Najwyższa Izba Kontroli: są nieprawidłowości w procesie adopcji. "Brak mechanizmów zapobiegających korupcji"
W Polsce nie ma jednolitych wymagań i kryteriów stosowanych podczas adopcji, dlatego ośrodki stosują różne zasady - informuje Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym we wtorek raporcie. Według NIK, brak też mechanizmów zapobiegających korupcji przy adopcji.
NIK w swoim raporcie podaje, że proces adopcji w Polsce trwa średnio dwa lata, a liczba potencjalnych rodziców znacznie przewyższa liczbę dzieci z uregulowaną do tego sytuacją prawną. Procedurami adopcyjnymi zajmują się ośrodki publiczne i niepubliczne.
Jak zaznacza Izba, po reformie w 2012 r. liczba ośrodków adopcyjnych zmalała o ponad 30 proc. Teraz jest ich około 65, z czego 40 proc. to jednostki niepubliczne. NIK skontrolowała 15 ośrodków adopcyjnych, czyli 23 proc. Najwięcej jest ich w województwie śląskim - 10. Są jednak regiony, w których działają tylko jeden lub dwa ośrodki.
NIK zwraca uwagę, że liczba adopcji w Polsce jest od lat stała. W okresie objętym kontrolą (2015 r. - pierwsze półrocze 2017 r.) ośrodki adopcyjne rocznie kwalifikowały do przysposobienia krajowego około 2,5 tys. dzieci, a około 300 dzieci kierowano do adopcji zagranicznej.
Jak wynika z raportu NIK, problemem jest brak jednolitych dla całego kraju wymagań i kryteriów stosowanych podczas adopcji. Dlatego poszczególne ośrodki często ustalają własne zasady, wykraczające poza uregulowania ustawowe, np. w sprawie dokumentacji wymaganej od kandydatów, uznawalności szkoleń, kryteriów kwalifikacyjnych.
Izba wskazała, że część ośrodków adopcyjnych żądała zaświadczeń o stanie zdrowia wykraczających poza przepisowe wymagania. Np. w niektórych przypadkach wymagano zaświadczeń lekarskich dotyczących przyczyn bezdzietności, a także od psychiatrów i z poradni leczenia uzależnień. W kilku ośrodkach kandydaci na rodziców musieli przedstawić dane z wyroków rozwodowych (w przypadku drugiego małżeństwa).
W ocenie NIK nie ma także jednolitych zasad kojarzenia dzieci z kandydatami na rodziców. Nieprawidłowości o charakterze proceduralnym i niespójność systemu potwierdzają anonimowe ankiety przeprowadzone przez Izbę wśród osób starających się o dziecko. Zwracają one uwagę, że w niektórych ośrodkach bierze się pod uwagę staż małżeński, a w innych nie ma to znaczenia. Różnie jest także traktowana adopcja przez osoby samotne.
W kontrolowanym okresie w badanych ośrodkach prawie wszystkie dzieci (98 proc.) z zakwalifikowanych do adopcji znalazły nowych rodziców. Zdaniem NIK wysoka skuteczność działań ośrodków wynika przede wszystkim z tego, że liczba potencjalnych rodziców znacznie przewyższa liczbę dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, umożliwiającą skierowanie ich do adopcji.
Izba zwraca też uwagę, że mało dzieci opuszcza pieczę zastępczą, czyli domy dziecka i rodziny zastępcze. Przez 2,5 roku z około 75 tys. dzieci w pieczy zastępczej tylko około 6 tys. zostało zakwalifikowanych do adopcji.
Osoby starające się o adopcję jako główną barierę wymieniały właśnie małą liczbę dzieci o uregulowanej sytuacji prawnej (26 proc. z 922 udzielonych odpowiedzi osób ankietowanych przez NIK). Zdaniem kandydatów na rodziców zbyt długo trwa regulowanie stanu prawnego dzieci. Z tego powodu rodziny adopcyjne czekają coraz dłużej, a dzieci mają coraz mniejsze szanse na znalezienie nowych rodziców.
NIK zaznacza, że nie jest to winą sądów, jak wynika z powszechnego przekonania. "Gdy już trafiają do nich sprawy opiekuńcze, to są one załatwiane dość sprawnie. Połowa postępowań w sprawach opiekuńczych jest rozpatrywana w terminie do trzech miesięcy, a ponad 80 proc. spraw do pół roku. Sedno problemu leży w zbyt długim okresie przebywania dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną w domach dziecka i rodzinach zastępczych" - podkreśla NIK.
Zdaniem Izby, przede wszystkim niewystarczające są działania powiatów na rzecz wychodzenia dzieci z pieczy zastępczej. W 2016 r. opuściło ją tylko 22 proc. dzieci, z tego najwięcej (prawie 30 proc.) z powodu osiągnięcia pełnoletności.
Przepisy nie określają także czasu oczekiwania kandydatów na rozpoczęcie szkolenia od zgłoszenia do ośrodka. W skontrolowanych ośrodkach było to średnio 221 dni, co zdaniem ankietowanych przez NIK wymaga skrócenia.
We wszystkich skontrolowanych ośrodkach adopcyjnych weryfikacją kandydatów na rodziców zajmowały się komisje kwalifikacyjne złożone wyłącznie z ich pracowników. Dodatkowo - jak podkreśla NIK - nie ma procedur odwoławczych, które pozwalałyby na zweryfikowanie niekorzystnych rozstrzygnięć wobec starających się o dzieci.
NIK zaznacza, że adopcje to dziedzina szczególnie zagrożona korupcją ze względu na działalność na styku interesu prywatnego i publicznego oraz znacząco mniejszą od zapotrzebowania liczbę dzieci. W ocenie Izby, mechanizmy antykorupcyjne nie działają wystarczająco, szczególnie nie przeciwdziałają nadmiarowi kompetencji w rękach pracowników ośrodków adopcyjnych.
Zdaniem NIK przewodniczącym komisji kwalifikacyjnej powinna być osoba spoza ośrodka adopcyjnego - przedstawiciel podmiotu nadzorującego jego działalność lub urzędu marszałkowskiego. Ponadto powinna to być osoba, która nie bierze bezpośrednio udziału w prowadzeniu poszczególnych spraw i nie jest podwładnym kierownika ośrodka.
Spośród ankietowanych przez NIK osób biorących udział w procedurach adopcyjnych 5 proc. wskazało, że spotkało się z problemem korupcji (48 osób z 938, które udzieliły odpowiedzi na pytanie). Jako przykład podano nacisk, aby składać "darowizny" na rzecz ośrodka lub sugerowano szybszy proces sądowy przy zdecydowaniu się, odpłatnie, na prawnika pracującego w ośrodku.
Kontrola NIK wykazała także słabość nadzoru i kontroli nad ośrodkami. Choć wszystkich 15 zbadanych przez Izbę placówek było poddanych kontroli zewnętrznej, to w 11 NIK stwierdziła nieprawidłowości w kwalifikowaniu dzieci do adopcji i doborze rodziców. Poza tym kontrole odbywają się po przeprowadzeniu adopcji, więc nawet w razie wykrycia poważnych nieprawidłowości trudno cofnąć postępowanie.
Jednym z najważniejszych problemów w działalności ośrodków adopcyjnych, na które zwraca uwagę NIK, był niedostateczny przepływ informacji z sądów. Sądy nie informowały ośrodków o prawomocnych orzeczeniach o przysposobieniu dziecka. Często ośrodki dowiadywały się o tym od rodziców adopcyjnych. NIK zauważa, że zgodnie z prawem sądy nie mają obowiązku przekazywania informacji do ośrodków, ale bez tego placówki nie mogą zakończyć spraw adopcyjnych.
NIK skontrolowała trzy ośrodki, w których m.in. przeprowadzane były adopcje zagraniczne. Od 2015 r. do pierwszej połowy 2017 przeprowadzono w nich 305 takich postępowań, w wyniku których zostało adoptowanych 448 dzieci (ponad 24 proc. miało orzeczenie o niepełnosprawności). Najwięcej dzieci adoptowały rodziny włoskie (256, czyli ponad 57 proc.) i z USA (98 dzieci, niemal 22 proc.). Ponad połowę stanowiły dzieci w wieku od 5 do 9 lat.
W ocenie Izby zarządzanie systemem adopcyjnym w Polsce utrudnia to, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie uruchomiło ogólnopolskiego systemu teleinformatycznego (Centralnej Aplikacji Statystycznej) do obsługi procedur adopcyjnych. NIK podkreśla, że jego brak komplikuje gromadzenie i wymianę informacji dotyczących statusu dzieci i kandydatów do przysposobienia zarówno w danym ośrodku, jak i między nimi.
MRPiPS przygotowało projekt nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, który jest na końcowym etapie uzgodnień międzyresortowych, konsultacji i opiniowania. Projekt obejmuje m.in. zmiany w organizacji ośrodków adopcyjnych, by większą rolę w ich sprawie miał minister rodziny. Zakłada też m.in. powstanie centralnego rejestru miejsc pieczy zastępczej, w którym widniałyby wszystkie rodziny gotowe do sprawowania pieczy. Obecnie sądy dysponują wykazem rodzin tylko z powiatu.
Projekt przewiduje również, że wszystkie zadania dotyczące kwalifikacji małoletnich do przysposobienia zagranicznego będą prowadzone przez resort rodziny, który ewentualnie będzie mógł wyznaczyć do wykonywania tego zadania ośrodek adopcyjny.
Skomentuj artykuł