Kandydaci m.in. o Lasach Państwowych, ochronie ziemi, likwidacji Senatu
Przyszłość Lasów Państwowych, powstrzymanie "drugiej fali emigracji", ochrona polskiej ziemi, likwidacja Senatu - takie m.in. kwestie pojawiły się w środę w zmierzającej ku finiszowi kampanii przed wyborami prezydenckimi. Mowa była też o tym, czym powinni wykazywać się kandydaci.
O tym, że kandydatom na prezydenta powinny towarzyszyć doświadczenie i wiedza - mówił na spotkaniu z wyborcami w Radomiu ubiegający się o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski. Towarzysząca mu premier Ewa Kopacz apelowała do wyborców, by głosowali na obecnego prezydenta.
- W polityce, jeśli chce się sięgać po najważniejsze miejsca w państwie, trzeba gdzieś kumulować w sobie wcześniej doświadczenia, umiejętności i wiedzę - mówił Komorowski. Dodał, że nie może "do tej pory wyjść ze zdumienia, jak łatwo niektórzy ludzie, pozbawieni kompletnie doświadczenia, wiedzy o państwie, dorobku z zakresu kierowania czymkolwiek, nie mają kompleksów i kandydują do urzędu prezydenckiego". Według Komorowskiego, to "przejaw niezrozumienia faktu, że każdy, także kandydujący do urzędu prezydenta, jest współodpowiedzialny za obraz Polski, ale również za to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby został prezydentem".
Z kolei kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda w gospodarstwie rolnym w Dylewie koło Goszczyna (woj. mazowieckie) mówił o tym, że ochrona polskiej ziemi, wyrównanie dla polskich rolników unijnych dopłat bezpośrednich, obniżenie wieku emerytalnego - to najważniejsze priorytety dotyczące polskiej wsi.
- Od 1 maja 2016 roku sprzedaż polskiej ziemi zostanie całkowicie uwolniona dla obcokrajowców i podmiotów zagranicznych i dlatego konieczna jest specjalna ustawa, która będzie broniła interesów polskich rolników, polskich rodzinnych gospodarstw - przekonywał kandydat PiS. Jak mówił, taka ustawa powinna dawać możliwość zakupu ziemi wyłącznie tym rolnikom, którzy są w stanie wykazać, że od lat uprawiają ziemię w naszym kraju.
- Jeżeli wyprzedamy polską ziemię podmiotom z zagranicy, trzeba będzie sobie zadać pytanie, czy to nadal będzie nasze państwo - mówił Duda. Przypomniał, że w Sejmie jest projekt ustawy autorstwa klubu PiS, który dotyczy ochrony polskiej ziemi i jest - jak to określił - przetrzymywany w podkomisji. Duda zapowiedział, że jeżeli zostałby prezydentem, projekt odpowiedniej ustawy zostałby przygotowany w Kancelarii Prezydenta i złożony w Sejmie.
O głosowanie na Dudę apelował w środę w Łodzi lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro. Jak mówił, Polska potrzebuje zmian. Dlatego - według Ziobry - warto poprzeć człowieka młodego, dynamicznego, wiarygodnego, który gwarantuje, że Polska może się rozwijać i korzystać z wielkiego potencjału, jaki tkwi w naszym kraju. Lider SP przypomniał, że hasłem Dudy w tej kampanii jest "godne życie w bezpiecznej Polsce".
Z kolei politycy PO odnieśli się w środę do najnowszego spotu kandydata PiS na prezydenta, w którym mowa jest o tym, że "Bronisław Komorowski zlekceważył 2,5 miliona podpisów w obronie lasów; według mediów zgadzał się na sprzedaż polskich lasów dla zdobycia środków na rekompensaty za powojenne wywłaszczenia".
Poseł Platformy Mariusz Witczak ocenił, że zarzuty podnoszone w spocie to "absolutne kłamstwo". - Nie ma takiego zagrożenia. Jest to kompletnie wydumany temat - stwierdził na konferencji prasowej. Zapewnił, że Polsce nie grozi prywatyzacja lasów. - Mamy z jednej strony ustawę, która gwarantuje, że Lasy są Państwowe i obrót tą ziemią zalesioną jest regulowany przez państwo, tak że nie ma żadnego problemu - powiedział Witczak.
Natomiast kandydatka SLD na prezydenta Magdalena Ogórek przekonywała w środę w Olsztynie, że realizacja jej programu doprowadzi do uwolnienia gospodarki, spadku bezrobocia wśród młodych osób i powstrzymania "drugiej fali emigracji", która - w jej ocenie - grozi Polsce. Według Ogórek, we wszystkich regionach, które odwiedziła podczas kampanii wyborczej, spotykała młodych ludzi mówiących o problemie bezrobocia. Jak oceniła, wśród osób w przedziale wiekowym 20-26 lat sięga ono 22 proc.
Z kolei kandydat Twojego Ruchu na prezydenta Janusz Palikot zapowiedział, że jeśli zostanie wybrany, to złoży do Sejmu projekt zmian w konstytucji, który zakłada m.in. likwidację Senatu. To instytucja kompletnie fasadowa - ocenił. - Senat, to jeden z największych absurdów polskiego ustroju i polskiej polityki. To instytucja kompletnie niepotrzebna, fasadowa i jałowa - powiedział Palikot na konferencji prasowej zorganizowanej przed wejściem do Senatu. Przed budynkiem członkowie sztabu Palikota rozwiesili baner z napisem: "Zrobię z nimi porządek. Palikot". Zdaniem Palikota, polski Senat całkowicie kompromituje ideę jednomandatowych okręgów wyborczych. Jak ocenił, Senat to bardzo droga i zupełnie niepotrzebna instytucja.
Natomiast Janusz Korwin-Mikke i Paweł Kukiz wzajemnie zarzucali sobie w środę zerwanie zawartego przez nich jako kandydatów na prezydenta porozumienia ws. przekazania poparcia. Z wypowiedzi obu kandydatów wynika, że w marcu zawarli porozumienie, iż tuż przed wyborami, ten z nich, który będzie uzyskiwał mniejsze poparcie, przekaże głosy drugiemu. W tle obecnego zwrotu w relacjach obu kandydatów na prezydenta jest podejście do wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, co jest sztandarowym postulatem Kukiza, mającym prowadzić do odpartyjnienia życia publicznego.
Korwin-Mikke podczas wtorkowej debaty 10 kandydatów na prezydenta w TVP powiedział, że wycofa się i przekaże Kukizowi poparcie, jeśli czwartkowe wybory w Wielkiej Brytanii, które odbywają się w jednomandatowych okręgach, okażą się korzystne dla mniejszych ugrupowań, a nie dla dwu największych brytyjskich ugrupowań, czyli Partii Konserwatywnej i Partii Pracy. Kukiz uznał - w rozmowie z RMF FM - że zachowanie Korwin-Mikkego w czasie debaty "było jak nóż w plecy" i że Korwin-Mikke zerwał układ, który opierał się na wspólnym poparciu dla postulatów wprowadzenia JOW-ów oraz zakładał, że ten z nich, który przed wyborami będzie miał mniejsze szanse, przekaże poparcie drugiemu. Z kolei Korwin-Mikke stwierdził, że w tej części porozumienie zerwał Kukiz. Miało to mieć miejsce na początku kwietnia, gdy Kukiz źle odebrał wpis umieszczony na portalu społecznościowym przez rzecznika Korwin-Mikkego, który w primaaprilisowym żarcie napisał, że Kukiz popiera Korwin-Mikkego. Dowodem na zerwanie porozumienia ma być sms wysłany wówczas przez Kukiza. Pomimo obecnej kontrowersji obaj politycy nie wykluczyli jednak współpracy w przyszłości.
Kukiz otrzymał w środę poparcie Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Lider WWS Piotr Guział uzasadniał, że Kukiz jest bezpartyjnym samorządowcem, który walczy o to, żeby "zmienić Polskę i kształt sceny politycznej".
W Białymstoku Kukiz mówił o tworzeniu ruchu obywatelskiego, bez względu na to czy zostanie prezydentem, czy nie. - Gdybym został prezydentem RP i tak rozpocząłbym natychmiast tworzenie ruchu obywatelskiego, który będzie współpracował z prezydentem w parlamencie (...). Jeżeli prezydentem nie zostanę i tak będę nadal zmierzał do stworzenia takiego ruchu obywatelskiego - zadeklarował.
W środę w Warszawie odbyła się ogólnopolska konwencja wyborcza kandydata na prezydenta Grzegorza Brauna. Rozpoczęła się ona modlitwą w intencji intronizacji Jezusa Chrystusa na króla Polski. Wątki religijne przewijały się w wystąpieniu osób, które zabierały głos podczas konwencji. Sympatycy Brauna podkreślali też takie wartości jak tradycja, wolność osobista czy interes narodowy. Na końcu przemówił sam Braun, który podziękował swoim sympatykom, których nazwał "obudzonymi rycerzami".
Zwracając się do swoich wyborców zaapelował, by zaczęli tworzyć podwaliny ruchu społecznego i szukali wsparcia różnych środowisk. Nie wykluczył stworzenia partii politycznej, choć jak zaznaczył "nie chodzi o to, by podłączać się do państwowego kurka". Efekty tej pracy miałyby zostać podsumowane w maju 2016 r., czyli w 1050 rocznicę Chrztu Polski. Zwracając się do uczestników konwencji mówił, aby zaczęli od swoich parafii i zaczęli budzić jeszcze "śpiących rycerzy", by tworzyć szkoły katolickie i strzelnice, w myśl jego hasła wyborczego "kościół, szkoła, strzelnica".
Skomentuj artykuł