PO szuka kompromisu ws. mrożenia zarodków
Mrożenie zarodków tylko pod warunkiem ich późniejszego wszczepienia, umożliwienie kobietom decydowania o tym, ile zarodków miałoby zostać zamrożonych - m.in. takie rozwiązania ma rozpatrzyć zespół PO, którego celem jest wypracowanie jednego, klubowego projektu o in vitro.
W skład powołanego w piątek zespołu weszli Mirosław Pluta, Beata Małecka-Libera, Elżbieta Achinger, Elżbieta Radziszewska, Jarosław Katulski oraz Grzegorz Sztolcman. - Trzech konserwatystów i trzech liberałów - tłumaczą dobór posłów źródła PAP we władzach PO.
Platforma musi szukać możliwie szerokiego porozumienia wokół in vitro wewnątrz własnych szeregów, a kością niezgody jest kwestia mrożenia zarodków. Małgorzata Kidawa-Błońska proponuje w swym projekcie, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Jej propozycja zakazuje natomiast selekcji zarodków i handlu nimi. Z kolei projekt Jarosława Gowina nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin chce, aby wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).
Zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej zapewniają, że nie zrezygnują z mrożenia zarodków. - Na pewno nie będzie zgody na to, aby zabraniać mrożenia zarodków. Takiej ustawy Platforma przyjąć po prostu nie może, bo nie tego ludzie oczekują - powiedział Katulski, jeden ze stronników Kidawy-Błońskiej.
Pytany, jak pogodzić konserwatystów i liberałów w kwestii mrożenia zarodków, Katulski mówił: - Ja rozumiem, że sporządzimy coś w rodzaju protokołu rozbieżności. To, co nie będzie się podobało konserwatystom, zamieszczone zostanie na takiej liście, która będzie podstawą do zgłaszania przez nich w toku prac komisji poprawek. Nie biorę w ogóle pod uwagę tego, że w tej chwili zaczniemy pisać nową ustawę.
Beata Małecka-Libera, która pracowała nad projektem Kidawy-Błońskiej, przyznała natomiast, że w klubie pojawiły się "ciekawe pomysły" dotyczące rozwiązania patowej sytuacji wokół mrożenia zarodków. - Być może, jeśli zaproponujemy tego typu rozwiązania, to osiągniemy zbliżenie stanowisk - mówiła PAP.
Źródła PAP zbliżone do zespołu ds. in vitro poinformowały, że padła m.in. propozycja, aby kobieta mogła - zgodnie z własnym sumieniem - zastrzec, że zgadza się np. tylko i wyłącznie na zamrożenie jednego zarodka. Takie rozwiązanie nie zadowoli jednak najbardziej zagorzałych przeciwników mrożenia zarodków. - Mrożenie zarodków powoduje, że w lodówkach, a w konsekwencji niebawem - po odmrożeniu - na śmietniku znajduje się poczęte życie - przekonywał przed kilkoma dniami Jacek Żalek (PO). Po tym jak Gowin odszedł do rządu, Żalek uznawany za "głos" konserwatywnego skrzydła PO w klubie.
- Współczesna wiedza medyczna jasno precyzuje, że konieczne jest dzisiaj mrożenie zarodków - odpowiedział Katulski. Jak dodał, zdecydowana większość klubu Platformy wie, że zarodki trzeba mrozić. - Wszelkie półśrodki typu mrożenie gamet, czy zygot przed połączeniem materiału genetycznego to są fatalne rozwiązania. One funkcjonują co prawda w niektórych krajach, ale prowadzą do nieefektywnego leczenia - przekonywał Katulski.
Elżbieta Achinger, jak sama przyznaje, jest przedstawicielką konserwatywnego skrzydła PO. - Dla mnie byłoby ważne, żeby to, co się mrozi, było wszczepiane - podkreśliła. - Jeżeli jest potrzeba w danym momencie - do momentu wszczepienia - żeby (zarodek - red.) zamrozić, to tak. Natomiast ja uważam, że to wszystko powinno trafić do organizmu kobiety - powiedziała.
Według Katulskiego projekt Kidawy-Błońskiej zawiera jasny zakaz niszczenia zarodków, a także precyzyjnie opisuje proces ich przechowywania w specjalnych bankach, a także nadzoru. - Gwarantujemy pełnię bezpieczeństwa. W naszym projekcie nie ma na przykład zapisów umożliwiających badania przedimplantacyjne, które mogą prowadzić do preselekcji genetycznej - co dopuszcza lewica - podkreślił Katulski.
Partyjni konserwatyści są sceptyczni: - Ten bank to jest dla mnie coś na razie nie bardzo do zaakceptowania - powiedziała Achinger.
Posłowie obu opcji w jednym są zgodni: nie wyobrażają sobie dyscypliny w głosowaniu nad projektem ustawy o in vitro. - Nikt nie bierze pod uwagę dyscypliny, każdy poseł będzie mógł wyrazić swoje stanowisko w głosowaniu. Jeśli ktoś uzna, że jakieś rozwiązanie jest dla niego nie do przyjęcia, to może nie głosować, wstrzymać się, albo głosować przeciw - mówił Katulski. Poseł John Godson (PO) zapowiadał już, że jeśli partia zarządzi dyscyplinę - odejdzie z klubu. Wiele głosów przeciwko dyscyplinie partyjnej pojawiło się też na dwóch ostatnich posiedzeniach klubu PO, gdzie była omawiana kwestia in vitro.
Władze klubu postawiły sprawę jasno: do laski marszałkowskiej ma trafić jeden, klubowy projekt ustawy. - Uważam, że złożymy projekt Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, z ewentualnymi drobnymi zmianami. Ten projekt jest według nas kompromisowy. Bardziej konserwatywnej ustawy niż ta, którą w tej chwili proponujemy, nie powinniśmy przyjmować, bo ona byłaby szkodliwa. Posłowie, którzy będą uważali inaczej, będą mogli zgłaszać poprawki - mówił Katulski.
Z kolei Achinger podkreśliła, że posłowie dysponują do tej pory tylko jednym projektem (Kidawy-Błońskiej - PAP). - Zapoznamy się z oboma projektami (Kidawy-Błońskiej i Gowina) - zapowiedziała.
W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele skrzydła konserwatywnego twierdzą, że dysponują w Platformie około 80 głosami. Z kolei zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej liczą na to, że przeciwko jej projektowi zagłosuje maksymalnie dwudziestu posłów PO.
Źródła PAP we władzach klubu Platformy przyznają, że w klubie jest grupa posłów gotowych poprzeć zdecydowanie bardziej liberalny projekt Ruchu Palikota. - To też musimy brać pod uwagę - przyznają rozmówcy PAP.
Pierwsze spotkanie zespołu do spraw in vitro ma się odbyć na najbliższym, ostatnim przed wakacjami posiedzeniu Sejmu, zaplanowanym na końcówkę lipca. Jak zapowiedział szef klubu PO Rafał Grupiński, zespół ma skończyć prace najpóźniej na przełomie sierpnia i września.
Achinger, pytana o szanse na kompromisowy projekt, podkreśliła, że na czwartkowym posiedzeniu klubu Gowin stwierdził, iż projekt Kidawy-Błońskiej uległ w tej kadencji znacznej zmianie. - Kompromis jest możliwy, inaczej nie zasiadalibyśmy do rozmów. Jest jeszcze dużo kwestii, których chyba do tej pory nie braliśmy pod uwagę. Warto na to popatrzeć jeszcze raz - skonkludowała posłanka PO.
Skomentuj artykuł