Premier mówił podczas konferencji po posiedzeniu rząd, że dla każdego, kto zarządza budżetem - bez względu na to, czy to budżet państwa, czy domowy - oczywiste jest, iż budżet nie jest workiem bez dna, nie jest z gumy. "Te ograniczenia budżetowe, w ramach których się poruszamy, one nie mogą zostać przekroczone" - powiedział Morawiecki. Zauważył, że powoli wchodzimy w fazę budżetowania na rok 2020 i widzimy, co jest możliwe, co nie jest możliwe z punktu widzenia kolejnych wydatków.
Dodał, że będą one możliwe po dalszym uszczelnieniu systemu podatkowego, po kolejnych sukcesach gospodarczych. Premier zaznaczył, że nie wszystkie choroby, patologie, z powodu których cierpiała polska gospodarka i finanse publiczne zostały "do białej kości wypalone". Zastrzegł, że bardzo wiele będzie zależało od tego, "jacy będą lekarze gospodarki w kolejnych latach".
Według premiera zaproponowany przez PiS impuls fiskalny został prawidłowo odczytany przez agencje ratingowe, analityków i ekonomistów, którzy rozumieją, że to działanie antycykliczne. "Jesteśmy w fazie spowolnienia gospodarczego. W tej fazie taki impuls fiskalny jest jak najbardziej prawidłowym działaniem makro i potem, na koniec, mikrogospodarki" - zapewnił premier.
Podkreślił, że deficyt budżetowy jest kwestią ważną i "trzymamy się unijnych ram ściśle, chcemy się ich trzymać". Dodał, że za rządów PiS, mimo dużych programów społecznych i socjalnych, deficyt sektora finansów publicznych malał, a nie rósł.
"Teraz my mamy ambicję, żeby w tym roku i w przyszłym roku, jak najbardziej utrzymać się w tych ryzach deficytu (...) 2-3 proc. (PKB - PAP), nie przekroczyć tych 3 procent. Jednak ten impuls fiskalny, który wykonaliśmy, on sam w sobie jest w wysokości ok. 2 pkt proc. PKB. Założenie przyrostu tego deficytu jest czymś jak najbardziej naturalnym" - wyjaśnił premier.
"W lutym wystąpił deficyt i ten deficyt będzie się utrzymywał zapewne już do końca roku" - powiedział Morawiecki. Tłumaczył, że jednym z powodów będzie m.in. finansowanie Emerytury Plus, co wkrótce nastąpi. Zgodnie z najnowszymi danymi resortu finansów, deficyt budżetu po lutym wyniósł 0,8 mld zł, czyli 2,8 proc. planu na 2019 rok. Po styczniu nadwyżka w budżecie wynosiła 6,6 mld zł.
Premier poinformował, że w poniedziałek spotkał się z minister finansów Teresą Czerwińską. Powiedział, że szefowa MF "bardzo konstruktywnie, bardzo pozytywnie podchodzi, podobnie jak cała rada ministrów, jako do wyzwania pewnego, w związku z tym nowym impulsem fiskalnym i tą nową «piątką PiS, piątką Jarosława Kaczyńskiego»".
"My będziemy oczywiście starali się trzymać w ryzach stabilizacyjnej reguły wydatkowej i 3-proc. deficytu (do PKB - PAP), jednak trzeba podkreślić, że gospodarka to jest mechanizm bardzo dynamiczny, to nie jest fotografia stanu obecnego" - powiedział. "To pewien układ w ruchu, który zmienia się, uwzględnia pewną dekoniunkturę, w której dzisiaj jesteśmy, ale też którą kompensujemy tymi dodatkowymi wydatkami budżetowymi, jednocześnie amortyzując spadek, jednocześnie przekładając te wydatki na dodatkowe dochody budżetowe" - tłumaczył premier.
Dodał, że w najbliższym półroczu, a zapewne także w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy nie uda się uzyskać dodatkowych niecałych 40 mld zł. "Dlatego mówię też o przyroście deficytu do 2, może do 3 proc. (PKB - PAP)" - tłumaczył.
"Oczywiście dodatkowo te środki z uszczelnienia podatków, z uszczelnienia PIT, akcyzy, z dalszego uszczelnienia VAT" - powiedział. Dodał, że za mało się mówi o zmniejszaniu szarej strefy. Podkreślił, że spadek szeroko rozumianej szarej strefy następuje dzięki elektronizacji obrotu, także e-receptom i e-zwolnieniom. "To nie są rachunki fiskalne, ale to jest elektronizacja, ucyfrowienie całego naszego życia publicznego, naszego życia gospodarczego" - mówił.
Według premiera eliminacja niedoskonałości spowoduje uszczelnienie całego systemu. "To, co zaoszczędzimy np. w systemie ochrony zdrowia chcemy, żeby tam zostało (...), bo chcemy podnosić wydatki na zdrowie" - zauważył.
Zwrócił uwagą na plan ograniczenia biurokracji. Wskazał na brak przyrostu etatów, a także brak konieczności wydawania przez państwo tak wysokich kwot na aktywizację osób bezrobotnych, jak np. trzy lata temu, czy sześć lat temu. "Zmniejszenie biurokracji to korzyść dla obywateli, ale też mniejsze wydatki w budżecie państwa" - zauważył premier.
"A więc tych szufladek, zakładek, o których rozmawialiśmy z panią minister finansów i wszystkimi ministrami, jest bardzo wiele" - poinformował Morawiecki. "Mimo tych wszystkich miejsc uszczelnienia, miejsc oszczędności, zmniejszenia wydatków, też będzie emisja nowego długu. Stąd zapewne pewien przyrost deficytu sektora finansów publicznych, ale będziemy starali się go utrzymać w tych ryzach tzw. kryteriów konwergencji z Maastricht, czyli 3 proc. deficytu" - podkreślił.
Skomentuj artykuł