Nie można jeszcze podać godziny katastrofy
Obecnie nie można jeszcze podać oficjalnie godziny zderzenia prezydenckiego samolotu z ziemią, gdyż nadal trwa odczytywanie rejestratorów samolotu - głosi wspólny komunikat Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Według komunikatu, Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi czynności - przesłuchania świadków i analizy dokumentów związanych z lotem - w celu ustalenia dokładnego czasu katastrofy. Media piszą, że samolot rozbił się nieco wcześniej niż dotychczas podawano - za moment katastrofy przyjęto godz. 8.56 czasu polskiego.
W komunikacie podano, że do prokuratury wpłynęła już opinia biura badań kryminalistycznych ABW filmu z miejsca katastrofy, opublikowanego w internecie. "W trakcie badań nie znaleziono dowodów na dokonywanie ingerencji w ciągłość zapisu, stwierdzono jednak fakt modyfikacji formatu nagrania i powtórny zapis do pliku" - poinformowano. Zdaniem biegłych nie można wykluczyć, że zapisy "były wielokrotnie poddawane kompresji, co mogłoby spowodować zatarcie nawet bardzo widocznych śladów ingerencji w ich ciągłość".
"Odnośnie ewentualnych odgłosów wystrzałów, biegli stwierdzili, że z uwagi na występowanie silnych zakłóceń, w tym pochodzących prawdopodobnie od podmuchów powietrza, małym stosunkiem sygnału do szumu, podejrzeniem modyfikacji formatu nagrania, nie była możliwa jakakolwiek pomiarowa analiza odgłosów przypominających wystrzał. Kwestia ta będzie przedmiotem dalszych czynności procesowych" - podaje komunikat.
Pogoda w Smoleńsku pogarszała się z minuty na minutę
"Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dysponuje nagraniem filmowym obrazującym zmiany warunków meteorologicznych w bezpośredniej bliskości lotniska Siewiernyj w Smoleńsku z kierunku i w czasie planowanego podejścia do lądowania samolotu Tu-154M. Z ponadgodzinnego nagrania filmowego wynika wyraźnie, że warunki pogodowe pogarszają się z minuty na minutę, widać też wyraźnie pogłębiającą się mgłę. Na powyższe okoliczności przesłuchano w charakterze świadka autora filmu" - głosi komunikat.
Podano w nim też m.in., że na potrzeby śledztwa zabezpieczono próbki paliwa, którym zatankowano samolot na lotnisku w Warszawie i zasięgnięto opinii biegłego celem sprawdzenia, czy paliwo spełniało wymagane parametry. "Z uzyskanej opinii wynika, iż paliwo zbadane w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych spełniało wymagania określone w normie dla paliwa lotniczego JET A-1 stosowanego w lotnictwie wojskowym oraz w dokumencie AFQRJOS dla paliwa stosowanego w lotnictwie cywilnym".
W komunikacie powtórzono, że "badane są wszystkie możliwe wersje przyczyn i okoliczności zaistnienia katastrofy, w tym prawidłowość postępowania osób odpowiedzialnych za kierowanie ruchem lotniczym".
Dotychczas żadna z założonych wersji śledczych nie została w sposób procesowy zweryfikowana negatywnie. Żadna też nie zyskała statusu wersji dominującej - podkreślono.
Skomentuj artykuł