Premier zapowiedział, że minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski za kilka tygodni będzie mógł zaproponować "kilka zmian odzwierciedlających naszą debatę; tych, które będą się cieszyły największym stopniem konsensusu, porozumienia".
W poniedziałek w Krajowej Szkole Administracji Publicznej im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odbyła się czwarta tura rozmów przy okrągłym stole edukacyjnym. W sesji plenarnej obrad udział wzięli m.in. premier Mateusz Morawiecki i kierownictwo Ministerstwa Edukacji Narodowej.
"Wraz z panem ministrem Piontkowskim będziemy starali się przekształcać te nasze wszystkie pomysły w sposób w miarę możliwy, konsensualny na propozycje już czy to ustawowe, czy różnych rozporządzeń, które będą mogły zmieniać działania w obszarze edukacji narodowej, np. w tak ważnej dziedzinie, jaką jest jakość kształcenia nauczycieli, o której tutaj dużo rozmawialiśmy podczas poprzednich sesji, w obszarze związanym z metodyką, egzekwowaniem jakości kształcenia i dopasowaniem mechanizmów wynagradzania do tej jakości kształcenia" - powiedział szef rządu otwierając obrady.
Premier podkreślał także rolę rodziców w systemie edukacji. Poinformował, że w tym zakresie rząd będzie miał "pewne nowe propozycje". "Ta sfera jest niezwykle istotna, bo to rodzice patrzą przez pryzmat swoich dzieci, młodzieży i bardzo chcą partycypować, brać udział w procesie kształcenia, w poprawie całego systemu" - powiedział.
"Jesteśmy otwarci na dalsze zmiany, które usprawnią funkcjonowanie całego systemu edukacji narodowej, całego systemu oświaty" - zapewnił Morawiecki.
Z kolei minister edukacji zwrócił uwagę, że podczas poprzednich obrad szczególnie zwracano uwagę na jakość nauczania w szkołach. "Poprawa jakości nauczania nie jest jednak taką prostą sprawą, którą da się wykonać w ciągu kilku tygodni, czy kilku miesięcy" - zaznaczył szef MEN.
Jak dodał, przy wprowadzaniu zmian należy założyć przynajmniej dwie perspektywy czasowe. "Perspektywa krótka, do końca kadencji, gdzie część z państwa wniosków będziemy próbowali zrealizować. Pan premier wspomniał chociażby o realizacji postulatów środowiska rodziców, bo tam wydaje nam się, że dosyć proste zmiany prawa powinny przynajmniej niektóre postulaty zrealizować" - mówił Piontkowski. Zaznaczył jednocześnie, że cześć zmian wymaga działań długofalowych. Wskazał przy tym m.in. na zmianę sposobu kształcenia nauczycieli.
Minister zwrócił uwagę, że z jakością nauczania wiąże się także sposób motywowania nauczycieli. "W każdej dziedzinie życia, także i w tej, bez dobrego systemu motywowania i także jakiejś ewaluacji tego, co się dokonuje na lekcjach, trudno rozmawiać o tym, czy te efekty są dobre" - powiedział szef MEN.
"Na tych dwóch elementach dotyczących kształcenia, doskonalenia nauczycieli, w tym także i awansu zawodowego, chcemy dzisiaj się skupić. To były tematy, które nam wydaje się, że powinny być przede wszystkim obszarem dalszej dyskusji i zmian" - podkreślił Piontkowski. Jednocześnie zaznaczył, do zmian w oświacie należy podejść rozważnie, dlatego część z nich zostanie przedstawiona w następnej kadencji Sejmu. "Szkoła nie jest instytucją, która wymaga i lubi ciągłe zmiany. Ta zmiana strukturalna, rewolucja już się dokonała i dokonuje" - powiedział minister.
Piontkowski wskazywał także na potrzebę dyskusji na temat kompetencji państwa i samorządów. "Dziś wyraźnie widać, że niektóre z samorządów próbują poza obecnym systemem prawnym bardzo mocno poszerzać swoje kompetencje, co z kolei budzi opór ze strony rodziców. Cześć działań samorządów nie jest zgodna z tym systemem wartości, który większość rodziców w Polsce respektuje" - uważa szef MEN. Podkreślił, że w tej kwestii "być może należałoby doprecyzować pewne zapisy ustawowe, aby jasno określić, co należy do samorządów, a co do państwa".
Podczas debaty kilkoro jej uczestników poruszyło temat pensum nauczycieli, czyli wymiaru godzin pracy nauczycieli bezpośrednio z uczniami np. prowadząc lekcje oraz ich wynagrodzeń.
Marta Jezierska, nauczycielka z Katolickiej Szkoły Podstawowej im. św. Joanny Beretty Molli w Krakowie apelowała o nie podnoszenie go. Jak mówiła podniesienie pensum spowodować może obniżenie jakości pracy nauczycieli. "Przepracowanie, przemęczenie spowoduje, że z zawodu odejdą ludzie z pasją, najlepsi, tacy, którzy wkładają najwięcej pracy w swój zawód. Nauczyciele przestaną się przygotowywać, zaczną realizować tylko podstawę programową, nie będą mieli fizycznych sił, by się dokształcać, samemu się dokształcać, oferta zajęć dodatkowych zmaleje" - powiedziała. Według mniej najbardziej stracą na tym uczniowie zdolni.
Odmiennego zdania był dyrektor Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Jerzy Lackowski, który przekonywał, że ewentualne zmiany Karty Nauczyciela, czy pensum to kwestie do dyskusji. "To nie jest tak, że mamy pozostać na tym co jest. To jest sprawa otwarta. Trzeba ją odpowiednio zgratyfikować wynagrodzeniem, gdyby doszło do podniesienia pensum" - mówił. Zaznaczył, że liczba godzin "Przy tablicy" polskich nauczycieli jest niższa niż w innych krajach europejskich, czy w Stanach Zjednoczonych. Mówił też o tym, że trzeba powiązać wysokość wynagrodzeń nauczycieli z jakością ich pracy.
Kurator lubelska, była wiceprzewodnicząca NSZZ "Solidarność" Teresa Misiuk podkreśliła, że choć podmiotem edukacji jest uczeń, to filarem jest nauczyciel. "Jak będziemy mieli profesjonalnego nauczyciela, dobrze zmotywowanego, dobrze wynagradzanego i z właściwie określonym czasem pracy to wtedy uczeń, który jest podmiotem będzie po prostu dobrze zaopiekowany, będziemy mieli dobrą jakość edukacji" - zaznaczyła.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich pytał z kolei o przejętą w ubiegłym tygodniu przez Sejm nowelizację Karty Nauczyciela wprowadzającą we wrześniu podwyżkę dla nauczycieli. Jak mówił, "wprost w tej regulacji wprowadza się na jednostki samorządu terytorialnego obowiązek zapłacenia za podwyżki (...). Tam się mówi w tej regulacji, że mamy zapłacić z naszych dochodów własnych".
Premier Morawiecki podczas podsumowania poniedziałkowych obrad odniósł się m.in. do pomysłu w sprawie zwiększenia pensum nauczycieli. "Ten wstępny pomysł, który pojawił się w przestrzeni publicznej, wymaga dyskusji, czy w zgodzie ze środowiskiem nauczycielskim podnieść o jedną, dwie godziny, czy więcej, czy nie podnosić wcale. (...) Tutaj nie ma ani żadnych decyzji, to jest raczej coś, co w dłuższej perspektywie chcielibyśmy wydyskutować ze środowiskiem uwzględniając głosy, które się tutaj pojawiły" - powiedział premier.
Podkreślił, że wiele głosów podczas debaty odnosiło się do powiązania wynagrodzenia z jakością pracy nauczycieli. "To jest o tyle oczywiste, co bardzo trudne do wypracowania, tak żeby było przyjęte jako sprawiedliwe, obiektywne. To zadanie pan minister edukacji narodowej otrzymał ode mnie w pierwszej kolejności, ale nie oczekuję, że za tydzień to rozwiązanie będzie gotowe. To wymaga bardzo głębokiej debaty wraz ze środowiskiem i związkami zawodowymi środowisk nauczycielskich" - powiedział premier.
Jak wskazał, część podwyżek dla nauczycieli będzie przekazanych z budżetu państwa. Podkreślił jednocześnie, że samorządy przez ostatnie 4 lata otrzymały ok. 22 mld zł. Jak tłumaczył premier, był to efekt skutecznego uszczelniania systemu podatkowego. "Pytajmy się wszyscy naszych samorządowców, czy te środki we właściwy sposób spożytkowali. My mamy prawo domagać się (...) wykorzystania tych środków, które się w budżetach samorządów pojawiły" - dodał.
"Jednak mimo wszystko postaramy się jak najwięcej środków z tego miliarda, które od września będą przeznaczone na 9,6 proc. podwyżki, sfinansować z budżetu państwa. Ale te pieniądze powinny się w całości znajdować w samorządach i one tam są" - podkreślił.
Szef rządu zgodził się także z sugestiami, by dialog dotyczący edukacji zszedł na poziom Wojewódzkich Rad Dialogu Społecznego. "System nie powinien podlegać szokowym terapiom, tylko ewolucji" - podkreślił szef rządu.
"Myślę, że w ciągu najbliższych kilku tygodni pan minister będzie mógł zaproponować kilka zmian odzwierciedlających naszą debatę, tych które będą się cieszyły największym stopniem konsensusu, porozumienia" - powiedział premier.
Minister edukacji jeszcze raz podkreślił, że szkoła nie potrzebuje kolejnej rewolucji. "Mamy kontynuować tę zmianę, która się dokonała, dokonać minimalnej korekty, gdy jest to potrzebne. Natomiast są sfery, w których powinniśmy jeszcze rozmawiać" - powiedział Piontkowski. Wskazał, że są to m.in. jakość nauczania oraz sposób motywowania nauczycieli, w tym awans zawodowy. Zaznaczył, że nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie wymiaru pensum.
Szef MEN powiedział, że "sama szkoła nie jest w stanie dobrze wychować i przygotować do dorosłego życia naszych dzieci, naszych uczniów". "Bez współpracy z rodzicami i hołdowaniu podobnemu systemowi wartości, nie da się tego po prostu zrobić. Ale to wymaga także zaangażowania rodziców, a nie zawsze rodzice chcą się w to angażować. My spróbujemy przygotować rozwiązania, które im to umożliwią, ale oni sami muszą się w to zaangażować" - powiedział.
"My traktujemy okrągły stół jako szansę na rozmowę ze środowiskami, z którymi dotąd trudno było rozmawiać, bo rodzice, nauczyciele, specjaliści związani z nauczaniem i dydaktyką nie mieli takiej drogi komunikacji z władzami rządowymi" - podkreślił.
Skomentuj artykuł