Obywatelski projekt ws. liberalizacji prawa aborcyjnego
Przygotowany przez komitet "Ratujmy Kobiety" obywatelski projekt liberalizujący prawo dot. aborcji został w czwartek złożony w Sejmie.
Pod propozycjami, które zakładają m.in. prawo przerywania ciąży do końca 12. tygodnia, zebrano - jak podał komitet - ponad 215 tys. podpisów.
Z kolei przed miesiącem do Sejmu trafił obywatelski projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji", który wprowadza całkowity zakaz aborcji oraz kary za spowodowanie śmierci dziecka poczętego. Podpisało się pod nim ponad 450 tys. osób.
Pomysłodawcą projektu liberalizującego prawo aborcyjne - ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie - jest Stowarzyszenie Inicjatywa Polska założone przez byłą liderkę Zjednoczonej Lewicy Barbarę Nowacką.
W zbiórkę podpisów Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Ratujmy Kobiety", która trwała od kwietnia, zaangażowały się m.in. Partia Zielonych, Partia Kobiet, Kongres Kobiet, Krytyka Polityczna, Fundacja Feminoteka, Fundacja im. Izabeli Jarugi-Nowackiej, Fundacja Pro Femina i Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Prof. prawa Monika Płatek mówiła na czwartkowej konferencji prasowej, że zgromadzone pod projektem podpisy to "głos obywatelek i obywateli, społeczeństwa, narodu, suwerena". "To jest głos ludzi, który opowiada się za życiem i zdrowiem kobiet, mężczyzn, płodów i dzieci" - oceniła prawniczka.
Jej zdaniem, aby ludzie w sposób odpowiedzialny decydowali się na rodzicielstwo, potrzebują wiedzy, właściwej opieki prenatalnej oraz możliwości bezpiecznego i legalnego przerwania ciąży. "Jeśli zależy nam na tym, żeby aborcja była ostatecznością, musimy zrobić wszystko, co jest w mocy edukacji, zdrowia, polityki społecznej, aby zadbać o informację, wsparcie, dobrą edukację, dobrą medycynę prenatalną" - dodała prof. Płatek.
Przekonywała również, że o płodności powinien decydować sam człowiek, w przeciwnym razie nie będziemy mieć do czynienia ani z godnością i jej poszanowaniem, ani z dbałością o zdrowie i życie. "A wprowadzając w to prawo karne, tak naprawdę doprowadzamy do sytuacji, w której to ideologia i polityka decyduje o tym, o czym ma decydować jednostka, która żyje w państwie demokratycznym" - zaznaczyła prawniczka.
Szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Krystyna Kacpura zaznaczyła, że gdyby w życie weszła ustawa przygotowana przez Komitet "Stop aborcji", wówczas aborcja zeszłaby do jeszcze głębszego podziemia. "Głębszego - to znaczy jeszcze bardziej niebezpiecznego, a z drugiej - droższego. Tak zwana sprawiedliwość reprodukcyjna będzie zależna od sytuacji finansowej kobiety i znowu najbardziej ucierpią kobiety najbiedniejsze" - przekonywała Kacpura.
Dodała, że projekt ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie przewiduje - oprócz prawa do aborcji - również rzetelną edukację seksualną oraz nowoczesną, szeroko dostępną i dofinansowaną przez państwo antykoncepcję.
Krytyczka literacka i feministka Kazimiera Szczuka przekonywała, że projekt ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie przyznaje Polkom "takie same prawa reprodukcyjne, z jakich korzysta 99 proc. mieszkanek Europy w XXI wieku".
Po konferencji prasowej przedstawiciele Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Ratujmy Kobiety" złożyli swój projekt w Sejmie.
Projekt przewiduje prawo kobiety do przerwania ciąży do końca 12 tygodnia; później aborcja byłaby dopuszczalna w tych samych przypadkach, w jakich obecnie jest dozwolona, czyli gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, występuje prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego.
Zgodnie z projektem, przerwania ciąży dokonuje lekarz w możliwie najwcześniejszym stadium. W razie złożenia przez kobietę pisemnej zgody na przerwanie ciąży przed zakończeniem jej 12 tygodnia zabieg powinien być przeprowadzony w ciągu 72 godzin.
W przypadkach ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do 24. tygodnia; w razie gdy wykryta choroba uniemożliwia płodowi samodzielne życie i nie ma możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne bez ograniczeń. Jeśli ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, aborcja dopuszczalna byłaby do 18. tygodnia ciąży.
Projektowana ustawa wprowadza ponadto do programów nauczania szkolnego przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" - dostosowany do wieku oraz potrzeb uczniów, od 1 klasy szkoły podstawowej, w wymiarze nie mniej niż jedną godzinę lekcyjną tygodniowo.
Projekt nakłada na organy administracji rządowej i samorządu obowiązek zapewnienia każdemu, bez względu na zdolność do czynności prawnych, dostępu do metod i środków zapobiegania ciąży. Środki zapobiegania ciąży byłyby objęte refundacją, a dla osób najbiedniejszych byłyby bezpłatne.
Propozycja lewicy wprowadza również zmiany m.in. w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty, które mają poprawić dostęp do antykoncepcji dla nastolatków - na wniosek osoby małoletniej lekarz miałby obowiązek udzielenia świadczenia z zakresu zapobiegania ciąży, bez zgody przedstawiciela ustawowego i sądu opiekuńczego.
Projekt zmienia również zapisy związane z klauzulą sumienia. Nakłada na świadczeniodawcę obowiązek publicznego udostępnienia listy współpracujących z nim lekarzy, którzy powołują się na klauzulę sumienia, odmawiając udzielania świadczeń zdrowotnych związanych z przerywaniem ciąży. Lista ta ma być udostępniana kobiecie na jej indywidualne żądanie. Obowiązkowe ma być zgłoszenie jej do Narodowego Funduszu Zdrowia i opublikowanie w Biuletynie Informacji Publicznej.
W lipcu do Sejmu trafił obywatelski projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji", pod którym zebrano ponad 450 tys. podpisów. Zakłada on wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji. Zdaniem autorów projektu obecna "oferta aborcyjna" musi zostać zastąpiona systemem wsparcia, który zapewni każdemu dziecku potrzebną pomoc, a rodzinom - poczucie bezpieczeństwa.
Propozycje komitetu "Stop aborcji" przewidują, że za spowodowanie śmierci dziecka poczętego grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5; jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli śmierć dziecka spowodowała jego matka, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. Matka - w myśl projektu - ma nie podlegać karze, jeśli działała nieumyślnie.
Według oficjalnych statystyk resortu zdrowia, w Polsce przeprowadza się co roku kilkaset aborcji; w 2014 r. było ich 977. Organizacje pozarządowe szacują jednak, że może ich być znacznie więcej. Autorzy projektu "Ratujmy kobiety", powołując się na dane organizacji, podają liczby od 80 do 190 tys. rocznie.
Skomentuj artykuł