Prawo i Sprawiedliwość ma 10 lat

Prawo i Sprawiedliwość ma 10 lat
PAP / slo

W poniedziałek 13 czerwca mija 10 lat od powstania Prawa i Sprawiedliwości. Partia założona przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich stała się jednym z głównych graczy na scenie politycznej; przez dwa lata sprawowała władzę, a pierwszy prezes PiS został prezydentem.

Partia zdobyła popularność, głosząc hasła walki z przestępczością, "zwalczania układu" i jednocześnie odwołując się do idei bezpieczeństwa socjalnego (hasło "Polski solidarnej"), a w ostatnich latach - antyliberalizmu.

PiS - określane przez przeciwników politycznych jako partia wodzowska - nigdy nie zakwestionowało przywództwa Jarosława Kaczyńskiego, który kieruje partią od 2003 roku.

- Nigdy nie będzie dobrej demokracji bez silnych partii politycznych. Dlatego dużą wartością jest 10 lat istnienia nie tylko PiS, ale i PO. Polskiej scenie politycznej nie może przytrafić się nic gorszego niż powrót do początku lat 90. i rozdrobnienie prawic - podkreśla w rozmowie z PAP szef partyjnego komitetu wykonawczego Joachim Brudziński.

DEON.PL POLECA

PiS powstało z inicjatywy braci Kaczyńskich przed wyborami w roku 2001 na bazie komitetów społecznych o tej samej nazwie.

Działacze PiS wywodzili się w większości ze środowisk dawnej Akcji Wyborczej „Solidarność” (Porozumienia Centrum, Stronnictwa Konserwatywno Ludowego, Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego) i Ruchu Odbudowy Polski.

Sukces komitetów, a potem partii PiS zbudowany został na fundamencie popularności Lecha Kaczyńskiego, jaką polityk zdobył pełniąc przez rok (czerwic 2000-lipiec 2001) funkcję ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. - Prawo i Sprawiedliwość powstało w oparciu o autorytet Lecha Kaczyńskiego - podkreśla Brudziński.

13 czerwca 2001 roku PiS zostało wpisane do rejestru partii politycznych. Pierwszym prezesem został Lech Kaczyński. Stał na czele partii do 2003 roku, a potem do roku 2006 roku pełnił funkcję honorowego prezesa.

20 czerwca 2002 roku PiS zawarło koalicję wyborczą z Platformą Obywatelską do niemal wszystkich sejmików wojewódzkich. Na jesieni tego roku Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie w Warszawie.

Popularność opozycyjnych wobec rządu SLD partii PO i PiS rosła wraz z falą krytyki życia politycznego po ustaleniach komisji śledczej badającej aferę Rywina. Politycy obu partii nie wykluczali powołania po wyborach koalicji PO-PiS.

W wyborach do Sejmu we wrześniu 2005 r. na PiS zagłosowało 3 185 714 osób (prawie 27 proc. głosów). PiS zdobyło 155 mandatów poselskich i 50 senatorskich. PO-PiS na poziomie krajowym jednak nigdy nie powstał.

Brudziński wspomina: - Spektakularnym sukcesem był rok 2005 i podwójna wygrana, najpierw w wyborach parlamentarnych, później prezydenckich.

- Uważam, że warto było angażować się w politykę dla kadencji prezydenta Lecha Kaczyńskiego i krótkiego czasu, kiedy rządziliśmy – podkreśla Brudziński.

Po zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych J. Kaczyński wyznaczył na premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Na początku był to rząd mniejszościowy. Po podpisaniu wiosną 2006 roku przez PiS, Samoobronę oraz Narodowe Koło Parlamentarne (a następnie przez Ligę Polskich Rodzin) umowy koalicyjnej utworzona została większościowa koalicja rządowa.

W lipcu tego roku Marcinkiewicz podał się do dymisji, a premierem został J. Kaczyński. Marcinkiewicz był potem kandydatem PiS w wyborach na prezydenta stolicy, ostatecznie odszedł z PiS i poparł PO.

W kwietniu 2007 roku z PiS odszedł Marek Jurek (piastujący funkcję marszałka Sejmu) wraz z kilkoma posłami chcącymi wprowadzić do konstytucji całkowity zakaz aborcji, na co nie było zgody reszty PiS.

W sierpniu tego roku, po wielu perturbacjach, ostatecznie rozpadła się koalicja PiS-Samoobrona-LPR i rozpisano przedterminowe wybory, które PiS przegrało. Samoobrona i LPR, nazywane "przystawkami PiS", w ogóle nie weszły do Sejmu.

W tym czasie Ludwik Dorn - jeden z założycieli PiS, nazywany przez dziennikarzy "trzecim bliźniakiem" - oraz dwaj inni ówcześni wiceszefowie partii Kazimierz Michał Ujazdowski i Paweł Zalewski zaprotestowali przeciwko stylowi kierowania partią przez J. Kaczyńskiego. Ostatecznie wszyscy z PiS odeszli - Dorn został usunięty z PiS po długim okresie zawieszenia w prawach członka. Dorn powiedział wówczas w jednym z wywiadów prasowych, że PiS "przypomina sułtana otoczonego przez dwór eunuchów".

Po katastrofie smoleńskiej Dorn i Ujazdowski pogodzili się z J. Kaczyńskim. We wrześniu 2010 roku Ujazdowski z grupą polityków Polski Plus wstąpił ponownie do PiS. Dorn będzie kandydował do Sejmu z listy PiS.

- To była dla nas wielka tragedia. Zginęli nasi przyjaciele, ale zginęła też połowa kierownictwa partii - wspomina Suski. Jak jednak podkreśla, nigdy nie pojawiła się myśl, że PiS może się po katastrofie rozpaść. - Myślę, że wbrew pozorom jeszcze bardziej nas to scementowało. Poczuliśmy obowiązek wobec tych, którzy zginęli, żeby tym bardziej kontynuować ich dziedzictwo, ich pracę - mówi Suski.

Po katastrofie J. Kaczyński zdecydował się wystartować we wcześniejszych wyborach prezydenckich. Jak mówił potem w wywiadzie dla PAP, miał świadomość, że gdyby jego brat "mógł na chwilę zmartwychwstać" i odpowiedzieć na pytanie: czy ma kandydować w wyborach, powiedziałby: "kandyduj". - Nawymyślałby mi, gdybym tego nie zrobił - powiedział J. Kaczyński.

Kandydat PiS wybory przegrał. W listopadzie 2011 roku Joanna Kluzik-Rostkowska oraz Elżbieta Jakubiak - odpowiedzialne za "łagodną linię" przyjętą przez sztab wyborczy - zostały usunięte z PiS. Kilka dni potem słynni spin doktorzy PiS, europosłowie Adam Bielan i Michał Kamiński (a także poseł Paweł Poncyljusz) sami zrezygnowali z członkostwa w partii. Odeszli też politycy związani wcześniej z Lechem Kaczyńskim, m.in. Paweł Kowal.

- Po tej strasznej katastrofie i tej małej zdradzie dzisiaj partia już się podniosła i jesteśmy w stanie iść po zwycięstwo. Dzisiaj partia znowu pracuje pełną parą - mówi Suski. Zaznacza, że PiS rozpoczął realizację postawionych sobie dziesięć lat temu celów. "Ale ich zasadnicza część wciąż przed nami" - podkreśla.

Również Brudziński jest spokojny o dalsze losy PiS. - Będę robił wszystko, aby PiS było najsilniejszą partią na polskiej scenie politycznej. Wszystko przed nami. Nie ma wśród nas prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale mam nadzieję, że w 2015 roku powtórzymy sukces z 2005 roku - mówi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawo i Sprawiedliwość ma 10 lat
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.