Miller: Nie poznamy raportu przed 10 kwietnia
Raport dotyczący katastrofy smoleńskiej nie zostanie upubliczniony przed 10 kwietnia - powiedział w piątek dziennikarzom szef polskiej komisji badającej przyczyny tej katastrofy, szef MSWiA Jerzy Miller. Nadal nie jest też wyznaczony termin eksperymentu z użyciem Tu-154M.
Pytany, kiedy raport zostanie opublikowany, Miller powiedział: - Nie przypuszczam, aby przed 10 kwietnia.
- Mam nadzieję, że będzie to może jeszcze kwiecień, może maj. Mamy kilka wydarzeń w kwietniu i na początku maja, które swoją powagą wymagają, aby uwzględnić je przy wyznaczaniu terminu ujawnienia raportu - dodał minister. Nie zaprzeczył, że może to nastąpić w maju, już po beatyfikacji Jana Pawła II.
Kilka dni temu premier Donald Tusk mówił, że nie będzie żadnej zwłoki w publikacji raportu. Zastrzegł, że trzeba będzie "w porozumieniu z prokuraturą i naszymi urzędnikami bardzo precyzyjnie ocenić, co nadaje się do publicznej prezentacji, a co nie". Chodzi o wątki, które mogą być tajemnicą śledztwa.
Jerzy Miller podkreślił, że do czasu rozstrzygnięcia postępowania prokuratorskiego nie ujawnia się elementów śledztwa, ale konsultację w tej sprawie z prokuraturą określił jako "formalność". - Jeżeli prokurator któryś z elementów zawartości naszego raportu potraktowałby jako materiały objęte zakazem publikacji, to mielibyśmy tylko problem, kiedy taki fragment będzie poznany. Ale ja nie przypuszczam, aby któryś z wątków ujętych w raporcie podlegał takiemu ograniczeniu - mówił Miller.
Minister powiedział, że dokonano już synchronizacji odsłuchów z czarnych skrzynek. Skrzynki pozostają nadal w posiadaniu rosyjskiej prokuratury. Jak wyjaśnił Miller, termin ich przekazania oba państwa uzgadniają właśnie na szczeblu prokuratur. - Ktoś, kto prowadzi śledztwo w danej sprawie, jest w posiadaniu wszystkich dowodów istotnych dla rozstrzygnięcia swojego postępowania - mówił szef polskiej komisji.
Miller zaznaczył, że dopóki nie zostaną usunięte pewne problemy formalne, nie zostanie wykonany eksperyment z użyciem Tu- 154M. "To są problemy związane z procedurą trudnych lotów, które podlegają określonym rygorom" - wyjaśnił.
- Nie można, sprawdzając końcowe fragmenty lotu z 10 kwietnia, narażać dzisiejszych lotników, którzy mieliby ten eksperyment przeprowadzić, na niebezpieczeństwo. W związku z czym wszystkie elementy należy dokładnie przemyśleć i dostosować scenariusz przelotu do zapewnienia poziomu bezpieczeństwa, który jest akceptowalny - powiedział Miller.
Podkreślił, że na przygotowania do eksperymentu nie ma wpływu komunikat rosyjski dotyczący samolotów typu Tu-154. Federalna Agencja Transportu Lotniczego (Rosawiacja) w ubiegłym tygodniu zaleciła wycofanie samolotów Tu-154M. Rosawiacja uważa, że przewoźnicy powietrzni w Rosji powinni wycofać te samoloty z eksploatacji z dniem 1 lipca, jeśli producent tych maszyn nie poprawi ich konstrukcji.
Dowódca Sił Powietrznych wystosował pismo do producenta, pytając o to, na ile nasz egzemplarz samolotu Tu-154M jest również objęty ostrzeżeniem o ewentualnych problemach technicznych - mówił Miller. Pytany, co będzie, jeśli takie zastrzeżenia będą dotyczyły także naszej maszyny, minister odpowiedział, że wówczas decyzje podejmie właściciel maszyny, czyli 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego.
Skomentuj artykuł