obserwowanych potrzeb".
Pytany przez PAP rzecznik Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk potwierdził, że na rok 2014 na Narodowy Program Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne przeznaczono 125 mln zł. To o połowę mniej, niż wynika z zapisu programu - przyjętego w 2011 r. - w którym na rok 2014 przewidziano kwotę blisko 250 mln.
"Nie ulega wątpliwości, że 125 mln starczy tylko na pół roku i nie zapewni właściwego poziomu leczenia chorych na hemofilię oraz pokrewne skazy krwotoczne. Takie zmniejszenie budżetu absolutnie zagraża zdrowiu i życiu chorych" - oceniła w rozmowie z PAP prof. Krystyna Zawilska, przewodnicząca Grupy ds. Hemostazy Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
Jej zdaniem będzie to olbrzymi krok wstecz. "W porównaniu z aktualną sytuacją chorych na hemofilię w Europie cofnęlibyśmy się do krajów Trzeciego Świata. To niedopuszczalne" - zaznaczyła.
Hemofilia i pokrewne jej skazy krwotoczne są zaburzeniami krzepnięcia krwi, najczęściej uwarunkowanymi genetycznie. Liczba pacjentów cierpiących na te rzadkie schorzenia jest oceniana w Polsce na ponad 4,5 tys. osób, z czego ok. połowę stanowią chorzy na hemofilię. Choroby te objawiają się samoistnymi bolesnymi krwawieniami pod skórą, a także do stawów, mięśni i organów wewnętrznych. Powtarzające się wylewy krwi grożą trwałymi uszkodzeniami narządów, np. zwyrodnieniem stawu i niepełnosprawnością. Mogą też być groźne dla życia. Osoby, które na nie cierpią, są narażone na długotrwale krwawienia w wyniku zranienia, urazu, operacji chirurgicznej czy zabiegu u stomatologa.
Schorzenia te są na razie nieuleczalne, ale - jak napisano w Narodowym Programie Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne - właściwe leczenie zmniejsza odsetek pacjentów, którzy z powodu inwalidztwa nie mogą pracować i przechodzą na rentę, redukuje też liczbę hospitalizacji, kosztownych zabiegów i operacji oraz zgonów. Terapia polega na podawaniu pacjentowi odpowiedniego czynnika krzepnięcia.
Według Zawilskiej przy zmniejszonych o połowę nakładach na program na głowę mieszkańca Polski przypadałyby około dwie jednostki VIII czynnika krzepnięcia (liczba jednostek czynnika VIII na jednego statystycznego mieszkańca jest przyjętą miarą standardu leczenia pacjentów z hemofilią w danym kraju). "Taki wskaźnik mieliśmy wiele lat temu. Obecnie jest on typowy dla krajów słabo rozwiniętych i nie zapewnia bezpieczeństwa chorych" - wyjaśniła.
W odpowiedzi na pytanie PAP o to, czy zmniejszenie nakładów na program leczenia hemofilii nie zagrozi zdrowiu i życiu pacjentów, rzecznik MZ poinformował, że plan finansowy, w tym środki przeznaczone na zakup koncentratów czynników krzepnięcia, "może zostać zmieniony w miarę obserwowanych potrzeb".
Jednak eksperci i pacjenci są zgodni, że zagrozi to ciągłości leczenia pacjentów z hemofilią. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Chorych na Hemofilię Bogdan Gajewski przypomniał w rozmowie z PAP, że zakup czynników krzepnięcia odbywa się w drodze przetargu, który musi być rozpisany wcześniej. Będzie to powodować opóźnienia w dostawach leków.
"W hemofilii ciągłość leczenia jest podstawową sprawą. Bez zapewnienia ciągłości terapii można przewidzieć, że w ciągu paru miesięcy pacjent umrze. Dlatego decyzja resortu zdrowia o zmniejszeniu nakładów na program budzi duży niepokój chorych oraz nas lekarzy" - powiedziała PAP dr Joanna Zdziarska z Kliniki Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Przypomniała, że 5-6 lat temu były przerwy w dostawie czynników krzepnięcia. "Wtedy działy się straszne rzeczy. Musieliśmy odwoływać operacje pacjentów, wybierać komu podać czynnik. Tak nie może być w XXI wieku" - oceniła hematolog.
Wyjaśniła, że czynniki krzepnięcia muszą być zgromadzone w konkretnej ilości, gdy planowana jest operacja pacjenta, gdy przechodzi on rehabilitację. "Ale mamy też nieplanowe sytuacje, jak nagła konieczność wycięcia wyrostka czy pęcherzyka żółciowego i wtedy czynnik jest również potrzebny nagle" - tłumaczyła Zdziarska.
Gajewski zwrócił z kolei uwagę, że jeżeli zabraknie czynników krzepnięcia i pojawi się nagła potrzeba ich zakupu, to producenci będą wykorzystywać tę sytuację i windować ceny w górę.
Eksperci zgodnie ocenili, że najlepszym rozwiązaniem byłoby utrzymanie finansowania Narodowego Programu Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne na dotychczasowych zasadach i poziomie. "Tylko w ten sposób będziemy w stanie zabezpieczyć potrzeby chorych i nie ryzykować ich życiem i zdrowiem" - podsumował Gajewski.
Skomentuj artykuł