Miller: niech lewica stworzy alternatywę
O stworzenie lewicowej alternatywy, która będzie w stanie wygrać z PO i PiS w wyborach parlamentarnych 2015 roku apelowali w niedzielę uczestnicy Kongresu Lewicy Polskiej. . "Wiatr historii znów wiele w lewicowym kierunku" - podkreślił szef SLD Leszek Miller.
W niedzielę, w jednej z sal stołecznego Stadionu Narodowego zebrało się kilkuset przedstawicieli prawie 90 różnych formacji o charakterze lewicowym. Na kongres nie przybył jednak żaden z zaproszonych b. prezydentów; wszyscy trzej: Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa i gen. Wojciech Jaruzelski przysłali listy, które zostały odczytane podczas obrad.
Wiceszef Sojuszu Józef Oleksy otwierając Kongres podkreślił, że jest on "spotkaniem partnerskim, rozmową o Polsce i przyszłości", a nie "spotkaniem kuszącym się o jedność organizacyjną", czy próbą "dominacji i podporządkowania sobie jednych podmiotów przez drugich".
"I tak się właśnie stało - dziś w gronie kilkudziesięciu organizacji jesteśmy przekonani, że warto zespalać potencjał polskiej lewicy, że jest po co, że Polska potrzebuje lewicy i że lewica wie, co w Polsce trzeba podjąć, żeby przyszłość jej, nie na horyzont jednej kadencji, a na horyzont całego pokolenia była pomyślna" - zaznaczył Oleksy.
Miller przypomniał, że za rok minie 25 lat od początku polskich przemian. "Polki i Polacy mieli w tym czasie powody o wielkich radości, ale też do wielkich porażek. Nigdy jednak nie mieli tak poważnych problemów i takiej ich kumulacji, jak w ostatnich ośmiu latach rządów prawicy, w czasie, kiedy polski kapitalizm pokazał swoją złą twarz" - podkreślił b. premier.
Według niego dziś w polskich domach "nadzieje są coraz mniejsze, a rozgoryczenie coraz większe". "Wraz ze wzrostem bezrobocia, rosną dysproporcje społeczne i rośnie bieda, która co najgorsze ma twarz dziecka. Mamy w Polsce pustynię biedy i oazy bogactwa - kontener często zastępuje mieszkanie komunalne, a chwilówki zastępują pensje pracownicze" - ocenił szef Sojuszu.
Jego zdaniem dobra edukacja "staje się wspomnieniem z przeszłości, a nie rodzi nadziei związanej z przyszłością". "Zlikwidowano już tyle szkół, ile Polska Ludowa zbudowała ich na tysiąclecie państwa polskiego" - dowodził. "W publicznych szkołach mamy do czynienia z postępującą segregacją; miejscem upokorzenia staje się polska stołówka, w której zawartość talerza zależy od grubości portfela rodziców dzieci" - mówił Miller.
Jak ocenił "zdrowie, edukacja, kultura i inne powinności naszego państwa wobec obywateli poddane są coraz częściej logice zysku i logice pieniądza". Odnosząc się do ustawy antyaborcyjnej, Miller wyraził pogląd, że zmusza ona kobiety do "aktów desperacji i czynów wręcz nieludzkich".
Szef SLD przestrzegał też przed odradzającą się skrajną prawicą w Polsce. "Powraca tradycja, która zamordowała prezydenta Narutowicza u progu odrodzonej Polski. Wręcz symboliczna staje się sytuacja, kiedy w czasie, gdy młodych Polaków, wynalazców i twórców łazika marsjańskiego przyjmują Amerykanie, prezydent Polski przyjmuje relikwie świętego Andrzeja Boboli" - ironizował Miller.
Przekonywał, że w tej sytuacji Polska potrzebuje lewicy. "Wiatr historii znowu wieje w lewicowym kierunku. Musimy odpowiedzieć na to oczekiwanie. Musimy odpowiedzieć na rosnące nierówności społeczne, bezrobocie, ubóstwo, brak perspektyw dla młodego pokolenia" - oświadczył b. premier.
Według niego podobnie było wcześniej, kiedy "lewicowe ekipy wyciągały Polskę i polską gospodarkę z katastrofy po rządach prawicy". "Zawsze kiedy rządziliśmy, to co miało rosnąć - rosło, a to, co miało maleć - malało. Zawsze rósł PKB, malało bezrobocie, malały dysproporcje w dochodach, a dzieci, które szły głodne do szkoły, nie wracały z niej głodne" - podkreślał Miller.
Zapowiedział, że jeśli SLD "z woli wyborców" przejmie w Polsce władzę, "jak zwykle dostarczy szerokiej, kompetentnej, sprawnej ekipy, która wyciągnie Polskę z tych kłopotów, jakie obecnie są domeną polskiej rzeczywistości". "Dziś rozpoczynamy marsz lewicy, który zakończy się sukcesem wyborczym w 2015 roku. Jesteśmy zainteresowani zwycięstwem i zmienianiem Polski, a nie rolą przystawki, czy przybudówki kogokolwiek. Będziemy się starali, aby SLD miał taki wynik, żeby sam sobie dobierał koalicjantów, a nie żeby był dobierany" - zapewniał b. premier.
Zachęcał, by w kolejnych wyborach parlamentarnych stworzyć "wspólną, lewicową alternatywę dla obecnie rządzącej prawicy". "Wszystkim tu zgromadzonym proponujemy ideowy, programowy i przyjacielski sojusz" - podkreślił Miller. "Stwórzmy koalicję za rzecz przyjaznego państwa, które towarzyszy obywatelowi od kołyski, aż po grób, a nie państwa, które pozostawia go samemu sobie i skazuje na pożarcie finansowych rynków" - apelował b. premier.
Według niego trzeba zrobić wszystko, by Sejm po kolejnych wyborach był w większości "reprezentacją Polski postępowej, a nie Polski zaściankowej; Polski modernizacji, a nie Polski wiecznych spisków i konspiracji; Polski europejskiej, a nie Polski smoleńskiej".
Mówił też, że lewica chce w Polsce "standardów europejskich". "Chcemy, żeby stosunki państwo-Kościół były w Polsce takie, jak we Francji; otwartość światopoglądowa i tolerancja takie, jak w Hiszpanii; aby gospodarka polska była otwarta na innowacje tak, jak w państwach skandynawskich, a poziom życia i dostatku taki jak u sąsiadów zza Odry" - wyliczał lider SLD.
"Jestem przekonany, że zjednoczeni wokół idei i wartości przywrócimy lewicy należne jej miejsce, przywrócimy Polsce należne jej miejsce. Musimy wygrać dla niej" - oświadczył szef Sojuszu.
Wicemarszałek Sejmu, b. posłanka Ruchu Palikota (obecnie niezależna) Wanda Nowicka również podkreślała, że bliska jest jej idea "dużej, silnej lewicy, która rządzi, prowadzi politykę prospołeczną, która w centrum stawia człowieka". "Lewicy, która podejmuje tematy trudne, kontrowersyjne, nie boi się Kościoła i biskupów; lewicy takiej, której przyświeca cel: po pierwsze człowiek" - mówiła Nowicka.
Tę część kongresu zakończyło odśpiewanie Międzynarodówki, o co zaapelował sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski. "Dzisiaj Polskę stać na lewicę, które odsunie PO od władzy, ale też nie dopuści PiS do władzy. Dziś na tej Sali jest wielu przyjaciół, którzy różnymi drogami docierali do przeświadczenia , że lewica jest w ich sercu. Jestem przekonany, że wspólnie, naszą pracą jesteśmy w stanie przekonać miliony Polaków" - powiedział Gawkowski.
Zachęcał, by zdejmować marynarki, krawaty, podwijać rękawy i zebrać się razem po to, by pracować na rzecz przyszłego zwycięstwa. "Wstańmy i odśpiewajmy hymn światowej lewicy! Do Międzynarodówki! Razem zwyciężyć z polską lewicą!" - wezwał sekretarz SLD.
Na Kongres nie przybył żaden z zaproszonych byłych prezydentów. Jak powiedział PAP Miller, Wałęsa i Kwaśniewski przebywają za granicą, a Jaruzelskiemu na udział w niedzielnym zjeździe nie pozwolił stan zdrowia. Ich listy zostały odczytane podczas obrad.
Kwaśniewski w liście wyraził pogląd, iż "Polska potrzebuje silnej, zjednoczonej lewicy jak powietrza, jak nadziei". "Proponuje raz jeszcze współpracę wszystkich sił lewicowych i centrolewicowych. (...) Tylko w ten sposób, wspólnie, najszerzej bez wykluczania przez dialog i współpracę możemy wygrać" - napisał.
Kwaśniewski podkreślił, że od wielu lat - nie bacząc na niesprawiedliwe słowa, które wobec niego padają - stara się "wspierać to, co może, zbudować jedność lewicy i centrolewicy". "Mam silne przekonanie, że wyborcy czekają na taką ofertę. Wierze, że można pokonać osobiste ambicje i emocje i stworzyć programową, personalną, atrakcyjną i odpowiedzialną alternatywę dla rządzącej prawicy" - przekonywał.
Jego zdaniem powinno być to ambicją lewicy, a nie szukanie roli mniejszego partnera koalicyjnego, udziału we władzy niezależnie od programu i wartości, które są bliskie. Jak podkreślił sam wyznaje zasadę, że na lewicy nie ma wroga i nie należy nikogo wykluczać.
Wałęsa podkreślił m.in., że daleko mu do stawianych przez lewicę postulatów, ale popiera każdą próbę dyskusji i integrowania się w "imię rozwoju kraju". "Życzę, aby głos lewicy: mądrej, patriotycznej, odpowiedzialnej, zatroskanej o rozwój gospodarczy kraju i los każdego obywatela był dobrze słyszany. Taki głos jest Polsce potrzebny" - ocenił b. prezydent.
Gen. Jaruzelski zauważył w swym przesłaniu, że zapowiedzią jego ewentualnego udziału w kongresie oraz zbliżającym się jego 90. urodzinom "towarzyszy specyficzny akompaniament oburzenia". "W istocie rzeczy chodzi o uderzenie w lewicę, która żyje i wzmacnia swoją kondycję, czego wyrazem jest dzisiejszy kongres" - podkreślił generał.
Na kongresie zjawili się m.in. aktor Daniel Olbrychski, a także dwóch posłów, którzy niedawno odeszli z Ruchu Palikota: Bartłomiej Bodio i Artur Bramora. Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Bodio, ich obecność nie oznacza wstąpienia do SLD. "Jesteśmy reprezentantami polskiej lewicy, więc wydaje mi się naturalne, że tutaj jesteśmy" - powiedział poseł.
W późniejszej części kongresu jego uczestnicy debatowali w siedmiu panelach zatytułowanych: "Nowa polityka społeczna"; "Gospodarka polska wobec światowego kryzysu"; "Przyszłość demokracji"; "Uspołecznienie kultury"; "Lewica XXI wieku"; "Nowoczesna Polska"; "Drogi awansu kobiet - perspektywa zmiany".
W debatach głos zabierali m.in.: b. wicepremier i minister finansów, prof. Grzegorz Kołodko, prawniczka, prof. Monika Płatek, filozof prof. Jan Hartman, a także psychologowie: prof. Janusz Czapiński i prof. Janusz Reykowski, socjolog prof. Jacek Raciborski oraz politolog prof. Kazimierz Kik. Głos zabiorą także: szef OPZZ Jan Guz i b. minister transportu Bogusław Liberadzki.
Na koniec obrad uczestnicy kongresu przyjęli rezolucję, w której opowiedzieli się m.in. za zwiększeniem roli państwa w życiu społeczno-gospodarczym; tworzeniem etatowych, należycie opłacanych miejsc pracy; stworzeniem systemu w pełni bezpłatnej, publicznej służby zdrowia; zapewnieniem bezpłatnej, powszechnej edukacji dla dzieci i młodzieży.
W dokumencie znalazły się ponadto postulaty: progresywnego systemu podatkowego; wzmocnienia roli związków zawodowych; państwa neutralnego światopoglądowo; realnego zrównania sytuacji kobiet i mężczyzn we wszystkich wymiarach życia i respektowania praw wszelkich mniejszości.
Niedzielne obrady poprzedziło otwarcie przez Millera wystawy pt. "Młodzi wykształceni bezrobotni", która prezentuje sylwetki młodych ludzi, którzy mimo wysokich kwalifikacji zawodowych: studiów wyższych, znajomości języków nie mogą znaleźć pracy.
Wśród uczestników kongresu byli przedstawiciele m.in.: Unii Pracy, Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiej Lewicy, Partii Regionów, Ruchu Ludzi Pracy, Samoobrony; związków zawodowych: OPZZ, ZNP, PZD, Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych, Związku Zawodowego Rolnictwa "Samoobrona".
W kongresie uczestniczyły też: Stowarzyszenie Ordynacka, Demokratyczna Unia Kobiet, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, Towarzystwo Kultury Świeckiej im. Tadeusza Kotarbińskiego, Stowarzyszenie Pacjentów "Primum Non Nocere", Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne w Polsce.
Skomentuj artykuł