Nie żyje Krzysztof Kozłowski. Dziennikarz, polityk

Nie żyje Krzysztof Kozłowski. Dziennikarz, polityk
(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / pz

Nie żyje Krzysztof Kozłowski, dziennikarz związany z "Tygodnikiem Powszechnym", filozof, były minister spraw wewnętrznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego - potwierdził dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Krakowie Andrzej Kulig.

Jak powiedział Kulig, Kozłowski zmarł we wtorek nad ranem. Dodał, że przebywał w szpitalu od kilkunastu tygodni na oddziale kardiologii, a stan jego zdrowia poważnie załamał się w ostatnich trzech dniach.

Kozłowski przez wiele lat związany ze środowiskiem "Tygodnika Powszechnego"; w latach 1965-2007 pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego tego czasopisma, a także prezesa Fundacji "Tygodnika Powszechnego". Ze stanowiska zrezygnował po zmianach personalno-redakcyjnych w piśmie na początku 2008 r.

DEON.PL POLECA

W latach 80. był doradcą Komisji Robotniczej Hutników w Nowej Hucie i ekspertem "Solidarności". Uczestniczył w negocjacjach Okrągłego Stołu. Wchodził w skład zespołu ds. reform politycznych i podzespołu ds. środków masowego przekazu.

W rządzie Tadeusza Mazowieckiego został w 1990 r. podsekretarzem stanu, a następnie ministrem spraw wewnętrznych. Objął stanowisko przewodniczącego komisji weryfikującej oficerów Służby Bezpieczeństwa, a później pierwszego szefa Urzędu Ochrony Państwa (od 11 maja do 31 lipca 1990).

W latach 1989-2001 był senatorem I kadencji z ramienia Komitetu Obywatelskiego, II i III kadencji z listy Unii Demokratycznej i IV kadencji z listy Unii Wolności. W Senacie reprezentował województwo krakowskie. W 2001 r. bez powodzenia ubiegał się o reelekcję z ramienia Bloku Senat 2001, po czym zrezygnował z działalności politycznej.

Prof. Paczkowski: Kozłowski w MSW był początkowo sam jak palec

Historyk prof. Andrzej Paczkowski o roli zmarłego we wtorek Krzysztofa Kozłowskiego jako pierwszego po 1989 r. niekomunistycznego szefa MSW:
"Gdy Krzysztof Kozłowski przyszedł do MSW, to miał rzeczywiście bardzo trudną sytuację. Nie był długofalowo przygotowany do objęcia stanowiska ministra spraw wewnętrznych, ponieważ nigdy nie zajmował się ani bezpieczeństwem, policją czy administracją terenową, która też częściowo podlegała pod ten resort. Przypomnę, że podczas obrad Okrągłego Stołu zajmował się sprawami mediów i cenzury. Był to dla niego jako dziennikarza naturalny obszar wiedzy i zainteresowań.
Przez pierwsze tygodnie Kozłowski był w MSW sam jeden jak palec. Początkowo resortem kierował Czesław Kiszczak, a Kozłowski był wiceministrem, który był otoczony przez ludzi z SB czy Milicji Obywatelskiej. Były to struktury bardzo utrwalone, a mentalność i poglądy tych ludzi były kształtowane przez wiele lat w PRL.
Kozłowski stanął wówczas przed problemem zmiany MSW i pamiętam nawet jedną z dyskusji z nim, gdzie tematem była tzw. opcja zero. Chodziło o to, żeby wszystkich m.in. ze służb specjalnych, wywiadu i kontrwywiadu zwolnić z pracy i zupełnie od nowa rozpocząć rekrutację. Kozłowski był jednak zwolennikiem powolnej ewolucyjnej zmiany, co zresztą charakteryzowało większość państw postkomunistycznych. Rozwiązywało się jedną strukturę, a na jej miejsce tworzyło inną o trochę innych zadaniach. Część dawnych ludzi pozostawała w służbach, choćby ze względu na ich umiejętności czysto techniczne, jak np. technika operacyjna, których nie da się nauczyć z dnia na dzień. Kozłowski przyciągał też młodych ludzi, którzy szybko zajmowali kierownicze stanowiska, ale nie mieli oni przygotowania do ich pełnienia.
Ta opcja ewolucyjnych zmian wynikała również z generalnej koncepcji, że transformacja miała charakter pokojowy. Kozłowski nie widział powodu, żeby akurat w tym jednym resorcie sprawę stawiać inaczej np. wsadzając ludzi do więzień. Można powiedzieć, że w pewnym sensie zaplątał się w to i dlatego wówczas i dzisiaj widzimy mankamenty tej opcji, ale nie wiemy, jakie mogłyby być mankamenty innej opcji, bo nie była ona realizowana.
Jako badacz muszę powiedzieć, że Kozłowski był raczej otwarty, jeśli chodzi o korzystanie z archiwów MSW. Pod tym względem nie miałem żadnych trudności podobnie jak inni historycy, którzy chcieli tam przychodzić. Był zwolennikiem możliwego szybkiego udostępniania materiałów historycznych, choć początkowo przyjęto założenie, że udostępniane będą materiały do 1956 r. Potem dosyć szybko to zmieniono.
W tamtym czasie byłem zwolennikiem opcji zerowej, choć bez nadmiernej gorliwości. Uważałem, że opcję tę należy solidnie rozpatrzyć i przynajmniej w niektórych obszarach takich jak wywiad, kontrwywiad i piony do walki z opozycją należy wszystkich zwolnić i całkowicie przebudować te struktury. I tak ostatecznie je przebudowano, ale jednak zachowując dużo ludzi i dlatego ciągnęły się pewne nawyki, które nie bardzo pasowały do demokratycznego państwa". 

Premier o Kozłowskim: Autentyczny autorytet, dobry człowiek

"Przed posiedzeniem rządu wielu ministrów wspominało Krzysztofa Kozłowskiego. Zmarł wybitny człowiek, jeden z twórców Polski niepodległej. Miałem zaszczyt współpracować z Krzysztofem Kozłowskim, byliśmy senatorami tej samej kadencji, przyjaźniliśmy się długie lata. To dotyczy także wielu ministrów, szczególnie tych z Małopolski; dla kilku z nas był autentycznym autorytetem, był też po prostu bardzo dobrym człowiekiem, także ta dzisiejsza wiadomość - chociaż spodziewaliśmy się tego - była dla nas bardzo przygnębiająca".
Król: Kozłowskiego wyróżniała wielka prawdomówność
Marcin Król, filozof i historyk idei, o zmarłym we wtorek Krzysztofie Kozłowskim, z którym przyjaźnił się przez czterdzieści lat:
"Gdybym miał wskazać jakąś jedną cechę wyróżniającą Krzysztofa Kozłowskiego to byłaby to prawdomówność. Był pod tym względem wyjątkowy.
Krzysztof nie obnosił sie ze swoim filozoficznym wykształceniem, nie chwalił się doktoratem. Jeżeli ktoś nie znał go blisko i nie wiedział o tym, to mógł nigdy od niego nie usłyszeć, że jest doktorem filozofii. Nie miał żadnych pretensji ani szczególnych ambicji w tej dziedzinie. Natomiast podstawy filozoficzne ułatwiały mu niewątpliwie zrozumienie pewnych rzeczy, uwrażliwiły go na kwestie etyczne, co widać było w jego publicystyce i działalności społecznej.
Krzysztof mówił mi, że nie planował nigdy kariery naukowej. Kiedy w 1956 roku wznowiono "Tygodnik Powszechny" i zaproszono go do pracy w redakcji, był uszczęśliwiony, bo kariera naukowa nie do końca zgadzała się z jego temperamentem. Krzysztof zaangażował się w naukę w czasach stalinizmu, kiedy inne drogi kariery były zamknięte".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie żyje Krzysztof Kozłowski. Dziennikarz, polityk
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.