Polska czci pamięć o "żołnierzach wyklętych"

Zobacz galerię
Polska czci pamięć o "żołnierzach wyklętych"
Happening historyczny w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", zorganizowany przez Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej na warszawskim Dworcu Centralnym. W happeningu wzięli udział członkowie Grupy Historycznej Zgrupowania Radosław, przebrani w stroje z epoki i wyposażeni w repliki broni. (fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz)
PAP / slo

- Żołnierze Wyklęci stanowili emanację dążeń niepodległościowych całego społeczeństwa polskiego - powiedział Łabuszewski, który wygłosił wykład dotyczący historii polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1944-1963. Na spotkanie przybyła spora grupa młodzieży szkolnej.

Losy Żołnierzy Wyklętych powinny być szczególnie ważne dla młodzieży. - W większości byli to ludzie młodzi, dowódcy polowi mieli po dwadzieścia kilka lat, a żołnierze kilkunastoletni nie stanowili marginesu (…). Pokazywali oni, że w sytuacjach ekstremalnych warto jest wyznaczać pewne standardy postaw - tłumaczył Łabuszewski.

Jak podkreślił, "Etos żołnierzy podziemia był tak silny, że w momencie, gdy konspiracja dorosłych zaczęła wygasać, na przełomie lat 40. i 50. pojawił się fenomen organizacji młodzieżowych, które odwoływały się do tradycji wcześniejszej walki o niepodległość".

DEON.PL POLECA

Łabuszewski zwrócił uwagę na fakt, że członkowie polskiego podziemia mieli świadomość dawania świadectwa niezgody na to, co się stało w Polsce w latach 1944-1945. Dlatego też należy rozprawić się głównym mitem założycielskim PRL, który mówi o rzekomym wyzwoleniu polskich ziem przez Armię Czerwoną oraz późniejszej "wojnie domowej". - Tylko dzięki wsparciu Rosji sowieckiej komuniści byli w stanie uchwycić władzę ludową (…).

W 1944 r. na terenie Polski stacjonowało ok. 2 mln żołnierzy Armii Czerwonej; w lecie 1945 r. - kiedy cała Europa cieszyła się z zakończenia wojny - działało 35 tys. żołnierzy wojsk wewnętrznych NKWD".

Łabuszewski mówił także o zasięgu działań polskiego podziemia od 1944 r. Porównał go do sytuacji z powstania styczniowego w 1863 r. - Aktywność insurekcyjna różnych społeczności lokalnych pokazywała, że tradycje niepodległościowe, ugruntowane dodatkowo w Polsce międzywojennej, tkwiły w tych środowiskach niezwykle głęboko - wyjaśnił.

Zdaniem Kamili Sachnowskiej z IPN pamięć o Żołnierzach Wyklętych jest szczególnie istotna dla kształtowania tożsamości patriotycznej młodzieży. - Z informacji, które do nas docierają wynika, że młodzi ludzie, jeśli chodzi o ten temat, nie są zupełną "tabula rasa"; ten obraz nie jest zupełnie czarny. Gorzej jest w przypadku obecności tematyki walki podziemia o niepodległość w szkołach - powiedziała PAP Sachnowska.

Po wykładzie odbył się pokaz spektaklu Teatru Telewizji "Tajny Współpracownik" w reżyserii Krzysztofa Langa. Przedstawienie oparte na autentycznych wydarzeniach opowiada historię młodego chłopaka pochodzącego z rodziny o silnych tradycjach niepodległościowych, który w 1950 r. został zwerbowany do współpracy przez Urząd Bezpieczeństwa. Za sprawą jego agenturalnej działalności w środowisku Żołnierzy Wyklętych życie straciło kilkanaście osób zaangażowanych w walkę z reżimem komunistycznym. Organizatorem spotkania był Instytut Pamięci Narodowej.

Uroczystość odbyła się na cmentarzu komunalnym Wilkowyja w Rzeszowie. 61 lat temu zostali oni rozstrzelani w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Straceni 1 marca 1951 r. wywodzili się z Podkarpacia lub byli z tym regionem związani. Miejsce ich pochówku jest nieznane.

- Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" stał się okazją do odkłamania historii i złożenia wreszcie hołdu bohaterom, którzy oddali swoje życie za wolną Polskę, a do niedawna przez niektórych byli nazywani zbrodniarzami - powiedział PAP Wojciech Buczak, lider rzeszowskiej Solidarności i przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Buczak ma nadzieję, że "najpóźniej w jesieni przyszłego roku w Rzeszowie, w setną rocznicę urodzin, stanie pomnik ppłk. Łukasza Cieplińskiego".

Na symbolicznym grobie kwiaty złożyli przedstawiciele władz miasta, regionu, Instytutu Pamięci Narodowej, Solidarności oraz nauczyciele i uczniowie ze szkół, których patronami są członkowie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".

Obchody odbywają się również w innych miastach Podkarpacia. W regionie są m.in. rozprowadzane ulotki edukacyjne.

- Polska musi się naprawdę zmienić, dopiero wtedy ta prawda o bohaterach stanie się powszechną własnością, stanie się tym, czym powinna być - jednym z fundamentów budowy rzeczywiście niepodległej Rzeczypospolitej, która jest w sercu Polaków, którzy są gotowi dla niej pracować, dla niej żyć, a gdy przyjdzie taka potrzeba, jej bronić - powiedział Kaczyński.

Kaczyński podkreślił, że przez dziesiątki lat polskie społeczeństwo było okłamywane, dlatego prawdę o zasługach żołnierzy wyklętych dla ojczyzny wciąż trzeba przypominać i o nią walczyć. - Ta prawda w dalszym ciągu nie jest prawdą powszechną. Ta prawda w dalszym ciągu jest zakłamywana, w dalszym ciągu ukrywana - powiedział.

- Jedyną drogą do odzyskania całej prawdy, odbudowy prawdy w ludzkiej świadomości, prawdy o polskiej walce z komunizmem, z drugą okupacją jest nasza aktywność - zaznaczył.

Jego zdaniem tej aktywności służy obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. - To powinno nas cieszyć, ale nie powinno nas skłaniać do przeświadczenia, że nawet deklaracje obecnego prezydenta, jego udział w tych uroczystościach, który trzeba oczywiście pochwalić, tą sprawę kończą, rozstrzygają. Nic nie jest skończone, nic nie jest rozstrzygnięte - powiedział Kaczyński.

Zaznaczył, że Józef Franczak jest szczególnym przykładem bohatera. - Wierzę, że przyjdzie taki dzień, w którym każde polskie dziecko będzie znało to nazwisko. Będziemy o to zabiegać - dodał.

Kaczyński wraz towarzyszącymi mu parlamentarzystami PiS złożyli wieńce i zapalili znicze na grobie Franczaka i pod pomnikiem upamiętniającym tę postać. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele lokalnych władz, kombatanci oraz młodzież z pobliskich szkół.

- Komunistom nie wystarczyła ich śmierć lub lata prześladowań, musieli odebrać im cześć, pohańbić pamięć. Niestety i dzisiaj nie brakuje tych, którzy powtarzają te oskarżenia. Wpływowe dzieci i wnuki "utrwalaczy władzy" robią wszystko, aby nie została ujawniona prawda o roli ich przodków służących obcej władzy, biorących udział w sądowych zbrodniach, zabijających fałszywym słowem - brzmi fragment uchwały.

"Oczekujemy, że zniesiona zostanie faktyczna cenzura w mediach publicznych i instytucjach oświatowych, ograniczająca realizację programów edukacyjnych i artystycznych, poświęconych Żołnierzom Wyklętym. Oczekujemy, że uchwalona zostanie ustawa o miejscach pamięci narodowej, dotąd blokowana przez koalicję rządową" - napisali politycy PiS.

W marcu 2008 r. prezydent RP Lech Kaczyński nadał Franczakowi Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. Odznaczenie odebrał syn żołnierza, Marek Franczak.

Prezes PiS złożył także w Lublinie kwiaty pod pomnikiem żołnierza AK i WiN majora Hieronima Dekutowskiego pseud. Zapora.

Podczas bytomskiego sympozjum mówiono m.in. o postaci Piotra Woźniaka - pochodzącego z Kresów żołnierza AK, który po wojnie współorganizował antykomunistyczne podziemie na obszarze od Przemyśla do Sandomierza.

W ramach amnestii w 1947 r. Woźniak ujawnił się i osiadł w Bytomiu podejmując pracę jako nauczyciel. Aresztowany kilka miesięcy później był torturowany, skazany dwukrotnie na karę śmierci - ostatecznie spędził w ciężkim więzieniu siedem lat. Przez lata żył obserwowany - był jednym z twórców miejscowej nauczycielskiej "Solidarności", napisał wydaną w podziemiu książkę "Zapluty karzeł reakcji. Wspomnienia AK-owca z więzień PRL", uczestniczył w organizacji wizyty w Bytomiu ks. Jerzego Popiełuszki. Zmarł w 1988 r. Jego nazwiskiem nazwano ulicę w centrum miasta, bieżący rok jest też w Bytomiu Rokiem Piotra Woźniaka

- A to są właśnie ci, którzy stanowią żywe źródło prawdy, wiedzy o tym, co warte są zasady stawiane na najwyższych półkach - ocenił Drogoń.

- Owi szaleńcy - w liczbie, jak się szacuje, ok. 17 tys., w 350 różnych związkach i formacjach militarnych - przez kilkanaście lat próbowali powiedzieć "nie" totalitaryzmowi - podkreślił Drogoń.

- To byli żołnierze wojska polskiego - wierni polskiemu rządowi w Londynie. (...) Tym ludziom należą się dzisiaj szczególne wyrazy uznania i podziękowania (...) - wtedy przegrali, musieli przegrać, ale ich dzieło zostało w sercach Polaków i dzięki temu byliśmy na tyle silni, (...) że w 1989 r. mogliśmy tak mocno wspomóc przemiany, aby uzyskać wolność i niepodległość - powiedział marszałek Matusiewicz.

- To święto świeżej daty, a już przez wiele środowisk czy wiele periodyków podważane. (...) Mimo często świadomego zamieszania robionego na ten temat musimy pamiętać, że Żołnierze Wyklęci (...) to ważna część naszego dziedzictwa historycznego, ważna część naszej narodowej, polskiej pamięci - przekonywał wicewojewoda Spyra.

W ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" w czwartek rano katowicki IPN pokazał w swojej siedzibie wybór poświęconych tematowi dokumentów filmowych. Na wieczór w katowickim kinie "Światowid" zaplanowano muzyczno-poetycko-filmowy wieczór z pokazami filmów Aliny Czerniakowskiej.

W Częstochowie przygotowano finisaż wystawy "Rotmistrz Witold Pilecki - ochotnik do Auschwitz"; zaplanowano też mszę św. w kościele Najświętszego Imienia Maryi, złożenie wieńców pod tablicą pamięci kpt. Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca" i Żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego oraz okolicznościowe spotkanie w Ratuszu.

Szkoły z woj. śląskiego mogą zgłaszać się do katowickiego IPN z prośbą o przesłanie elektronicznej wersji wystawy "Żołnierze Wyklęci - antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.". Po zawarciu z IPN-em stosownej umowy, zdigitalizowana wystawa prezentująca m.in. dzieje oporu na kresach południowo-wschodnich i Nowogródczyźnie może być wykorzystywana jako pomoc dydaktyczna.

Trójmiasto czci pamięć Żołnierzy Wyklętych

Złożenie kwiatów pod sopockim pomnikiem Danuty Siedzikówny - zabitej w wieku niespełna 18 lat sanitariuszki 5 Wileńskiej Brygady AK o pseudonimie "Inka", było głównym punktem trójmiejskich uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".

Pod pomnikiem "Inki" znajdującym się w jednym z sopockich parków, zgromadzili się w czwartek przedstawiciele lokalnych władz oraz instytucji a także kombatanci, mieszkańcy i uczniowie, wśród których znalazła się m.in. delegacja ze Szkoły Podstawowej im. Sanitariuszki Inki w Podjazach na Kaszubach.

Uroczystość, której towarzyszyła kompania honorowa Marynarki Wojennej, przygotował gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej. - To straszny dzień pamięci o ludziach, bez których nie byłoby "Solidarności", nie byłoby wolności. Bo bez tego bohaterstwa nie byłoby siły w społeczeństwie, nie byłoby wzorca, aby wyrwać się ze zniewolenia, aby zbudować niepodległe, demokratyczne państwo - mówił do zgromadzonych szef gdańskiego IPN Mirosław Golon.

Obecna na miejscu Teresa Urbanowa prezes zarządu pomorskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK dziękując za przybycie przede wszystkim uczniom, przypomniała, że "Inka" "zginęła za ojczyznę" w wieku niespełna 18 lat.

Już kilka dni wcześniej gdański IPN oraz lokalne samorządy apelowały do nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych, by 1 marca umożliwili uczniom obejrzenie emitowanego w TVP Historia oraz w internecie spektaklu Teatru Telewizji "Tajny współpracownik" w reżyserii Krzysztofa Langa. Chętnym szkołom IPN udostępniał przygotowane przez siebie broszury, mini wystawę, plakat i ulotki.

Z okazji Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" w najbliższą sobotę w Gdyni odbędzie się pokaz roboczej wersji filmu "Historia Roja - czyli w ziemi lepiej słychać". Po pokazie ulicami miasta przejdzie Marsz Pamięci organizowany przez nieformalną koalicję Pomorskich Narodowców. Marsz zakończy się przy pomniku "W hołdzie żołnierzom Armii Krajowej".

Danuta Siedzikówna ps. "Inka" urodziła się 3 września 1928 r. w Guszczewinie na skraju Puszczy Białowieskiej. Jej ojciec w 1940 r. został deportowany przez NKWD w głąb Związku Sowieckiego, gdzie potem wstąpił do armii tworzonej przez gen. Władysława Andersa, zmarł w 1942 r. Matka należała do AK. Aresztowana przez Gestapo, po ciężkim śledztwie, została zamordowana w 1943 r.

Po śmierci matki 15-letnia Danuta złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana przez grupę NKWD-UB za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Z konwoju uwolnił ją patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", podkomendnego mjr. "Łupaszki" i "Inka" znów działała jako sanitariuszka i łączniczka uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB.

W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. 20 lipca 1946 r. została aresztowana przez funkcjonariuszy UB i osadzona w więzieniu w Gdańsku. Po ciężkim śledztwie 3 sierpnia 1946 r. skazana została na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku.

Pomnik poświęcony "Żołnierzom Wyklętym" odsłonięto w czwartek w Lublinie. Podczas sesji popularnonaukowej przypomniano o walkach polskiego podziemia antykomunistycznego po 1944 r. na Lubelszczyźnie.

Na uroczystość odsłonięcia pomnika przybyła młodzież szkolna, kombatanci i przedstawiciele władz. Odprawiona została msza św. Odbył się apel poległych. Kompania wojska oddała salwę honorową, pod pomnikiem złożono wieńce i kwiaty oraz zapalono znicze.

Uczestnicy uroczystości złożyli też kwiaty pod pomnikiem pamięci żołnierzy zgrupowania AK-WiN mjr. Hieronima Dekutowskiego, ps. Zapora, na Placu Zamkowym.

O antykomunistycznym oporze na Lubelszczyźnie mówiono podczas sesji popularnonaukowej w siedzibie Urzędu Wojewódzkiego. Dr Sławomir Poleszak z lubelskiego IPN podkreślił, że Lubelszczyzna była terenem specyficznym, ponieważ tutaj było szczególnie dużo oddziałów partyzanckich w okresie okupacji niemieckiej. - Gdy wkroczyła armia sowiecka w lipcu 1944 r., żołnierze polskiego państwa podziemnego stali się wrogami dla Sowietów i dla komunistów, którzy z ich nadania mieli objąć tutaj władzę - powiedział Poleszak.

Jak podał Poleszak, przez powojenną konspirację w całej Polsce przewinęło się około 200 tys. ludzi. W 1945 r. w leśnych oddziałach zbrojnie walczyło około 20 tys. partyzantów, z czego około 2-2,5 tys. na Lubelszczyźnie.

"Walki po 1944 r. były kontynuacją oporu, aktem sprzeciwu i aktem samoobrony przeciwko temu, co robili Sowieci i komuniści. Były symbolem tego, że Polacy nie poddali się bez walki" - dodał Poleszak.

W Nysie złożono kwiaty pod pomnikiem Patriotom Polskim. W uroczystościach w Opolu udział wzięły władze miasta i województwa, radni miejscy, przedstawiciele środowisk kombatanckich, wojsko i poczty sztandarowe szkół.

- W czasach stalinizmu żołnierze niepodległościowego podziemia byli ścigani i traktowani jak bandyci, faszyści. Ich zatrzymania najczęściej kończyły się wyrokami śmierci - napisał w liście odczytanym podczas uroczystości wojewoda opolski Ryszard Wilczyński. - Przez wiele lat w Polsce był to temat tabu. Dlatego tak ważne było odkłamanie najnowszej historii kraju i przywrócenie żołnierzem wyklętym dobrego imienia - podkreślił.

Wojewoda w liście przypomniał też ostatniego z zamordowanych działaczy podziemia niepodległościowego, Józefa Franczaka, pseud. Lalek, który zginął w ubeckiej obławie jesienią 1963 r.

Wzruszona uroczystą formą obchodów Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" była Regina Mac, 83-letnia dziś mieszkanka Opola, która jako nastolatka była łączniczką polskiego podziemia antykomunistycznego i należała do organizacji "Wolność i Niezawisłość". Trzykrotnie po wojnie aresztowana, jako 16-latka osadzona na kilka dni w twierdzy w Dęblinie, była bita i zastraszana. - Teraz wiem, że trud nasz - moich kolegów i moich rodzonych braci, z których jeden został w styczniu 1946 roku zamordowany w wieku 29 lat - jest należycie uhonorowany - stwierdziła w rozmowie z PAP.

Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych uczczono również w Nysie. Władze oraz przedstawiciele instytucji, organizacji i szkół złożyli tam kwiaty pod pomnikiem Patriotom Polskim.

Opolscy działacze Solidarnej Polski w biurze posła Patryka Jakiego ustawili zdjęcia kilku znanych postaci podziemia - Zygmunta Szendzielarza, ps. Łupaszka, Mariana Bernaciaka ps. Orlik i Hieronima Dekutowskiego, zapalili przed nimi świece i położyli kwiaty. Przestawili też projekt uchwały Rady Miasta Opola dotyczącej upamiętnienia bohaterstwa i męczeństwa Żołnierzy Wyklętych i przekazali apel posła Patryka Jakiego o wywieszanie flag narodowych 1 marca.

O godz. 17 spod katedry opolskiej wyruszył I Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany przez formację Zbigniewa Ziobry Solidarna Polska. Wzięli w nim udział m.in. przedstawiciele ONR Brygady Opolskiej oraz Młodzieży Wszechpolskiej. Marsz zakończył się pod pomnikiem Żołnierzy Podziemia Antykomunistycznego.

Dramat żołnierza polegał czasami na tym, że państwa polskiego nie było - powiedział prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości związanych z obchodami Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

- Chciałbym bardzo, żeby ta tradycja żołnierzy wyklętych czy żołnierzy zapomnianych, żołnierzy tragicznych trwała jako pamięć o warunkach niesłychanie trudnych, które zdołaliśmy przeżyć, przetrwać i zamienić na wolność, na niepodległość i na demokrację w Polsce - podkreślił prezydent.

Pamięć o żołnierzach wyklętych - jak mówił prezydent - trwała w polskiej tradycji, w pamięci polskich rodzin i kolegów z dramatycznych czasów. - Trwała i dotrwała do wolnej Polski, do niepodległego państwa polskiego, do III Rzeczypospolitej - zaznaczył Komorowski.

Według niego jednym z pierwszych, niełatwych zadań w III RP był powrót do dramatu z czasów powojennych. Prezydent wspomniał chwilę, "gdy Polska wolna i niepodległa chyliła głowę przed ofiarami systemu stalinowskiego, przed żołnierzami polskimi, polskimi partyzantami, polskimi konspiratorami, polskimi patriotami, którzy zginęli w dramatycznej walce albo zostali rozstrzelani w więzieniu na Rakowieckiej".

Podczas uroczystości, która rozpoczęła się hymnem państwowym i uroczystą zmianą warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza, wieńce złożyli prezydent Komorowski, przedstawiciele rządu, parlamentu, władz Warszawy, IPN, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i innych organizacji kombatanckich.

Po uroczystości prezydent złożył również kwiaty pod tablicą pamiątkową na murze więzienia mokotowskiego, w którym 1 marca 1951 r. zostało straconych siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" - ppłk Łukasz Ciepliński, mjr Adam Lazarowicz, por. Józef Rzepka, kpt. Franciszek Błażej, por. Józef Batory, Karol Chmiel i mjr Mieczysław Kawalec. Data Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych upamiętnia właśnie to wydarzenie.

Po południu Komorowski złożył także wiązankę na Cmentarzu Powązkowskim na grobie cichociemnego, oficera Armii Krajowej i WiN Adama Boryczki, który był dowódcą ojca prezydenta, Zygmunta Komorowskiego w 6. Wileńskiej Brygadzie AK. Po uroczystości prezydent powiedział, że oddając hołd Boryczce chciał upamiętnić wszystkich żołnierzy z dawnych Kresów Wschodnich. Jak mówił, Boryczka "uosabia i symbolizuje żołnierzy, którzy toczyli dramatyczny bój w Polsce", ale jest także postacią symboliczną dla żołnierzy walczących na dawnych Kresach.

Przypomniał także biografię Boryczki, który był kurierem WiN, wielokrotnie dostarczającym pieniądze i rozkazy dla antykomunistycznego podziemia w całym kraju. Boryczkę aresztowano w 1954 r., a rok później został skazany na trzykrotną karę śmierci, którą zamieniono na dożywotnie więzienie. Ostatecznie jako jeden z ostatnich żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego odzyskał wolność dopiero w 1967 r.

"Żywe lekcje historii" w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Ok. 250 uczniów szkół ponadgimnazjalnych wzięło w czwartek udział w "żywych lekcjach historii" zorganizowanych przez IPN w pomieszczeniach dawnego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Koszalinie (Zachodniopomorskie) z okazji Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".

Podczas lekcji prezentowano bardzo realistyczną rekonstrukcję przesłuchania partyzanta przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz milicjantów i oficera radzieckiego NKWD. W rolę katów i ofiar wcielili się członkowie zawiązanego niedawno Bałtyckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii "Perun".

Młodzież zwiedziła również dobrze zachowane cele, w których przed laty przetrzymywano członków antykomunistycznego podziemia. Obejrzała również składającą się z 8 plansz wystawę "Wrogowie Polski Ludowej. Konspiracja i opór społeczny na Pomorzu Zachodnim 1945-1956" oraz multimedialne prezentacje. W kinie "Alternatywa" odbył się pokaz filmu "Generał Nil".

Na Pomorzu Zachodnim, które do 1945 r. należało do Niemiec, antykomunistyczne podziemie nie było zbyt silne. Najbardziej znanym działającym na tym terenie oddziałem była 5. Wileńska Brygada AK dowodzona przez majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". Jedną z najbardziej spektakularnych akcji 18 marca 1946 r. przeprowadził wchodzący w jej skład szwadron ppor. Zdzisława Badochy "Żelaznego", rekwirując 800 tys. zł ze znajdującego się w centrum Koszalina Banku Rolnego.

Na Pomorzu Zachodnim w okolicach m.in. Stargardu Szczecińskiego i Goleniowa działał również Batalion Pomorski AK-Grupa Młodzieżowa dowodzony przez Czesława Hołuba ps. Żbik. Z kolei na ziemi koszalińskiej operował Bojowy Oddział Armii Stefana Pabisia ps. Stefan.

Antykomunistyczne podziemie zbrojne na Pomorzu Zachodnim zlikwidowano na początku roku 1947 r. Niektórzy partyzanci ukrywali się jednak aż do lat 50. W 1952 r. podczas obławy w powiecie kamieńskim zastrzelono członka WiN Józefa Bosia ps. Lot.

Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" został ustanowiony w 2011 r. przez parlament "w hołdzie Żołnierzom Wyklętym" - bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu".

Data Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", 1 marca, upamiętnia rocznicę wykonania wyroku śmierci przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa na siedmiu osobach z kierownictwa IV Komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". 1 marca 1951 r. w więzieniu przy Rakowieckiej w Warszawie zastrzeleni zostali: ppłk Łukasz Ciepliński, mjr Adam Lazarowicz, por. Józef Rzepka, kpt. Franciszek Błażej, por. Józef Batory, Karol Chmiel i mjr Mieczysław Kawalec.

Otwarcie wystawy IPN, prezentującej represje komunistycznych władz wobec działaczy powojennego podziemia niepodległościowego, było jednym z elementów odbywających się w czwartek w Kielcach uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".

Otwarta w czwartek wystawa krakowskiego Biura Edukacji Publicznej IPN "Proces krakowski. Działacze WiN i PSL przed sądem komunistycznym" ukazuje działalność Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", represje UB wobec WiN-u i PSL aż po pokazowy proces działaczy obu tych formacji, a także późniejsze losy skazanych. Na 40 planszach zaprezentowano zdjęcia i dokumenty - z archiwum IPN, Muzeum Wincentego Witosa w Wierzchosławicach oraz zbiorów prywatnych - opatrzone komentarzem historyków.

Proces krakowski miał na celu skompromitowanie powojennego podziemia niepodległościowego. Komunistom chodziło o ostateczne przejęcie pełni władzy w kraju. Po sfałszowaniu referendum z czerwca 1946 roku i wyborów z lutego 1947 r. represjonowali oni przede wszystkim największe ugrupowania opozycyjne: jawnie działający PSL i pozostającą w konspirację organizację polityczną - Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość".

Na ławie oskarżonych zasiedli wtedy działacze WiN-u, wśród nich prezes II Zarządu Głównego płk. Franciszek Niepokólczycki, oraz członkowie PSL z wiceprezesem Zarządu Wojewódzkiego w Krakowie Stanisławem Mierzwą, sądzonym wcześniej w Moskwie w procesie 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego. Działaczy WiN oskarżano głównie o działalność wywiadowczą na rzecz obcych mocarstw i o terroryzowanie członków PPR. Ludowcom zarzucano z kolei świadomą współpracę z nielegalnym podziemiem.

Po trwającej miesiąc rozprawie, sąd skazał 10 września 1947 roku osiem osób na karę śmierci, osiem na długoletnie więzienie, a jedną uniewinnił. Kary śmierci orzeczone wobec Alojzego Kaczmarczyka, Józefa Ostafina i Waleriana Tumanowicza wykonano 13 listopada 1947 r. w więzieniu na Montelupich w Krakowie. Wyroki śmierci dla pięciu innych skazanych zmienił prezydent Bolesław Bierut.

Na zakończenie czwartkowych uroczystości ich uczestnicy mogli obejrzeć filmy historyczne: "Żołnierzy wyklętych", "Losy niepokornych" i "Zagończyka".

Około tysiąca osób wzięło udział w manifestacji z okazji Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", która w czwartek wieczorem odbyła się we Wrocławiu. Pochód został zorganizowany przez Narodowe Odrodzenie Polski.

Marsz, który ruszył spod wrocławskiej Bazyliki św. Elżbiety, przeszedł przez Rynek i ul. Świdnicką pod pomnik Rotmistrza Witolda Pileckiego, zamordowanego przez UB w 1948 r. W pochodzie uczestniczyli m.in. kombatanci, przedstawiciele środowisk narodowych, kibice Śląska Wrocław i Sparty Wrocław.

Manifestujący nieśli polskie flagi, pochodnie oraz transparenty z podobiznami zamordowanych żołnierzy. Skandowali także hasła: "Armio wyklęta, dziś Wrocław o was pamięta", "Bóg, Honor i Ojczyzna", "Patriotyzm to nie obciach" i "Do końca wierni, żołnierze wyklęci". Pod pomnikiem Pileckiego złożono kwiaty i zapalono znicze. Marsz zakończył się odśpiewaniem hymnu narodowego.

Odsłonięcie pamiątkowej tablicy, okolicznościowe plakaty w komunikacji miejskiej, apele poległych i znicze w miejscach pamięci - tak obchodzono w czwartek Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" w regionie kujawsko-pomorskim.

- Jedna część tablicy poświęcona jest trzem grupom żołnierzy antykomunistycznych, którzy działali na terenie naszej gminy, druga strona - najznakomitszemu dowódcy jednego z tych oddziałów - "Pogotowia Akcji Specjalnej Rota" - Józefowi Trojanowi, którego grób znajduje się kilka metrów dalej - poinformował Józef Żernicki, przewodniczący komitetu obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych w gminie Białe Błota.

Tablica odsłonięta w miejscowości Ciele, na terenie podbydgoskiej gminy Białe Błota, upamiętnia jedną z największych potyczek stoczonych przez "PAS Rota". 4 lipca 1946 roku w starciu z siłami Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej poległ tu por. Józef Trojan ps. Kruk.

- Na Kujawach mieliśmy do czynienia z funkcjonowaniem kilkudziesięciu oddziałów zbrojnych. Działały one m.in. w ramach Delegatury Sił Zbrojnych, później Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, ale podjęta została także próba stworzenia organizacji Niepodległość - powiedział Marek Szymaniak z delegatury IPN w Bydgoszczy.

Z inicjatywy historyków pionu edukacyjno-naukowego Delegatury IPN w Bydgoszczy, we wszystkich pojazdach komunikacji miejskiej kolportowano w czwartek plakaty IPN upamiętniające żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego.

- Plakat z hasłem "Przywróćmy ich pamięci" przypominać ma mieszkańcom miasta i regionu o bohaterskim zrywie niepodległościowym tysięcy polskich żołnierzy, którzy po zakończeniu okupacji niemieckiej nie złożyli broni i prowadzili w warunkach konspiracji walkę o Polskę suwerenną i niepodległą z sowieckim okupantem i komunistycznym reżimem - podkreślił Jan Daniluk z oddziału IPN w Gdańsku.

w Bydgoszczy otwarto także wystawę plenerową pt. "Dla Ciebie Polsko i Twojej chwały. Żołnierze Wyklęci Pomorza i Kujaw". W głównej siedzibie Urzędu Miasta odbyło się spotkanie z żołnierzami podziemia niepodległościowego i ich rodzinami, a w katedrze pw. św. Marcina i Mikołaja zorganizowano wieczorem koncert pieśni patriotycznych.

Prezydent Torunia złożył w czwartek kwiaty pod tablicą poświęconą żołnierzom Armii Krajowej, pomordowanym po wojnie przez władze komunistyczne. Przed inskrypcją, umieszczoną na ścianie gmachu Sądu Okręgowego, honorową wartę zaciągnęli żołnierze Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia oraz członkowie Fundacji Muzeum Historyczno-Wojskowe.

Pod pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej w Poznaniu uczczono w czwartek pamięć bohaterów podziemia niepodległościowego. W uroczystościach uczestniczyli kombatanci, mieszkańcy miasta, harcerze i kibice piłkarscy.

Za przybycie i za pamięć podziękował zebranym żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, płk Jan Podhorski.

- Rzeczywiście, jestem żołnierzem wyklętym, dlatego jako jeden z ostatnich z tej grupy chciałbym wam podziękować w imieniu pułku zamordowanych. Cały pułk wybito w pojedynczych celach, w miejscach kaźni, a chowano ich w niewiadomych miejscach. Dziękuję także za parę dywizji uwięzionych. To, co dzisiaj mamy, to wyszło z krwi zamordowanych, z gen. Fieldorfem "Nilem" na czele - powiedział.

Uczestnicy wydarzenia wznosili okrzyki: "Cześć i chwała bohaterom", "Bóg, honor i ojczyzna", ale także "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę". Przynieśli transparenty z napisami: "Chwała bohaterom, obrońcom ojczyzny, hańba zdrajcom sprzedającym teraz Polskę", "Poznań pamięta, żołnierze wyklęci. Bogu i ojczyźnie zawsze wierni".

Jak powiedział PAP współorganizator poznańskich obchodów Filip Rdesiński, organizatorami uroczystości były liczne środowiska i organizacje patriotyczne, występujące pod wspólnym szyldem "Synowie, wnuki, prawnuki, Polacy".

- Bardzo boli nas to, że obchodów tego święta nie zorganizowały władze miasta czy województwa. Z Poznaniem nierozerwalnie związanych było dwóch komendantów NSZ: Lech Neyman i Stanisław Kasznica, ostatni komendant główny Narodowych Sił Zbrojnych. Uczciliśmy ich pamięć pod poświęconą im tablicą na dziedzińcu kościoła Dominikanów - zaznaczył.

- Historia oceni nasze dzieje. Ja wierzę w młode pokolenie, moi wnukowie przyszli tu dzisiaj, historią zainteresowani są uczniowie, przynajmniej znacząca ich część. Wciąż nie ma jednak dobrych, rzetelnych informacji w podręcznikach - ocenił.

Główne uroczystości w Poznaniu poprzedziła msza św. w intencji "żołnierzy wyklętych".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polska czci pamięć o "żołnierzach wyklętych"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.