PiS: Stosowanie prawa łaski uregulujmy ustawą
Klub PiS zaproponuje ustawę, która regulowałaby tryb stosowania prawa łaski przez prezydenta - oświadczył w czwartek szef klubu tej partii Mariusz Błaszczak. PiS domaga się również audytu wszystkich ułaskawień dokonanych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
"Klub PiS zaproponuje niebawem projekt ustawy, w której sprecyzowane będą wymagania dotyczące stosowania prawa łaski przez prezydenta" - powiedział Błaszczak na konferencji prasowej w Sejmie. Jak zaznaczył, prawo łaski daje prezydentowi konstytucja, ale - jak mówił - tryb stosowania tego prawa powinien być sprecyzowany.
Błaszczak powiedział, że dokumenty, na podstawie których prezydent stosuje prawo łaski powinny być znane opinii publicznej. "Chodzi o jawność, by był uregulowany tryb postępowania" - mówił.
Szef klubu PiS zaznaczył - powołując się na doniesienia mediów - że prezydent Komorowski ułaskawił jak dotąd 50 osób, w związku z tym - według PiS - powinien przedstawić opinii publicznej w jakich przypadkach zastosował prawo łaski i czym się kierował. Rzecznik PiS Adam Hofman powiedział, że chodzi o audyt ułaskawień dokonanych przez Komorowskiego.
"Skoro jest tak, że prezydent Komorowski dokonuje audytu ułaskawień za czasów swojego poprzednika, jednego z poprzedników (...), skoro wybiórczo stosuje kwestie audytu odnośnie prawa łaski, to apelujemy, aby przedstawił wszystkie przypadki, w których on zastosował prawo łaski" - mówił Błaszczak.
"W tej sprawie Kancelaria Prezydenta - która audytuje człowieka o nieposzlakowanej uczciwości, mówię o panu profesorze Lechu Kaczyńskim, świętej pamięci prezydencie Rzeczypospolitej - powinna być poza wszelkimi podejrzeniami, w związku z tym ten audyt musi zostać rozszerzony na wszystkie ułaskawienia pana prezydenta Komorowskiego" - mówił.
Hofman dodał, że PiS chce "poznać nazwiska i okoliczności ułaskawień". "Jeśli kancelaria audytuje poprzednika, to musi być czysta, bez podejrzeń, nie mieć nic do ukrycia, w związku z tym także powinna pokazać swoje dokumenty" - mówił.
"Wydawało mi się, że już mnie niewiele rzeczy w kampaniach politycznych PiS-u zaskoczy, a jednak PiS zaskoczył mnie przekręcaniem faktów" - w ten sposób w rozmowie z PAP do słów polityków PiS odniósł się prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz.
"Nie ma żadnego audytu ułaskawień Lecha Kaczyńskiego, mamy do czynienia z jedną, wyjątkową sprawą, którą zainteresowali się dziennikarze nie w związku z urzędowaniem świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, tylko w związku z aktywnością biznesową pana Dubienieckiego" - mówił Nałęcz.
Jak podkreślił, dobre imię Lecha Kaczyńskiego "wymaga poinformowania opinii publicznej, jak ta sprawa (ułaskawienia Adama S.) była załatwiana w Kancelarii".
W jego ocenie, nie ma żadnej sprawy ułaskawień Lecha Kaczyńskiego. "Nie sądzę, aby kiedykolwiek, ktokolwiek z Kancelarii Bronisława Komorowskiego podnosił sprawę ułaskawień dokonanych przez Lecha Kaczyńskiego" - powiedział Nałęcz. Jego zdaniem, "rozkręcanie jakiejś spirali prześwietlania ułaskawień Lecha Kaczyńskiego, czy jakiegokolwiek innego prezydenta, jest ogromnym nieporozumieniem".
W poniedziałek szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S.
W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - Marcin Dubieniecki - założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk potwierdził w poniedziałek, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do prokuratora generalnego w sprawie Adama S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki.
Adam S. był skazany na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny oraz 120 tys. zł zwrotu wyrządzonej szkody. Ułaskawienie nastąpiło 9 czerwca 2009 r. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Dubienieckim.
Podczas konferencji Hofman odniósł się także do - jak powiedział - "domniemanego ułaskawienia Ryszarda Kalisza (SLD)". "Pan poseł Kalisz mówi, że nic takiego nie miało miejsca, ale są także doniesienia prasowe z 2005 roku, chociażby jego słowa z Polskiej Agencji Prasowej, że wystąpił do prezydenta Kwaśniewskiego o ułaskawienie w swojej sprawie" - powiedział Hofman.
W 2005 roku Kalisz mówił PAP, że sam wystąpił do prezydenta Kwaśniewskiego z wnioskiem o ułaskawienie w swojej sprawie. Hofman przypomniał w czwartek, że rzecz dotyczyła wyroku w sprawie z Jackiem Żalkiem, obecnie posłem PO.
Proces o pomówienie dotyczył wypowiedzi Kalisza, związanej z zajściami na wiecu wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 r. w Białymstoku. Żalek uznał, że Kalisz naruszył jego dobre imię, pomawiając go "o zorganizowanie, a następnie kierowanie uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą osób zakłócających wiec Aleksandra Kwaśniewskiego".
Żalek skierował do sądu prywatny akt oskarżenia rok po wydarzeniach na wiecu. Sądy dwóch instancji uznały, że rzeczywiście doszło do pomówienia, ale ze względu na nieznaczny stopień społecznej szkodliwości czynu postępowanie warunkowo umorzono na okres próby wynoszący rok, nakazując jednak Kaliszowi zapłacić na rzecz oskarżyciela prywatnego osiem tysięcy złotych zadośćuczynienia. Hofman jest zdania, że także w tej sprawie wszystkie dokumenty powinny zostać ujawnione.
Kalisz powiedział w czwartek PAP, że nigdy nie był ułaskawiony. "To kłamstwo" - tak skomentował słowa przedstawicieli PiS. W jego opinii, politycy PiS przypominając sprawę z 2000 roku, bronią się w ten sposób. "To jest na tej samej zasadzie jak kiedyś Rosjanie mówili: +a w Ameryce Murzynów biją+" - dodał poseł Sojuszu.
Skomentuj artykuł