"Inicjatorem spotkania z Rosołem był ojciec"
Magdalena Sobiesiak powiedziała we wtorek przed hazardową komisją śledczą, że inicjatorem spotkania z Marcinem Rosołem 24 sierpnia 2009 r. nie była ona, ale prawdopodobnie jej ojciec - Ryszard. Zeznała też, że po spotkaniu z Rosołem widziała się z ojcem.
Sobiesiak pytana kto był inicjatorem jej spotkania z Marcinem Rosołem, wówczas szefem gabinetu politycznego ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, 24 sierpnia odpowiedziała: "Niewykluczone, że tata. Nie przypominam sobie, żebym ja była inicjatorem".
Zapytana o to, kto wyznaczył miejsce i czas spotkania powiedziała, że "niewykluczone", że zadzwonił do niej w tej sprawie Rosół.
Zeznała, że podczas spotkania 24 sierpnia Rosół powiedział jej, że bez względu na to, że ma kwalifikacje, były doradca Totalizatora Sportowego Marek Przybyłowicz "zrobi wszystko", żeby podważyć jej kandydaturę do objęcia posady w zarządzie TS. - Pan Rosół przekazał mi tę informację o zagrożeniach i prosił, żebym podjęła decyzję o ewentualnym wycofaniu (z konkursu na stanowisko w TS - PAP) - zaznaczyła.
Sobiesiak dodała, że po rozmowie z Rosołem spotkała się z ojcem i rozmawiali na ten temat.
"Starania o pracę w TS to nie próba budowy sfery wpływów"
- Odnoszę wrażenie, śledząc obrady komisji, że część jej członków przychyla się do tezy, że moje ewentualne pojawienie się w zarządzie Totalizatora oznaczałoby zbudowanie jakiejś tajemniczej sfery wpływów dla niejasnych interesów, że - jak powiedział pan Mariusz Kamiński - miało nastąpić wrogie przejęcie Totalizatora przez ludzi z firm konkurencyjnych. (...) Takie insynuacje obrażają mnie - mówiła we wtorek przed komisją Sobiesiak w swojej swobodnej wypowiedzi.
- Czy firmy mojego ojca mogły być uznane za rzeczywistą konkurencję dla Totalizatora? Każdy, kto ma elementarną wiedzę na temat rynku gier i hazardu, wie, że to po prostu żart będący niestety podstawą poważnego oskarżenia - zaznaczyła.
Sobiesiak argumentowała, że w przypadku Totalizatora każda decyzja członka zarządu, której realizacja przekracza większe kwoty pieniężne, wymaga zgody ministra finansów czy rady nadzorczej. - Po co więc formułować podejrzenia, że Sobiesiakówna miała pójść do Totalizatora załatwiać interesy swojego ojca? Takie wypowiedzi są wynikiem albo niewiedzy i nieznajomości przepisów, albo złej woli - stwierdziła.
- Samodzielnie pojedyncza osoba nie ma możliwości wpłynąć na strategiczne kierunki działań podejmowane przez spółkę - dodała.
Były szef CBA Mariusz Kamiński ocenił, zeznając przed komisją hazardową w styczniu, że intencją "wprowadzenia" Magdaleny Sobiesiak do zarządu TS było "jakieś nieformalne podzielenie rynku i sterowanie jedną z najważniejszych, przynoszących ogromne dochody do Skarbu Państwa spółek". Mówił też, że ze względu na te dochody "trzeba dbać" o TS, "żeby nie było takich sytuacji, że następuje wrogie przejęcie przez ludzi z firm konkurencyjnych, jak to mogło mieć miejsce w wypadku pani Sobiesiak".
Sobiesiak oskarżyła Mariusza Kamińskiego, że mówiąc o aferze hazardowej i jej w niej udziale, używa "wypowiedzi niepopartych dowodami". - Jego przekonania, logiczne myślenie czy domiemania nie mogą być podstawą do publicznego formułowania poważnych oskarżeń - oceniła.
Świadek pytała także, czy dla komisji wypowiedzi byłego szefa CBA są bardziej wiarygodne niż jej. - Bardzo łatwo jest kogoś oceniać, oczerniać bez posiadania dowodów na poparcie wypowiadanych tez. Moje imię zostało wplątane i powiązane ze słowami "afery hazardowej", "nielegalne", "załatwianie pracy", "bezprawne" - mówiła.
"Nie rozmawiałam z Rosołem o akcji CBA"
Córka Ryszarda Sobiesiaka powiedziała w swojej swobodnej wypowiedzi, że z Rosołem - asystentem, a następnie szefem gabinetu politycznego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego - spotkała się trzykrotnie. Zastrzegła, że nie pamięta dat i godzin tych spotkań.
Podkreśliła, że Rosół przekazał jej informacje o takim zagrożeniu, prosząc jednocześnie, by sama podjęła decyzję o tym, czy chce uczestniczyć w konkursie na stanowisko w TS mimo ryzyka personalnych ataków. "To nie było żądanie wycofania się z konkursu" - zaznaczyła.
Magdalena Sobiesiak powiedziała, że potraktowała informacje Rosoła poważnie i po tym spotkaniu rozmawiała ze swoim ojcem o ryzyku wynikającym z jej aplikowania na stanowisko w TS. "Po tej rozmowie sama podjęłam decyzję o wycofaniu się z konkursu" - zaznaczyła. Jak dodała, powodem tej decyzji była troska o siebie i swoją rodzinę.
Tłumacząc powody starania się o pracę w TS, zaznaczyła, że nie chciała w swojej karierze zawodowej bazować jedynie na "owocach pracy swojego ojca". – Dla mnie liczą się wyzwania. Mając swoje ambicje, dążyłam do osiągnięcia satysfakcji zawodowej korzystając ze swojej wiedzy i wykształcenia – dodała.
Podkreśliła, że wsparcie ojca w jej staraniach o pracę nie polegało na załatwianiu jej "czegokolwiek z kimkolwiek", zwłaszcza na wpływaniu na polityków, by dostała posadę. "Jedyną formą pomocy było przedstawienie mojego CV kilku znajomym, a następnie umówienie mnie z Marcinem Rosołem" - powiedziała.
Skomentuj artykuł