Przed Kancelarią Premiera odbyła się w środę pikieta w związku z wizytą w Polsce premiera Chin Wen Jiabao. Demonstrowali przedstawiciele organizacji protybetańskich oraz uznawanego przez Pekin za sektę ruchu Falun Gong.
Pikietujący rozwinęli przed Kancelarią Premiera transparenty, na których w języku chińskim, angielskim i polskim widniały hasła: "Wolny Tybet wita Wen Jiabao", "Postawić przez sądem zbrodniczą sektę Jang Zemina prześladującą Falun Gong" (b. sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin i przewodniczący ChRL), "Tybet płonie, mówimy dość", "zatrzymać prześladowanie i ludobójstwo praktykujących Falun Gong w Chińskiej Republice Ludowej".
- Jesteśmy tu po to, by pokazać, że w Polsce są ludzie, którzy pamiętają o wolnym Tybecie. Będziemy tu zawsze, gdy do Polski będą przyjeżdżać wysocy chińscy urzędnicy - powiedział Piotr Cykowski z protybetańskiej fundacji "Inna Przestrzeń".
Zapowiedział, że podobna pikieta w czwartek zostanie zorganizowana przed hotelem Hilton, gdzie odbywać będzie się Forum Gospodarcze Polska-Europa Środkowa-Chiny.
Cykowski i szefowa Amnesty International Polska Draginja Nadażdin przekazali PAP wystosowany w imieniu AI, Fundacji Instytutu Lecha Wałęsy oraz Fundacji Inna Przestrzeń list otwarty z apelem do prezydenta Bronisława Komorowskiego o podniesienie podczas spotkania z Wen Jiabao kwestii łamania praw człowieka. Chodzi m.in. o uwolnienie trojga więźniów sumienia i działaczy praw człowieka.
Jak napisali, chodzi o laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, aresztowanego w grudniu 2008 r. i skazanego na jedenaście lat więzienia za pokojowe korzystanie z prawa do wolności słowa; uznanego za Dalajlamę XI Panczenlamę Genduna Czoekji Nima, uprowadzonego wraz z rodziną w 1995 r. w wieku sześciu lat i uznanego za najmłodszego więźnia politycznego; chińską prawniczkę Ni Yulan skazaną na dwa lata i osiem miesięcy więzienia za prowadzone przez nią działania przeciwko eksmisji oraz innych naruszeń praw mieszkaniowych w Chinach.
Dodali, że chcieliby także zwrócić uwagę prezydenta "na tragiczną serię 35 samospaleń, które od marca 2011 roku mają miejsce w Tybecie".
Komunistyczne Chiny zajęły Tybet w 1950 r. W 1959 r. w Lhasie, stolicy Tybetu, wybuchło krwawo stłumione antychińskie powstanie, a Dalajlama - duchowy przywódca Tybetańczyków - wraz z 80 tys. uchodźców wyemigrował do Indii. Działacze na rzecz wolnego Tybetu twierdzą, że od tego czasu stłumiono kulturę tybetańską, a tysiące Tybetańczyków znalazło się w więzieniach, gdzie są głodzeni i poddawani torturom.
Inaczej sytuację oceniają władze Chin. Według wydanej w ub.r. przez władze tego kraju "białej księgi" pt. "50 lat demokratycznych reform w Tybecie", kraj ten przeżywa obecnie "swój najlepszy okres historycznego rozwoju, postępu ekonomicznego i społecznego oraz dobrych rządów i harmonii w społeczeństwie".
Ruch medytacyjny Falun Gong w 1999 r. władze Chin uznały za sektę i zdelegalizowały.
Skomentuj artykuł