Opuścił PO, by wstąpić do Ruchu Palikota
Dotychczasowy poseł PO Łukasz Gibała opuścił Platformę i oświadczył, że wstępuje do Ruchu Palikota. "PO odeszła od idei, które leżały u jej podstaw" - uzasadnił. Politycy PO uważają, że to żadna strata dla ich ugrupowania, bo - według nich - Gibała do PO nie pasował.
- Pierwszy poseł PO - to chwila naprawdę historyczna, powinny tu być fanfary - opuszcza partię-matkę i wstępuje do innego klubu - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej lider RP Janusz Palikot, witając Gibałę w klubie Ruchu.
Palikot podkreślił, że Gibała będzie twarzą nurtu liberalnego RP i że zarekomenduje go do prezydium klubu Ruchu. Sam Gibała powiedział, że decyzja o odejściu z PO była dla niego trudna, a jej przyczyną jest "głębokie przekonanie, że Platforma odeszła od idei, które leżały u jej podstaw".
Zaznaczył, że do PO należał przez 8 lat, ale od pewnego czasu zaczął się pojawiać "coraz większy rozdźwięk" między nim a Platformą. Gibała powiedział, że zaproponował PO "powrót do korzeni", jednak propozycja ta została - według niego - "bardzo chłodno przyjęta przez władze partyjne". Dlatego - jak mówił - zdecydował się opuścić PO i wstąpić do Ruchu Palikota.
Wybór nowej partii uzasadniał m.in. tym, że od dawna "kibicował" Januszowi Palikotowi oraz tym, że jest wiele punktów spójnych między jego poglądami a programem Ruchu - m.in. dbałość o rozwój przedsiębiorczości i świeckie państwo.
Pytany, czy inni posłowie kojarzeni dotychczas z liberalnym skrzydłem PO mogą pójść za nim i wstąpić do RP, Gibała odparł, że to indywidualna decyzja każdego z posłów. - Ale - według moich informacji - oni nie podjęli takiej decyzji. Będą dalej w PO - dodał. Zaznaczył, że utworzony przez niego w połowie lutego zespół parlamentarny ds. wolnego rynku "to nie była żadna frakcja polityczna".
Szef zespołu Michał Jaros (PO), pytany czy któryś z posłów zespołu wybiera się do Ruchu Palikota, powiedział w czwartek PAP, że ani on, ani posłowie zakładający zespół nie mają zamiaru przystąpić do RP. - Poseł Gibała podjął indywidualną decyzję nie mającą nic wspólnego z pracą zespołu. Nigdzie się nie wybieram. PO jest partią, która jest najbliższa moim poglądom - powiedział Jaros. Dodał, że rozmawiał z innymi posłami, którzy zakładali zespół i "żaden z nich się nie wybiera do Ruchu Palikota". Jak wyjaśnił, chodzi o posłów: Łukasza Borowiaka, Grzegorza Raniewicza, Michała Szczerbę i Marka Wojtkowskiego.
Palikot powiedział, że wkłada "dużo wysiłku, by ludzie z Platformy nie przechodzili do Ruchu Palikota". - Czasami się nie da, ja nie obiecuję państwu, że nikt więcej nie przejdzie z PO do RP - dodał. Ale - jak podkreślił - będzie starał się "powstrzymać proces" transferów z PO.
Politycy PO przekonują, że nie będzie więcej odejść z klubu Platformy. Komentując decyzję Gibały mówią, że to cyniczny, nielojalny polityk, który nie pasował do PO.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział, że Gibała jeszcze niedawno zapewniał posłów Platformy, że absolutnie nie rozważa wariantu odejścia z klubu. - Poseł Gibała wprowadził w błąd wszystkich kolegów i koleżanki z klubu, zachował się na pewno skrajnie nielojalnie - powiedział Grupiński. Dodał, że dopiero na krótko przed czwartkową konferencją prasową otrzymał od Gibały sms-a z informacją, że odchodzi z klubu PO. - To jest teraz problem Janusza Palikota, jak sobie z nim poradzi, my ten kłopot mamy z głowy - mówił szef klubu PO.
Grupiński zapewnił, że nie ma żadnego zagrożenia kolejnymi odejściami posłów z klubu PO. - Poseł Gibała był zawsze nastawiony wyłącznie na swoją karierę, to źle wróży jego przyszłości, tego rodzaju postępowanie nigdy nie kończy się dobrze dla kogoś, kto myśli tylko o sobie, o swojej karierze - zaznaczył szef klubu PO.
Wiceszefowa klubu Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że decyzja Gibały jej nie zaskoczyła. - Poseł Gibała w ogóle nie pasował do Platformy, my znamy słowa: odpowiedzialność, solidarność, działanie grupowe, a te działania są posłowi Gibale całkowicie obce, więc może w Ruchu Palikota - gdzie każdy jest indywidualistą, działa na własny rachunek - poseł poczuje się lepiej. To żadna strata dla Platformy - powiedziała.
Zdaniem sekretarza klubu PO Pawła Olszewskiego, decyzja Gibały pokazuje, że jest to człowiek "wybitnie cyniczny". - To człowiek o olbrzymiej ambicji, ale niewielkich umiejętności, nie mógł sobie znaleźć do końca miejsca w Platformie. Nie żałuję, że go nie ma w Platformie - powiedział.
Z kolei wiceszef PO Grzegorz Schetyna uważa, że przejście Gibały do Ruchu Palikota to zła decyzja. - Mówię to z pełną odpowiedzialnością, na całe szczęście jednostkowa - podkreślił. Schetyna zaznaczył, że Gibała "uzyskał dobry wynik w wyborach, miał dobrą kampanię, zaciągnął zobowiązania, a zobowiązania trzeba spłacać przede wszystkim wyborcom".
- Platforma to zespół, drużyna, która musi razem funkcjonować, rozwiązywać problemy, być ze sobą w trudnych czasach. Zdziwiła mnie ta decyzja, trudno mi ją zaakceptować - powiedział Schetyna. Przyznał, że zawsze odejście kogoś z partii jest stratą. - Ale dziś jest to już problem Janusza Palikota - dodał.
Gibała jest siostrzeńcem ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Polityk PO, który był w czwartek wieczorem gościem Polsat News, powiedział, że nie jest zaskoczony przejściem Gibały do Ruchu Palikota, ale - ze względów rodzinnych - czuje się po ludzku rozczarowany. - Od dawna obserwowałem - ze smutkiem - ewolucję poglądów, a bardziej jeszcze postawy, Łukasza. Mówię Łukasza, bo to mój siostrzeniec - powiedział Gowin.
W jego ocenie, Gibała ze swoimi poglądami coraz bardziej pasował do Ruchu Palikota. - Jestem rozczarowany tym, że Łukasz Gibała, głosząc od lat hasła wolnorynkowe, opuszcza Platformę właśnie w momencie, kiedy przystępujemy do wielkich reform wolnorynkowych - powiedział. Zdaniem Gowina, Gibała zatrzasnął w czwartek przed sobą drzwi do prawdziwej polityki.
Nowy poseł Ruchu Palikota, który w Sejmie zasiada drugą kadencję, do tej pory kierował krakowskimi strukturami PO. Media od dłuższego czasu informowały o konflikcie wewnątrz małopolskiej Platformy, zwłaszcza między Gibałą a liderem partii w regionie Ireneuszem Rasiem. W maju ub. roku władze małopolskiej PO nie zgodziły się na ponowny start Gibały do Sejmu i nie umieściły go na liście wyborczej.
Poseł został ostatecznie na nią wpisany, a mandat poselski uzyskał, mimo iż był dopiero 19. na liście. Otrzymał ponad 18,5 tys. głosów. Przyczyniła się do tego m.in. zorganizowana przez niego w czerwcu ub. roku kampania społeczna "Kierunek Kraków".
Ponieważ została ona przeprowadzona dwa miesiące przed startem kampanii wyborczej, Państwowa Komisja Wyborcza uznała, że omija ona przepisy ordynacji wyborczej i nakazała jej zakończenie. Sama kampania wyborcza Gibały kosztowała ponad 50 tys. zł - to kilkadziesiąt razy więcej niż kwota limitu wydatków (1,5 tys. złotych), którą otrzymał od sztabu PO. Gibała tłumaczył, iż mógł wydać więcej, bo pozbierał limity przyznane kolegom z innych regionów.
Część działaczy krakowskiej PO miała żal do Gibały i zarzucała mu, że podczas jesiennej kampanii promował się ich kosztem i domagała się, by ustąpił z funkcji przewodniczącego. Pod koniec stycznia tego roku zarząd krakowskiej PO zwołał zjazd nadzwyczajny, który ma wybrać nowe władze partii w okręgu.
Gibała w połowie lutego założył w Sejmie parlamentarny zespół do spraw wolnego rynku, który ma działać na rzecz rozwoju gospodarczego i przedsiębiorczości. Gibała był wśród 9 posłów PO, którzy głosowali przeciwko kontrowersyjnej poprawce Senatu ograniczającej prawo do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Krytykował też rozrost gabinetów politycznych w rządzie.
Po zmianie przynależności partyjnej przez Gibałę klub PO liczy 206 posłów, a klub Ruchu Palikota - 42. Koalicja rządowa PO-PSL ma teraz w Sejmie łącznie 234 głosy.
Skomentuj artykuł