Miller: Groza porównywalna z 1997 rokiem
Minister spraw wewnętrznych i administracji wciąż z niepokojem obserwuje sytuację pogodową w południowej Polsce. - Skala grozy jest porównywalna z 1997 rokiem - powiedział TVN24 Jerzy Miller.
Jak podkreślił, ilość opadów jest większa niż w 1997 r. - Te opady są tak intensywne, że sąsiedzi: Czesi, Słowacy nie dali rady, a teraz my zdajemy egzamin - mówił.
- Dzisiaj ma być ostatni dzień intensywnych opadów. Jutro powinny być już o połowę mniejsze - mówi Jerzy Miller. To jest kluczowe dla rozwoju sytuacji w południowej Polsce, bo miejsca na wodę już nie ma. - Rezerwa powodziowa na większości zbiorników już się wyczerpuje. Możliwość regulowania spływu powoli się kończy - informuje szef MSWiA. Dodał, że w Krakowie "groza sytuacji jest porównywalna z tym, co było w roku 1997".
Miller i Tusk na zalanych terenach
We wtorek rano premier Donald Tusk wraz z szefem MSWiA Jerzym Millerem udali się w objazd po zalanych terenach. Najpierw odwiedzą miejscowość Proszówki w powiecie bocheńskim, która jest jednym z najbardziej dotkniętych powodzią miejsc Małopolski. Następnie udadzą się do województwa śląskiego.
- Ta noc dla Małopolski była stosunkowo dobra, ponieważ obfity opad deszczu nastąpił dopiero w godzinach porannych. Gorsza sytuacja była na Śląsku, tam padało obficie przez całą noc i dlatego obawiam się, że skala zniszczeń może być większa niż to, co widzieliśmy wczoraj wieczorem - powiedział we wtorek szef MSWiA, przed wyjazdem na dotknięte powodzią tereny.
Czesi będą ostrzegać
Według Millera sytuacja ta dotyczy zarówno Górnej Odry, jak i górnej Wisły na Śląsku. - Czesi już kończą wypełniać rezerwę powodziową na swojej kaskadzie górnej Odry, ale obiecali, że wszystkie większe zrzuty wody będą z nami konsultowane i będziemy uprzedzeni, gdy będą zmuszeni zwiększyć zrzuty wody ze swoich zbiorników retencyjnych - dodał Miller.
- Dziś deszcz powinien, im bliżej wieczora, być mniej gwałtowny. Wydaje się, że w środę fala powodziowa będzie się przesuwać z części południowej w głąb kraju. Jeśli w środę zakończą się opady deszczu, to fala powodziowa na Wiśle powinna się wydłużyć, co oznacza, że czoło fali powodziowej będzie niższe i nie przekroczy poziomu z 1997 r. - zaznaczył minister.
Skomentuj artykuł