Kto się może bać gróźb w internecie?
Wezwania do mordu, obelgi, obsceniczne epitety, brutalne gry - tak w sieci dyskutuje się o politykach - alarmuje "Rzeczpospolita".
Polityczna wojna toczona w Internecie pomiędzy fanatycznymi zwolennikami PO i PiS od czasu katastrofy smoleńskiej coraz bardziej się rozkręca. Na forach dyskusyjnych i w portalach internetowych strony licytują się w rzucaniu obelgami pod adresem znienawidzonych polityków.
- Radykalizacja języka debaty publicznej jest pochodną brutalizacji życia publicznego. A Internet stwarza złudne poczucie wolności i braku odpowiedzialności za słowo" - ocenia dr Jakub Nowak, medioznawca z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Im bliżej wyborów, tym częściej w komentarzach internautów umieszczanych na rozmaitych forach internetowych pojawiają się pogróżki. Ich adresatami są najczęściej popularni politycy, ale coraz częściej także dziennikarze i publicyści.
- To zjawisko, które psuje debatę publiczną, ale nie należy go demonizować, doszukiwać się w takich wpisach realnych gróźb wobec osób, których dotyczą - uważa dr Jakub Nowak. - 99 procent autorów takich wpisów nie zachowałoby się tak w realnym świecie. Choć oczywiście nie można też tego bagatelizować - podkreśla ekspert.
Skomentuj artykuł