Komorowski - Kaczyński. Pierwsza bitwa za nami
Zakończyła się debata kandydatów na prezydenta. To pierwsza debata wyborcza po I turze wyborów prezydenckich. Pytania politykom zadawały trzy dziennikarki ze stacji telewizyjnych, które przygotowały debatę wyborczą, czyli TVP, TVN oraz Polsat News.
Telewizję publiczną reprezentowała Joanna Lichocka, TVN - Monika Olejnik, a Polsat News Magdalena Sakowska. Pytania do kandydatów były podzielone na trzy bloki tematyczne dotyczące spraw społecznych, gospodarki i polityki zagranicznej. W sumie kandydaci odpowiedzieli na dziewięć pytań.
Kaczyński, który pierwszy odpowiadał na pytanie, podkreślił, że w Polsce są dwie koncepcje dotyczące rozwoju: "koncepcja lokomotyw" polegająca na koncentrowaniu środków, w obszarach które już są zamożne oraz koncepcja zrównoważonego rozwoju, której - jak mówił - jest zwolennikiem i realizował ją jako premier.
"Uważam, że dobry rozwój Polski to rozwój zrównoważony. On jest w interesie wszystkich" - zaznaczył.
"Jako prezydent będę czynił wszystko, żeby Polska się rozwiała w sposób zrównoważony" - zadeklarował.
"Polska jest jedna; nie ma Polski A, ani B, ani C, ani D.(...) Polska jest jedna i o całą Polskę trzeba dbać i rząd to robi" - zaznaczył Komorowski.
Kandydat PO przypomniał, że województwa wschodnie straciły w efekcie decyzji rządu PiS z tytułu naliczania środków na ratownictwo medyczne. Dodał, że nauczyciele dostają w ostatnim czasie podwyżki. Podkreślił, że obecny rząd realizuje program budowy dróg lokalnych i budowy boisk "Orlików".
"Nie ma co Polaków straszyć tym, że ktoś chce komuś coś zabrać albo, że chce stworzyć sytuację, że inne regiony będą się szybciej rozwijały. Ma się rozwijać cała Polska, cała Polaka ma dogonić Europę" - powiedział Komorowski.
Jarosław Kaczyński powrócił do tego tematu także podczas czasu na odpowiedź na kolejne już, inne pytanie. Zaznaczył, że Komorowski chyba nie odetnie się od planu ministra Michała Boniego i nie zakwestionuje, że wiele inwestycji także w woj. podkarpackim planowanych w ramach tzw. planu Grażyny Gęsickiej zostało wykreślonych.
"Proszę naprawdę nie wmawiać naszemu społeczeństwu, że jest inaczej niż jest. Reprezentujecie zupełnie inną koncepcję niż my i to jest oczywiste" - powiedział prezes PiS.
Komorowski odpowiedział Kaczyńskiemu, że plany rządu PiS były bez pokrycia. "Na nie nie było pieniędzy i pan o tym najlepiej wie" - ripostował. Podkreślił, że można planować wszystko, ale "trzeba na to forsę znaleźć". "Fakty są po naszej stronie. Jest pół miliarda na Uniwersytet Rzeszowski. Jest. Jest poprawa liczenia algorytmu na służbę zdrowia. Jest. (...) Nie ma co się powoływać na teorię, na takie, siakie koncepcje. Fakty są nieubłagane i tyle" - mówił kandydat PO.
Kandydaci o związkach osób tej samej płci
Nie należy zaglądać zbyt daleko w prywatność życia ludzkiego - tak Bronisław Komorowski (PO) odpowiedział podczas niedzielnej debaty na pytanie o legalizację związków osób tej samej płci. Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny - podkreślił zaś Jarosław Kaczyński (PiS).
Obaj kandydaci pytani byli, co by zrobili gdyby pełniąc funkcję prezydenta na ich biuro trafiła ustawa legalizująca związki osób tej samej płci, dające możliwość wspólnego rozliczania podatku, dziedziczenia, ale w takiej ustawie wyraźnie byłoby zapisane, że takie związki to nie są małżeństwa, a osoby będące w tych związkach nie mają prawa do adopcji dzieci.
"Jest wtedy pytanie, czy warto jest tworzyć nową ustawę. Na bazie polskiego prawa, obecnie obowiązującego, jest możliwość dziedziczenia, możliwość opieki nad osobami żyjącymi w tego typu związkach, które nie są związkiem małżeńskim" - powiedział Komorowski.
Jak oświadczył, nie wyobraża sobie, by w Polsce na biuro prezydenta wpłynęła kiedykolwiek ustawa umożliwiająca adopcję dzieci przez związki osób tej samej płci. Czym innym jest potrzeba stworzenia możliwości życia razem i opiekowania się sobą, także dziedziczenia, a czym innym pójście w kierunku zapisów dotyczących tradycyjnego modelu małżeństwa - podkreślił marszałek.
Jak mówił kandydat PO, trzeba być przyzwoitym w stosunku do każdego i "nie należy zaglądać zbyt daleko w prywatność życia ludzkiego". "Ale można rozwiązywać sytuacje osób będących w tego typu związkach przyzwoicie, na bazie istniejącego prawa" - dodał.
Zaznaczył, że jeśli okazałoby się, że "czegoś brakuje i pewne mechanizmy są niedopracowane", to - zdaniem Komorowskiego - warto taką ustawę przeprowadzić, w imię przyzwoitości politycznej". "Nie należy tego mylić z problemem małżeństw, adopcji i innych zjawisk, które są ograniczone do małżeństwa osób różnej płci" - powiedział marszałek Sejmu.
"Konstytucja mówi wyraźnie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a różnego rodzaju próby obchodzenia tego nie powinny być przyjmowane, bo to jest w gruncie rzeczy łamanie prawa" - odpowiedział na to pytanie krótko Kaczyński.
Obydwaj kandydaci byli pytani podczas telewizyjnej debaty prezydenckiej o to czy należy zlikwidować dotychczasowe przywileje emerytalne w m.in. w wojsku i policji.
Kaczyński podkreślił, że nie należy likwidować tych przywilejów, bo - jak argumentował - są "substytutem niewysokich płac". "To są bardzo często prace wymagające szczególnej dyspozycyjności. Będziemy tego bronić" - podkreślił.
Zwrócił też uwagę, że zaniechano "w wielkiej mierze" programu modernizacji policji oraz że nie są wykonywane "zobowiązania ustawowe dotyczące wojska". Dodał, że jako prezydent będzie "twardo naciskał", żeby ustawa o uzbrojeniu armii i plan modernizacji policji były wykonywane.
Komorowski powiedział, że "wszyscy wiedzą w wojsku", że jest jednym z twórców obecnego systemu emerytalnego dla służb mundurowych. "Ten system może być zmieniany ze względu na profesjonalizację służb zbrojnych, ale tylko i wyłącznie na tych zasadach, że nowo wstępujący do służby akceptują nowe reguły. Ci wszyscy co są w wojsku lub byli w wojsku powinni mieć prawo do dotychczasowego systemu" - zaznaczył.
Kandydaci byli też pytani o to, kogo po wyborze powołaliby na doradcę ekonomicznego. Kaczyński wskazał na prof. Zytę Gilowską. "Jeżeli minister Gilowska by się zgodziła byłbym bardzo rad" - powiedział.
Komorowski nie chciał podać konkretnego nazwiska. "Będę szukał doradztwa w bardzo różnych środowiskach politycznych, a nie tylko w swoim własnym" - zadeklarował.
Zapłodnienie in vitro
Jarosław Kaczyński zadeklarował , że jest katolikiem i uważa, że zarodek jest człowiekiem. Bronisław Komorowski jest zaś zdania, że nikomu nie wolno zakazać stosowania metody in vitro.
W ten sposób kandydaci PiS i PO na prezydenta odpowiedzieli na pytanie dotyczące zapłodnienia in vitro. Byli także pytani na ile opowiadają się za wyraźnym rozdziałem Kościoła od państwa.
Kaczyński podkreślał, że stosunki między Kościołem a państwem uregulowane są na podstawie konstytucji przez konkordat i odpowiednie ustawy. Oświadczył, że nie widzi żadnych powodów, żeby to mogło być podważane.
Odnosząc się do pytania o in-vitro powiedział, że jest za tym, żeby było jak najwięcej dzieci i rozumie tragedię tych, którzy nie mogą ich mieć. Zwracał jednak uwagę, że jest bardzo dużo innych metod walki z bezpłodnością.
Mówił, że z jednej strony trzeba wziąć pod uwagę interesy tych, którzy nie mogą mieć dzieci, a z drugiej tych, którzy traktują zarodek jako człowieka. "Sądzę, że powoli, nie bez trudności ta sprawa zostanie załatwiona" - przewidywał. Kaczyński oświadczył, że sam jest katolikiem i uważa, że zarodek jest człowiekiem.
Komorowski podkreślał, że rozumie problem ojcostwa, bo sam wychował pięcioro dzieci. Stwierdził, że jest ostatnią osobą, która chciałaby pozbawić kogoś możliwości cieszenia się z potomstwa.
Zdaniem Kandydata PO nie wolno nikomu nakazać stosowania metody In vitro, ale nie wolno też tego zakazywać. Określił się jako zwolennik soborowej zasady wzajemnego poszanowania, autonomii państwa i kościoła, czyli niewkraczania państwa w obszary związane z elementami wiary.
"Nie mam prawa jako polityk odmówić komukolwiek tego prawa, stąd pan prezes - zwrócił się do Kaczyńskiego - powinien wytłumaczyć, dlaczego w PiS pojawiły się pomysły na karanie więzieniem ludzi za stosowanie metody in vitro" - mówił Komorowski.
Wiek emerytalny - podnosić czy nie?
Bronisław Komorowski uważa, że w Polsce nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego prywatyzacja polskiego majątku poprzez fundusze emerytalne może oznaczać w przyszłości niebezpieczeństwo dla polskich emerytur.
Kandydaci na prezydenta byli pytani podczas niedzielnej debaty o to, czy wiek emerytalny w Polsce należy podwyższyć.
Odpowiadając na to pytanie Bronisław Komorowski stwierdził, że nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. "Można stworzyć możliwość wyboru - na przykład łącznie z wyższą emeryturą. Nic na siłę" - dodał Komorowski.
Ocenił, że Polska nie ma problemu podwyższania wieku emerytalnego. Według niego, dotyczy on krajów, które przeżywają głęboki kryzys gospodarczy. "My zdołaliśmy uratować polski wzrost gospodarczy. Byliśmy w zeszłym roku jedynym krajem w Europie, który miał dodatni wzrost gospodarczy. W tym roku mamy ponad 3-procentowy. Udało się uchronić Polskę przed kryzysem" - mówił Komorowski.
"Jak Polska by wyglądała, gdybyśmy zrealizowali oczekiwania opozycji PiS-owskiej, żeby wydać więcej pieniędzy. Byśmy byli dzisiaj Grecją. Ale jesteśmy na szczęście Polską, krajem, który cały czas się rozwija i to coraz szybciej" - dodał.
Zdaniem Komorowskiego, nie ma sensu straszyć Polaków wizją koniecznych oszczędności. "Udało nam się poprzez uniknięcie niedobrych propozycji opozycji uratować polski wzrost gospodarczy. I teraz trzeba go umocnić" - powiedział.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego dzięki obniżkom podatków, które wprowadził rząd PiS, Polska mogła uniknąć kryzysu. "Gdyby Platforma Obywatelska potrafiła w 2008 roku wydawać środki z funduszy europejskich - i nie wydała tylko 1 mld zł (...) - to nasza sytuacja byłaby jeszcze lepsza. Te wyniki byłyby jeszcze bardziej imponujące na tle europejskim" - dodał.
Kandydat PiS na prezydenta ocenił, że "nie wszystkie rozwiązania związane z funduszami emerytalnymi są właściwe". "W szczególności bardzo ryzykowne są te plany, które snuje polski rząd, jeżeli chodzi o prywatyzację. Również części polskiego majątku, na razie jeszcze państwowego, poprzez te fundusze (emerytalne). To naprawdę może w przyszłości stworzyć różnego rodzaju bardzo poważne niebezpieczeństwa dla polskich emerytur" - podkreślił.
Zaznaczył, że "Polki mają prawo pracy do 65 roku życia, a nie obowiązek ".
Gaz łupkowy i Rosja
"Jeśli się okaże, że jest gaz w wielkich ilościach, będziemy wszyscy szczęśliwi (...), ale trzeba mieć świadomość, że to dopiero za parę miesięcy będzie zakończony pierwszy odwiert" - powiedział Komorowski. Dlatego - jego zdaniem - należy równolegle prowadzić negocjacje z dostawcami gazu klasycznego i "budować szanse na pozyskanie gazu łupkowego".
"Jak się okaże, że jest jedno i drugie, to musimy zrobić to, co zrobili Niemcy: mieć możliwość renegocjacji umowy ze stroną rosyjską, albo będziemy mieli szansę jej niepodpisywania" - mówił kandydat PO. Przekonywał, że trzeba mieć "elastyczne relacje z Rosją".
Zapewnił, że jeśli się okaże, że w Polsce jest gaz łupkowy w wystarczającej ilości, to rząd na pewno zadba o to, aby "sprzedaż zgody na eksploatację obwarować wystarczającymi przepisami i decyzjami, które by dawały naszemu budżetowi duże zyski".
Z kolei zdaniem Jarosława Kaczyńskiego podpisywanie umowy gazowej z Rosją, sięgającej 20 lat w przyszłość, jest ryzykowne, bo - jak mówił - wiele w tym czasie może się zmienić. "Nawet gdyby tego gazu łupkowego nie było, ja byłbym przeciwnikiem podpisywania tak długotrwałych umów i w ogóle dziwię się, że rząd, obecna władza tego rodzaju rozwiązanie bierze pod uwagę" - mówił kandyda PiS.
Zaznaczył, że ważne jest, by Polska miała z gazu łupkowego "rzeczywiste korzyści".
"Ale przede wszystkim musimy pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa i tych spraw nie wolno zaniedbywać, nie wolno iść w jednym określonym tylko kierunku, bo już wielu się przekonało, że to jest niebezpieczne" - podkreślił.
Podsumowując blok tematyczny dotyczący gospodarki, Kaczyński powiedział, że - jako prezydent - będzie robił wszystko, by popierać polski kapitał. "Chodzi o to, by zamiast jakiejś komisji (Janusza) Palikota rzeczywiście ułatwić zakładanie przedsiębiorstw ich funkcjonowanie i ich nie prześladować" - mówił.
Komorowski mówił, że poprzedni rząd nie potrafił wykorzystać w stopniu wystarczającym wzrostu gospodarczego. "Nam się udało pomimo kryzysu w całej Europie uratować wzrost gospodarczy, dzisiaj go rozwijamy" - mówił. Zdaniem kandydata PO, obecnie trzeba się skoncentrować na podtrzymaniu procesów rozwoju wzrostu gospodarczego.
Katastrofa smoleńska
Polska powinna zwrócić się do Rosji o przekazanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej - powiedział podczas niedzielnej debaty Jarosław Kaczyński. Państwo polskie zrobiło wszystko, aby wyjaśnić okoliczności tej katastrofy - uważa Bronisław Komorowski.
Kaczyński - który odpowiadał jako pierwszy - podkreślił, że od początku był zwolennikiem takiego rozwiązania, które prowadziłoby do zwrócenia się na podstawie konwencji chicagowskiej do Rosji o przekazanie śledztwa.
"Rosja nie miała obowiązku przekazać (śledztwa), ale to zwrócenie się w moim przekonaniu było absolutnie konieczne albo przynajmniej skorzystanie z porozumienia z 1993 roku, czyli śledztwa wspólnego" - zaznaczył kandydat PiS.
Zapowiedział, iż będzie zabiegał jako prezydent, żeby w tym kierunku jednak pójść. "To, co w tej chwili się dzieje, w żadnym przypadku nie może być satysfakcjonujące" - ocenił prezes PiS.
Zapewnił, że nie chce ze sprawy katastrofy czynić problemu w kampanii wyborczej. "Ale jeżeli pani (Monika Olejnik) była łaskawa mnie o to zapytać, to chcę to bardzo mocno podkreślić, że mamy tutaj do czynienia z sytuacją, w której jest coraz więcej różnego rodzaju wątpliwości, postępy tego wszystkiego są naprawdę niewielkie, nie otrzymujemy potrzebnych materiałów" - wymieniał Kaczyński.
"Ta sprawa w najwyższym stopniu - można to tak określić, i to jest określenie dosyć łagodne - kuleje" - dodał.
W jego ocenie, "to jest kwestia polskiego honoru, bo to jest największa tragedia - jak to uchwalił Sejm i Senat - po 1945 roku, gdyż zginął prezydent RP i wielu ludzi znaczących w polskim życiu publicznych z bardzo różnych opcji".
Dopytywany, co konkretnie jako prezydent będzie chciał w tej sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, Kaczyński powiedział, że będzie mógł się zwrócić do rządu o podjęcie odpowiednich działań. Natomiast - jak mówił - co rząd w tej sprawie postanowi, to już będzie kwestia negocjacji. "Mam nadzieję, że weźmie pod uwagę głos prezydenta" - podkreślił.
Kandydat PiS powiedział, że nie potrafi poinformować w tej chwili, kto będzie szefem BBN, ponieważ nie wygrał jeszcze wyborów. "Jak wygram, to się nad tym zastanowię" - zapowiedział Kaczyński.
Natomiast Komorowski podkreślił, że w katastrofie smoleńskiej zginęło bardzo wiele osób ważnych z punktu widzenia funkcjonowania państwa, zginęli ludzie z wszystkich środowisk politycznych, także i jego przyjaciele. "Wydaje mi się, że państwo polskie zrobiło wszystko, co powinno, aby sprawę wyjaśnienia okoliczności katastrofy, także jej skutków, jakoś zbadać i uzyskać odpowiedzi" - ocenił.
Mówił, że nie tylko strona rosyjska prowadzi śledztwo, bo śledztwo prowadzi także polska niezależna prokuratura. "I trzeba dać szansę i Rosjanom, ale przede wszystkim dać szansę na zbadanie wszystkich okoliczności przez prokuraturę polską. Nie można budować atmosfery nieufności do dwóch prokuratur jednocześnie i rosyjskiej i polskiej, bo w końcu komu uwierzymy, tak nie wolno postępować" - mówił kandydat PO.
Jego zdaniem, katastrofa smoleńska "jest tylko cząstką, istotną, ale cząstką relacji polsko-rosyjskich". "Ja mogę powiedzieć z zadowoleniem, że pan prezydent Rosji (Dmitrij) Miedwiediew przyjął moje wstępne zaproszenie - które powinno być potwierdzone po wyborach przez każdego prezydenta, bez względu kto nim zostanie - do kraju, co jest bezprecedensowym, od dłuższego czasu oczekiwanym wydarzeniem" - mówił Komorowski.
Według niego, to będzie odpowiednie miejsce także do rozmawiania o katastrofie smoleńskiej. "Ale warto rozmawiać z Rosjanami także o perspektywie dalszej" - ocenił kandydat PO. Która - jak zaznaczył - "powstaje po przełamaniu kłamstwa katyńskiego, po spotkaniu premierów w Katyniu, atmosferę, która powstała także w wyniku działań i zaangażowania strony rosyjskiej po katastrofie smoleńskiej.
"Tę atmosferę trzeba umocnić i iść w kierunku przyszłości relacji z Rosją" - mówił Komorowski wymieniając m.in. umowę o wymianie młodzieży, współpracę kulturalna, pogłębienie współpracy gospodarczej. Poinformował też, że w wypadku jego zwycięstwa w wyborach, gen. Stanisław Koziej pozostanie szefem BBN.
Białoruś - jaki kształ relacji?
Kandydaci na prezydenta byli pytani o politykę, jaką Polska powinna prowadzić wobec Białorusi.
"To wielki problem. Musimy chronić Polaków za granicą. A w tej chwili tymi Polakami, którzy wymagają najdalej idącej ochrony są Polacy na Białorusi" - powiedział Kaczyński.
"To jest sprawa, o której warto rozmawiać także z Moskwą. Jeżeli będziemy mieli tutaj (w Polsce) prezydenta Miedwiediewa, a ja będę prezydentem, to z całą pewnością tę kwestię postawię" - podkreślił.
Kaczyński zaznaczył, że nie można podejmować decyzji, które mogą stworzyć wrażenie, że twardość ze strony Białorusi jest traktowana przez Polaków "jako skuteczna forma nacisku".
"To niebywały pomysł polityczny, żeby z Moskwą rozmawiać o Białorusi. Zupełnie się z tym nie zgadzam" - odpowiadał na to Komorowski. Zaznaczył, że jest to sprzeczne z polskimi interesami. "To jest tak, jakby Białorusini mieli rozmawiać o sprawach Polski z Rosją czy z Berlinem" - dodał.
Komorowski podkreślił, że trzeba wpływać na politykę Unii Europejskiej, żeby "mocniejszym głosem mówić w kontaktach z panem Łukaszenką". Powiedział też, że należy wzmacniać organizacje pozarządowe na Białorusi.
Według Komorowskiego Polska powinna być liderem integracji UE. Mówił, że potrzebne są tez jak najlepsze relacje z sąsiadami. Dodał, że trzeba pojednania z Rosją. "Trzeba iść krok po kroku w stronę pojednania i współpracy z Rosją" - zaznaczył.
Skomentuj artykuł