Konwencja przemocowa nie była konsultowana
"Sejm zmierza do pilnej ratyfikacji tej konwencji, chociaż nie była ona konsultowana ze społeczeństwem" - przypominają przedstawiciele ogólnopolskich organizacji kobiecych i prorodzinnych, którzy przed zbliżającym się głosowaniem nad przyjęciem ustawy ratyfikującej konwencję Rady Europy o zapobieganiu przemocy zwrócili się z prośbą o spotkanie do nowego marszałka w sprawie kontrowersyjnego dokumentu.
"Sejm zmierza do pilnej ratyfikacji tej konwencji, chociaż nie była ona konsultowana ze społeczeństwem, w tym z organizacjami prorodzinnymi" - napisali w liście do marszałka Sejmu reprezentanci organizacji zrzeszających ponad 130 podmiotów działających na rzecz praw rodzin.
Jak zwrócili uwagę, konwencja Rady Europy, mimo zbliżającego się drugiego czytania ustawy ratyfikującej, nie została skierowana ani do sejmowej komisji polityki społecznej, ani do sejmowej komisji edukacji w celu zasięgnięcia ich opinii, choć treść kontrowersyjnego dokumentu dotyczy obszaru działania tych komisji. Dyskusja na konwencją odbyła się tylko na połączonym posiedzeniu komisji sprawiedliwości i praw człowieka oraz komisji spraw zagranicznych, które pod koniec sierpnia zadecydowały o skierowaniu ustawy ratyfikującej konwencję do drugiego czytania.
Autorzy listu proszą o wycofanie ustawy ratyfikacyjnej z najbliższych obrad Sejmu, skierowanie jej do właściwych komisji sejmowych oraz przeprowadzenie rzetelnych konsultacji społecznych. Wnoszą o to, 0mając na uwadze ogromne zmiany społeczne, jakie przewiduje Konwencja Rady Europy. Nie wprowadza ona nowych instrumentów przeciwdziałania przemocy, przeciw której zdecydowanie jesteśmy".
W liście wyliczają też w punktach swoje zastrzeżenia co do konwencji:
- Polska posiada dostateczny system przeciwdziałania przemocy domowej, a konwencja nie przewiduje nowych instrumentów w tym zakresie. Konwencja pod pozorem przeciwdziałania przemocy wprowadza rozwiązania nacechowane ideologicznie;
- konwencja bazuje na ideologii gender, a jej ratyfikacja narusza art. 25 ust. 2 Konstytucji RP, który zobowiązuje władze publiczne do bezstronności w sprawach światopoglądowych i filozoficznych;
- konwencja walczy ze "stereotypami", do których zalicza małżeństwo i tradycję;
- konwencja jest sprzeczna z założeniami Konstytucji RP, gdyż uznaje tradycję, dorobek cywilizacyjny, rodzinę, ojcostwo i macierzyństwo za potencjalne źródło opresji, które powinno zostać wykorzenione;
- zagraża więziom rodzinnym i małżeńskim chronionym przez art. 18 Konstytucji przez to, że nakazuje uznawać dowolnie określone role i zachowania za wyznacznik płci, a w konsekwencji wymusza instytucjonalizację tzw. nowych form rodzinnych;
- narzuca genderową definicję płci, która wprowadziłaby zamęt do polskiego systemu prawnego, a zwłaszcza prawa rodzinnego;
- przewiduje wprowadzenie do programów nauczania treści, które w polskim społeczeństwie są nieakceptowane (m.in. nauczanie o niestereotypowych rolach płciowych) oraz sprzeczne z art. 48 ust. 1 Konstytucji, który przyznaje rodzicom prawo do decydującego wpływu na kształt edukacji ich dzieci;
- wprowadza międzynarodowy system monitorowania realizacji konwencji, przez co pozbawia nas suwerenności w sprawach dotyczących rodziny i tworzy mechanizm mogący służyć wywieraniu nacisku na Polskę w kierunku akceptacji rozwiązań nacechowanych ideologicznie;
- jej wprowadzenie rodzi znaczne koszty budżetu państwa.
Pod listem podpisali się m.in. Ewa Kowalewska (Forum Kobiet Polskich), Paweł Wosicki (Polska Federacja Ruchów Obrony Życia), Joanna Krupska (Związek Dużych Rodzin "Trzy Plus"), prof. Maria Ryś (Stowarzyszenie Uniwersyteckie "Fides et Ratio"), Maria Wilczek (Polski Związek Kobiet Katolickich) i Antoni Zięba (Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka).
Skomentuj artykuł