"Metro": Sushi niekoniecznie z Japonii

"Metro": Sushi niekoniecznie z Japonii
(fot. flickr.com/lotusutol)
PAP / wab

Przy okazji awarii elektrowni jądrowej w japońskiej Fukushimie, wyszło na jaw, że mało gdzie raczą nas oryginalnym sushi z Japonii - informuje "Metro".

Jak się okazuje hasła reklamowe typu: „Oferujemy oryginalne japońskie sushi”, „Najlepsze sushi – produkty sprowadzamy prosto z Japonii” nie zawsze są zgodne z prawdą.

W naszym sushi nie stosujemy składników sprowadzanych z Japonii. Ściągamy je z Europy: ryż i większość glonów – z Włoch, takie rybki jak tilapie, czy korwiny czerwone – z Norwegii i Szkocji, wasabi z Niemiec, tylko glony nori i węgorze z Chin. A warzywka, które dodajemy do potraw, jak rzepa czy ogórki, mamy z Polski – ujawnia jeden z szefów restauracji z japońskim jedzeniem.

I tak jest prawdopodobnie w większości przypadków, bo oryginalne składniki są bardzo drogie i nie opłaca się ich sprowadzać.

Obecnie doszła jeszcze kwestia strachu przed napromieniowaniem, jednak polskie służby sanitarne uspokajają, że nie ma obawy, by sprowadzane z Japonii oryginalne składniki do sushi mogły komukolwiek zagrozić. We wszystkich punktach granicznych Unii towary pochodzące z Japonii są dokładnie badane.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Metro": Sushi niekoniecznie z Japonii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.