"Nie można wprowadzać zmian nie pytając dziennikarzy"

"Nie można wprowadzać zmian nie pytając dziennikarzy"
(fot. PAP/Jakub Kamiński)
PAP / kw

Wprowadzenie zmian dot. pracy mediów bez konsultacji z nimi było "nieroztropnością" - ocenił szef prezydenckiego Biura Prasowego Marek Magierowski.

"Nieroztropność zapewne marszałka Kuchcińskiego" - mówi Magierowski pytany o planowane ograniczenia pracy dziennikarz w parlamencie, mimo sprzeciwu redakcji.

Magierowski, podkreślił we wtorkowej rozmowie z portalem Rzeczpospolitej, że prezydent "wie doskonale, jak ważny jest dostęp mediów do informacji publicznej szczególnie w takich instytucjach jak Sejm, Senat, PE". Z tego względu - zaznaczył - prezydentowi zależy na tym, żeby wszelkie zmiany w tym zakresie odbywały się po szerokich konsultacjach z zainteresowanymi redakcjami.

"Nie może być tak oczywiście, że ktoś wprowadza zmiany nie pytając w ogóle o zdanie dziennikarzy sejmowych" - podkreślił. Na uwagę, że marszałek Sejmu chciał wprowadzić ograniczenia pracy dziennikarzy, mimo że dziennikarze "z różnych redakcji o różnych poglądach" się temu sprzeciwiali, Magierowski odparł: "Nieroztropność zapewne marszałka Kuchcińskiego".

DEON.PL POLECA

Pytany, kto powinien ponieść odpowiedzialność za ten błąd, powiedział: "Politycy popełniają niekiedy błędy. Tu nie chodzi o błąd czy o naruszenie przepisów, więc trudno mówić o pociąganiu kogoś do odpowiedzialności. Pan prezydent ten błąd, czy tę nieroztropność, dostrzegł, zareagował i na szczęście mamy na razie jakieś tam w efekty w postaci rozmów marszałka Karczewskiego" - powiedział Magierowski.

Zaznaczył, że "z drugiej strony prezydent uważa, że pewne regulacje są być może konieczne, żeby uporządkować prace reporterów sejmowych, żeby stworzyć miejsca, w których mogliby oni spotykać się z posłami, żeby nie odbywało się to na zasadzie łapanki". "Pewne ucywilizowanie pracy reporterów w Sejmie czy w Senacie jest konieczne, ale zawsze po konsultacjach z dziennikarzami" - powiedział szef prezydenckiego Biura Prasowego.

Według niego opozycja "wykorzystała pretekst" i zachowała się w sposób zbyt radykalny. "Nawet te regulacje, jeżeli byśmy uznali je nawet za zbyt radykalne, to jeszcze nie byłby powód do tego, żeby mówić o cenzurze w Sejmie, czy o dławieniu mediów w Polsce" - powiedział.

Planowane przez marszałka Sejmu zmiany dotyczące pracy dziennikarzy wywołały protest opozycji. Po tym jak marszałek Sejmu wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę, doszło do blokady mównicy sejmowej przez posłów opozycji. Ostatecznie marszałek Sejmu wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania, w tym nad budżetem na 2017 r., co opozycja uznała za działanie nielegalne. Przed Sejmem w piątek rozpoczął się protest zorganizowany przez KOD.

W związku z tymi wydarzeniami marszałek Sejmu wydał zarządzenie, według którego do wtorku do godz. 10 dziennikarze nie mogli wchodzić do gmachu Sejmu. We wtorek o tej godzinie media weszły do Sejmu - według relacji dziennikarzy, nie jest dostępna loża dziennikarska znajdująca się na galerii sejmowej sali obrad. Na sali tej od piątku pozostają posłowie opozycji. Na terenie Sejmu nadal przebywają wzmocnione siły policyjne.

Prezydent w poniedziałek powiedział w programie "Gość Wiadomości" TVP, że tego dnia rano poprosił marszałka Senatu, który później miał zaplanowane spotkanie z przedstawicielami redakcji, żeby się wycofać, nawet z jakichkolwiek wstępnych projektów. Jak podkreślił, były tylko wstępne założenia, nawet nie projekt zarządzenia ws. obecności dziennikarzy w parlamencie.

Według prezydenta PiS zrezygnowało już ze swojej propozycji. Podkreślił, że marszałek Senatu oświadczył, iż ws. funkcjonowania dziennikarzy w parlamencie nie ma żadnej nowej regulacji, będą rozmowy z redakcjami.

W poniedziałek, po spotkaniu z przedstawicielami mediów, marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował, że do 6 stycznia redakcjom zostaną przedstawione nowe propozycje ws. pracy w gmachu parlamentu. Karczewski w oświadczeniu dla prasy zadeklarował, że nowe zasady będą opracowywane we współpracy z dziennikarzami. "Chcemy wprowadzić pewne zmiany i to nastąpi" - powiedział.

Również w poniedziałek prezydent spotkał się z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim oraz szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim. W niedzielę rozmawiał się z szefami partii opozycyjnych: przewodniczącym Nowoczesnej Ryszardem Petru, prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, liderem Kukiz'15 Pawłem Kukizem oraz szefem PO Grzegorzem Schetyną. Jednym z tematów tych rozmów były projektowane przez marszałka Sejmu zmiany dot. pracy dziennikarzy w Sejmie.

Według informacji upublicznionych w połowie ubiegłego tygodnia w budynku F, poza głównym gmachem Sejmu, miało powstać Centrum Medialne, które miałoby być kluczowym miejscem współpracy polityków z mediami. Według dotychczasowych zasad dziennikarze pracowali w budynku gmachu głównego, w którym odbywają się posiedzenia Sejmu.

Ponadto miała powstać grupa stałych korespondentów parlamentarnych - każda redakcja miałaby możliwość wyznaczenia dwóch takich osób, pracujących na zmiany. Stali korespondenci parlamentarni otrzymać mają specjalne przepustki obowiązujące do końca kadencji, gwarantujące nieograniczony dostęp do Centrum Medialnego oraz głównego gmachu Sejmu i Senatu. Korespondenci parlamentarni, po wcześniejszym zgłoszeniu, mieliby mieć wstęp na galerię sejmową w czasie posiedzeń Sejmu, ale bez możliwości rejestrowania dźwięku i obrazu.

Dziennikarze (redakcje) mieli mieć nieograniczony dostęp do Centrum Medialnego. Obowiązywać miały przepustki kadencyjne, roczne i jednorazowe. Jednocześnie ważne wydarzenia w parlamencie (m.in. posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, wystawy, konferencje merytoryczne etc.) miałyby być kwalifikowane do zwiększonej obsługi medialnej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie można wprowadzać zmian nie pytając dziennikarzy"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.