Książka "agenta Tomka" pod lupą prokuratury
Warszawska prokuratura wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej i służbowej, jej bezprawnego wykorzystania oraz rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa przeciw Weronice Marczuk w książce-wywiadzie z byłym agentem CBA Tomaszem Kaczmarkiem.
- Śledztwo w pierwszym wątku dotyczy ujawnienia przez byłego funkcjonariusza informacji stanowiących tajemnicę państwową i służbową - powiedziała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
Dodała, że drugim wątkiem śledztwa jest "wykorzystanie wbrew przepisom ustawy wiadomości stanowiących tajemnicę państwową oraz ujawnienie bez zgody wiadomości z postępowania przygotowawczego".
Za ujawnienie i wykorzystanie tajemnicy państwowej Kodeks karny przewiduje karę od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia, a za ujawnienie tajemnicy służbowej - do trzech lat. Za rozpowszechnianie bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa grozi do dwóch lat więzienia.
Tajemnicą państwową objęte są m.in. czynności operacyjno-rozpoznawcze służb specjalnych wobec obywateli (czynności takie prowadził Kaczmarek). Ponadto działania te są objęte tajemnicą służbową.
Decyzja prokuratury zapadła po postępowaniu sprawdzającym, gdy wpłynęły do niej akta wyłączone wcześniej ze śledztwa przeciw Marczuk (którą Kaczmarek rozpracowywał), mogące wskazywać na takie ujawnienie.
- W postępowaniu zaplanowano przesłuchania osób oraz inne intensywne czynności" - powiedziała rzeczniczka prokuratury Mazur, nie ujawniając szczegółów.
Weronika Marczuk jest nadal podejrzana przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o powoływanie się w 2009 r. na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodzi w sumie o 450 tys. zł, z których przyjąć miała pierwszą transzę w wysokości 100 tys. zł.
Według obrony, Marczuk "nie przyjęła łapówki, lecz wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną".
Adwokat kobiety złożył wniosek do sądu o zakaz rozpowszechniania książki agenta Tomka. W grudniu ubiegłego roku został on oddalony. Adwokat złożył więc zażalenie na tę decyzję, której powodem był fakt, że książka jeszcze wtedy się nie ukazała, a "wniosek oparto na cytatach z mediów".
Skomentuj artykuł