Kiedy poznamy ekspertyzy czarnych skrzynek?
Ekspertyza biegłych w sprawie czarnych skrzynek Tu-154M jest nadal analizowana, więc wojskowy prokurator okręgowy nie weźmie udziału we wtorkowym posiedzeniu parlamentarnego zespołu w sprawie katastrofy smoleńskiej - poinformowała prokuratura wojskowa.
- Zapewniamy, że opinia publiczna dowie się o wszystkich możliwych do upublicznienia wnioskach zawartych w tej opinii - zapewnił jednocześnie PAP rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.
Nad opinią fonoskopijną nagrań czarnych skrzynek na potrzeby śledztwa WPO od lata 2010 r. pracował Instytut Ekspertyz Sądowych im. J. Sehna z Krakowa. Zadaniem biegłych było m.in. jak najpełniejsze odczytanie słów z nagrania rozmów w kokpicie samolotu.
- Z uwagi na termin wpłynięcia zaproszenia do wojskowego prokuratora okręgowego, wcześniej zaplanowane czynności służbowe, a zwłaszcza fakt, że opinia wydana przez ekspertów w dalszym ciągu podlega gruntownej analizie przez prokuratorów prowadzących śledztwo, płk Szeląg niezwłocznie poinformował szefa biura zespołu parlamentarnego, że nie skorzysta z zaproszenia i nie weźmie udziału w planowanym posiedzeniu - zaznaczył płk Rzepa. Dodał, że płk Szeląg otrzymał pismo od zespołu w poniedziałek, do przebywającego aktualnie na urlopie gen. Parulskiego zaproszenie nie wpłynęło.
Szef biura parlamentarnego zespołu Bartłomiej Misiewicz powiedział we wtorek PAP, że wysłał zaproszenia do Szeląga i Parulskiego 28 grudnia zeszłego roku. Podkreślił, że liczy na to, iż prokuratura przedstawi jak najszybciej opinii publicznej szczegóły ekspertyzy dotyczącej czarnych skrzynek.
Zapowiedział również, że w imieniu zespołu poinformuje prokuraturę o niezgodności sejmowego stenogramu z tym, co 29 kwietnia 2010 roku powiedziała b. minister zdrowia Ewa Kopacz, przedstawiając działania rządu ws. katastrofy smoleńskiej.
W czerwcu 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez rosyjski MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. Część nagrań była nieczytelna, dlatego WPO przekazała je wtedy biegłym z Krakowa. Polscy biegli pracowali na kopiach zapisów - ich oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury i nie będą przekazane Polsce przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy. Prokuratura polska wcześniej informowała, że nie ma zagrożenia, by w oryginalne zapisy ingerowano. Aby analiza biegłych mogła być ukończona, biegli musieli zbadać oryginalne nośniki z Rosji. Doszło do tego podczas czerwcowej wizyty biegłych w Moskwie.
Skomentuj artykuł