Podpisano umowę na drugi dywizjon rakietowy
W piątek w Warszawie, w obecności wicepremiera, ministra obrony Tomasza Siemoniaka podpisano wartą ok. 800 mln zł umowę na dostawę drugiego Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego (NDR) dla Marynarki Wojennej. Zamówienie ma zostać zrealizowane do maja 2018 r.
Kontrakt podpisali zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia MON Jan Woźniak i prezydent norweskiej firmy Kongsberg Defence Systems Harald Annestad. W tym tygodniu podpisano także umowę offsetową z Norwegami wynegocjowaną przez Ministerstwo Gospodarki.
Jak podało MON, umowa na drugi NDR obejmuje wyposażenie dywizjonu w zasadniczy sprzęt, czyli 23 pojazdy, m.in. wozy dowodzenia i kierowania środkami walki, wyrzutnie rakietowe, mobilne centra łączności, samochody transportowo-załadowcze i ruchome warsztaty remontowe. Zasadniczym uzbrojeniem dywizjonu będą pociski rakietowe Naval Strike Missile (NSM), produkowane w Norwegii i zdolne do rażenia celów na wodzie i na lądzie oddalonych od wyrzutni o mniej więcej 200 kilometrów. Jak poinformował odpowiedzialny za modernizację techniczną sił zbrojnych wiceminister obrony Czesław Mroczek, umowa dostawy jest warta w granicach 800 mln zł i obejmuje 24 pociski NSM.
Termin realizacji zamówienia został określony na 29 maja 2018 r.
W kwietniu 2014 r. szef MON podpisał decyzję, zgodnie z którą obecny Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy zostanie przeformowany w Morską Jednostkę Rakietową, która będzie stacjonować w Siemirowicach koło Trójmiasta i podlegać będzie 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Jednostkę będą tworzyć dwa dywizjony rakietowe.
"Polska musi być bezpieczna od strony Bałtyku, stąd dobre decyzje podjęte przed laty o Nadbrzeżnym Dywizjonie Rakietowym, stąd tegoroczne decyzje o utworzeniu Morskiej Jednostki Rakietowej i rozszerzeniu zakresu jej działania i dzisiejsza umowa" - powiedział podczas ceremonii podpisania umowy wicepremier Siemoniak. Porównał zakupiony w piątek system do "rakietowej bokserskiej gardy", która jednocześnie broni Wybrzeża, ale jest też w stanie zaatakować tych, którzy chcą nam zagrozić.
Siemoniak powiedział, że inwestycję w drugi NDR planowano jeszcze przed ostrą fazą kryzysu w Europie Wschodniej, "ale chyba wszyscy, którzy śledzą obecną sytuację, nie mają wątpliwości, że jest to system dla Wojska Polskiego i Polski niezbędny". Podkreślił, że wojsko chce, by zasięg rakiet NDR objął całe polskie wybrzeże.
Prezes Annestad m.in. dziękował polskim firmom współpracującym z Kongsbergiem - m.in. PIT-RADWAR, Jelcz i WZE. "Z Norwegii pochodzą rakiety NSM, natomiast nasi polscy partnerzy dostarczają radary, system komunikacyjny, jak i również różne inne elementy" - przypomniał Annestad.
Pierwszy dywizjon formalnie został utworzony na początku 2011 r., a dwa lata później odebrał ostatnią część zasadniczego sprzętu. Do 2016 r. mają do niego trafić ostatnie z 50 zamówionych rakiet NSM.
Od 2012 r. wojsko rozpatrywało możliwość pozyskania wyposażenia dla kolejnego dywizjonu rakietowego. W 2014 r. ten program modernizacyjny znalazł się wśród tych, które przyśpieszono z powodu kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Procedurę, która doprowadziła do podpisania umowy, rozpoczęto w lipcu 2014 r., a negocjacje z Kongsbergiem zakończyły się 9 grudnia.
Umowa offsetowa przewiduje utworzenie w Wojskowych Zakładach Elektronicznych w Zielonce centrum serwisowania rakiet NSM. Docelowo ma ono dysponować zdolnościami umożliwiającymi serwisowanie, naprawy i sprawdzenie pocisków w sposób zapewniający ich bezpieczną eksploatację.
Jak mówił tydzień temu Mroczek, do podpisania kontraktu doszło po bardzo trudnych negocjacjach offsetowych. "Sporo od Norwegów chcieliśmy w zakresie transferu technologii, zbudowania własnej zdolności do obsługi, serwisowania tego systemu" - wyjaśniał wiceminister. Jak dodał zakłady w Zielonce mają uzyskać zdolność do serwisowania i drobnych napraw całego systemu - wyrzutni, układów naprowadzania i kierowania oraz - w ograniczonym zakresie - samych rakiet.
Inwestycja w dywizjon to - jak przypomniał Siemoniak - element procesu wyposażania sił zbrojnych w "zdolności rakietowe", które mają stać się częścią potencjału do odstraszania potencjalnego przeciwnika, co MON nazywa "polskimi kłami". W ubiegłym tygodniu w Poznaniu podpisano umowę na zakup pocisków manewrujących dalekiego zasięgu JASSM dla samolotów F-16, a w planach jest także pozyskanie okrętów podwodnych wyposażonych w pociski manewrujące oraz zakup tego typu rakiet dla Wojsk Lądowych.
W piątek Siemoniak poinformował też, że w tym roku MON wyda nie mniej niż 99,5 proc. budżetu przewidzianego na modernizację sił zbrojnych. "Takiego roku nie było od bardzo dawna" - podkreślił szef MON.
Pierwszy NDR ma sześć wyrzutni rakietowych na ciężarówkach, tyle samo wozów kierowania uzbrojeniem, trzy mobilne centra łączności, trzy wozy dowodzenia (jeden dowódcy dywizjonu i dwa dowódców baterii), dwa pojazdy transportowo-załadowcze, mobilny warsztat specjalistyczny oraz dwie stacje radiolokacyjne. Prócz tego jednostka ma uzbrojenie przeciwlotnicze - armaty ZU-23-3 i przenośne zestawy rakietowe "Grom".
Umowę na pierwszy dywizjon podpisano w 2008 r., zaś aneksem z 2011 r. zwiększono liczbę zamówionych pocisków z 12 do 50. Łączna wartość tego kontraktu wraz z aneksem to ponad 900 mln zł.
Skomentuj artykuł