Lekarze rezydenci: chcemy negocjacji, do tego czasu nie zaprzestaniemy protestować
Nie zaprzestaniemy protestu głodowego, dopóki nie siądziemy do negocjacji - powiedział przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Hałabuz po zakończeniu posiedzenia sejmowej komisji zdrowia.
Podczas komisji minister zdrowia przedstawił informację nt. działań resortu, które m.in. mają poprawić sytuację finansową lekarzy rezydentów oraz informację ws. prowadzonego przez nich protestu głodowego. Protest od ośmiu dni trwa w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Prowadzi go ok. 20 lekarzy rezydentów; domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował podczas komisji, że w poniedziałek o godz. 19 dojdzie do kolejnego spotkania z protestującymi rezydentami.
Protestujący rezydenci postulowali w trakcie obrad, aby do rozmów z nimi zasiadła szefowa rządu Beata Szydło. - Minister zdrowia jest przedstawicielem rządu i jest on nieustannie w kontakcie z tymi, którzy protestują. Oczywiście cały rząd jest informowany, jak ta sytuacja wygląda - mówił z kolei po zakończeniu obrad komisji Radziwiłł. Dodał także, że jest w stałym kontakcie z premier.
Hałabuz zaznaczył po posiedzeniu, że od dwóch lat porozumienie apeluje o realizację swoich postulatów. - Jak możemy długo czekać, w jaki sposób możemy jeszcze apelować. Możemy robić manifestacje, pisać kolejne pisma - oświadczył.
- Chcemy rozmawiać. Natomiast nie zaprzestaniemy protestu głodowego dopóki głodujący będą chcieli protestować i dopóki nie siądziemy do negocjacji.(...) Rozmowy toczą się cały czas, ale nic z tego nie wynika, my chcemy negocjacji - zaznaczył.
Przewodniczący zwrócił uwagę, że kolejne kroki, jakie mogą podjąć rezydenci, to zacząć przestrzegać prawa pracy. - My nie musimy pracować 300, 400 godzin w miesiącu. I czy wtedy okaże się, czy jest nas wystarczająco, jak mówił pan minister Radziwiłł. Nie jest nas tak dużo. Dzisiaj zszedłem z dyżuru i słyszałem od szefa: musisz jechać na komisję zdrowia, bo nie ma komu pracować - mówił.
Lekarz Jan Czarnecki zaznaczył, że do tej pory rozmów z rezydentami nie podjął nikt, kto miałby zdolność do podejmowania decyzji finansowych.
Skomentuj artykuł