Komisja pozytywnie o kandydaturze Arabskiego
Sejmowa komisja SZ pozytywnie zaopiniowała w czwartek kandydaturę Tomasza Arabskiego na ambasadora RP w Madrycie. Wcześniej Arabskiego ostro krytykowali posłowie PiS i SP, głównie w związku z katastrofą smoleńską. Bronili go posłowie PO oraz szef MSZ Radosław Sikorski.
Według informacji PAP w głosowaniu 13 posłów z komisji poparło kandydaturę Arabskiego, 8 było przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu.
Wiceszef komisji Witold Waszczykowski (PiS) apelował na początku posiedzenia o wycofanie kandydatury Arabskiego - b. szefa kancelarii premiera - na ambasadora w Madrycie. "Jako szef kancelarii premiera w 2008 roku podejmował administracyjne decyzje motywowane politycznie, aby uszczuplić prerogatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wyjaśnienia wymaga rola ministra Arabskiego po katastrofie smoleńskiej" - argumentował Waszczykowski. Komisja postanowiła jednak zająć się kandydaturą.
Do samego Arabskiego wiceszef komisji apelował, by "biorąc pod uwagę, że toczy się śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej i w tym śledztwie może być kluczową osobą dla wyjaśnienia kilku spraw, zrezygnował honorowo z ubiegania się o stanowisko ambasadora".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zwrócił się z kolei w piśmie do szefa komisji SZ, by wziął pod uwagę decyzję Sądu Rejonowego w Warszawie - który nakazał wznowienie śledztwa dotyczącego organizacji lotu 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska. Jak podkreślił, Arabski "jest osobą, wobec której pojawia się najwięcej wątpliwości, w związku z organizacją wizyty w Smoleńsku".
Obecny na posiedzeniu komisji, Sikorski przekonywał, że dyplomaci i ambasadorowie otrzymują immunitet, ale tylko i wyłącznie w państwie przyjmującym, a nie wobec polskich instytucji. Zaznaczył, że śledztwa smoleńskie dotykają pracowników wielu ministrów, także pracowników MSZ w centrali, jak i na placówkach.
"Chciałbym zaręczyć komisji, że prokuratura nie miała najmniejszych kłopotów ze skontaktowaniem się czy z zawezwaniem i uzyskaniem wyjaśnień ze strony któregokolwiek pracownika MSZ i ręczę, że tak będzie nadal" - zapewnił szef MSZ.
Sikorski komplementował kandydaturę Arabskiego. Zdaniem ministra b. szef KPRM, to doskonała osoba na stanowisko ambasadora Polski w Madrycie. Przypomniał, że Arabski przez ostatnie pięć lat, pełniąc funkcję szefa kancelarii premiera, nadzorował też procesy legislacyjne i kierował Komitetem Stałym Rady Ministrów.
"Jako jeden z najbliższych współpracowników premiera przez lata miał okazję poznać i współpracować ze swoimi odpowiednikami w Europie, m.in. z krajów Grupy Wyszehradzkiej, Niemiec, ale także i w szczególności - Hiszpanii" - mówił szef MSZ. Jak ocenił, Arabski był bardzo wysoko oceniany przez współpracowników w rządzie, jak i przez premiera Donalda Tuska.
Sikorski podkreślił, że Arabski - jako szef KPRM - zajmował się także polityką zagraniczną. "Z racji swoich doświadczeń i dobrych kontaktów z politykami hiszpańskimi kilkakrotnie przebywał z wizytami w Hiszpanii oraz spotykał się z politykami tego kraju w Polsce" - zaznaczył. Szef MSZ zauważył też, że Arabski osobiście zna "szereg kluczowych postaci w polityce hiszpańskiej".
Szef MSZ poinformował również, że zgoda na przyjęcie kandydatury Arabskiego przyszła z Madrytu w "rekordowo krótkim czasie", co - jego zdaniem - świadczy o zadowoleniu kraju z osoby kandydata.
Sikorski zapowiedział, że Arabski będzie ambasadorem "typu politycznego". "To jest ugruntowana praktyka w naszej służbie dyplomatycznej, że mamy dwa rodzaje ambasadorów - ze służby dyplomatycznej, ale czasami różne rządy uznają, że w niektóre miejsca dobrze jest wysłać osoby spoza MSZ" - zaznaczył. Jako przykład podał m.in. Irenę Lipowicz, Hannę Suchocką, Andrzeja Krawczyka czy Barbarę Labudę. Sikorski zapewnił, że nominacja Arabskiego była jego osobistym pomysłem, a premier nie wpływał, ani nie pytał o tę kandydaturę.
Szef MSZ powiedział też, że Arabski - jako szef kancelarii - nie odpowiadał za bezpieczeństwo prezydenta. Dodał, że organizatorem lotu nie była kancelaria premiera. "To kłamstwo" - ripostował Antoni Macierewicz (PiS).
Z kolei Arabski deklarował, że "umie i będzie umiał chronić interesów polskich obywateli". "Jestem przekonany, że przez pięć lat w kancelarii premiera robiłem wszystko, żeby dbać o interesy obywateli polskich" - podkreślił. W ocenie Arabskiego, relacje Polski i Hiszpanii powinny służyć budowie konkurencyjnej, solidarnej i otwartej Europy. Jak ocenił, Polskę i Hiszpanię łączą w UE zbieżne cele, związane - jak mówił - np. z umacnianiem Unii.
"W interesie obu państw leży nadal przekonywanie bogatszych członków Unii do kontynuowania polityki solidarności. Taką pracę chciałbym wykonywać" - dodał b. szef kancelarii premiera. Podkreślił, że w dobie kryzysu należy dbać o wzmocnienie obecności Polski w Hiszpanii, jeśli chodzi o inwestycje i wymianę handlową.
Kandydaturę Arabskiego ostro krytykowali posłowie PiS. "Pan był osobą, która doprowadziła do poważnego uszczerbku w funkcjonowaniu konstytucji w Polsce, to pan - jako urzędnik - podważał konstytucyjne uprawnienia, prerogatywy głowy państwa, mówię m.in. o pana skandalicznych wypowiedziach dotyczących samolotu prezydenta (Lecha Kaczyńskiego), jego narzędzi do reprezentowania Polski na zewnątrz" - zarzucała posłanka PiS Anna Fotyga.
Jak oceniła, Arabski po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. reprezentował "tak naprawdę interesy strony rosyjskiej". "Pan nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo głowy państwa, nie ma żadnych gwarancji, że zadba pan o bezpieczeństwo głowy państwa, kiedy będzie odwiedzała Hiszpanię" - mówiła Fotyga.
Waszczykowski zapowiedział, że PiS będzie apelowało do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby wstrzymał podpis pod nominacją dla Arabskiego do czasu wyjaśnienia "ciągnącego się na za nim ogona prawnego". "Czy przeżywa pan jakąś refleksję w związku ze swoim zachowaniem od lat, ponieważ w powszechnym odczuciu w Polsce jest pan odbierany, jako ikona wojny rządu z prezydentem Lechem Kaczyńskim" - mówił Waszczykowski.
Arabski odpowiedział, że nigdy nie było wojny między nim a Lechem Kaczyńskim. Zapewnił też, że nigdy nie podważał prerogatyw prezydenta. "Moje relacje z prezydentem aż do tragedii pozostawały bardzo dobre, o czym sam nie chcę świadczyć (...). Jestem za dumny, żeby się na ten temat wypowiadać" - powiedział Arabski.
Poseł PiS Krzysztof Szczerski nazwał zgłoszenie kandydatury Arabskiego "teatrem hańby", mówił też o "czarnym dniu polskiej dyplomacji". "Rozmawiam z polskimi dyplomatami, którzy mówią o kandydaturze Arabskiego ze smutną rezygnacją, mówią, że nie spodziewali się, iż pomiędzy nimi pojawi się taka osoba, jak Arabski" - zaznaczył.
Dodał, że po zmianie władzy Arabski zostanie odwołany ze stanowiska ambasadora w trybie natychmiastowym.
Krytycznie do wypowiedzi Szczerskiego odniósł się Andrzej Halicki (PO). "To wy chcieliście teatru. To przedstawienie jest na żenującym poziomie, pełne żenujących tyrad" - podkreślił. Apelował o merytoryczną dyskusję. "Nie przypominam sobie żadnego posiedzenia komisji spraw zagranicznych, która by była tak niezwiązana z przedmiotem obrad" - zaznaczył.
Arabskiego bronił też wiceszef komisji Robert Tyszkiewicz (PO). "Budowanie pajęczyny podejrzeń wobec kandydatury Arabskiego jest nieuprawnione" - ocenił. Jak podkreślił, Polska jest demokratycznym państwem prawa i "warto powiedzieć, że w rozumieniu prawa minister Arabski nie jest ani podejrzany ani oskarżony". "W rozumieniu prawa składa, jako świadek, zeznania jak wielu innych urzędników. Wszelkie oskarżenia, które tutaj padają są oskarżeniami politycznymi" - mówił Tyszkiewicz.
"Żenująca próba przekształcenia posiedzenia komisji spraw zagranicznych w rozprawę sądową. Niektórym już nie wystarczają role posłów. Widoczna tęsknota do bycia oskarżycielem, sędzią i katem jednocześnie" - komentował posiedzenie komisji na Twitterze rzecznik rządu Paweł Graś.
Przed rozpoczęciem posiedzenia komisji na korytarzu grupa kilku osób z Klubu Gazety Polskiej rozwinęła transparent z napisem: "Arabski - czy w Madrycie czy w Londynie, kara cię nie minie". Osoby te zostały wyprowadzone przez Straż Marszałkowską.
Skomentuj artykuł