Proces gen. Kiszczaka wraca do I instancji
Sprawa byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci 9 górników kopalni "Wujek" w 1981 roku wraca do sądu I instancji - uznał w czwartek Sąd Apelacyjny. SA uchylił wyrok Sądu Okręgowego, który w lipcu 2008 roku uznał, że karalność nieumyślego - jak przyjęto - czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 roku.
Apelację od tego wyroku złożyła prokuratura i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych (czyli górnicy z "Wujka"). Wnosili oni o uchylenie umorzenia i ponowny proces. Obrona chciała utrzymania wyroku.
Według aktu oskarżenia, Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co było podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek". Kiszczakowi grozi do 10 lat więzienia.
SO uznał, że Kiszczak - zobowiązany jako szef MSW do określenia zasad użycia broni przez oddziały MO - nie spełnił tego obowiązku, poprzestając na wydaniu szyfrogramu, przez co nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo powszechne dla życia i zdrowia górników - zdania o "poprzestaniu na wydaniu szyfrogramu" także nie było w odpisie wyroku SO. Według SO, szyfrogram miał podstawę prawną i nie był rozkazem, lecz tylko powieleniem dekretu o stanie wojennym, choć Kiszczak samodzielnie dopisał, że strzelanie jest możliwe jedynie wobec zagrożenia życia milicjantów. Sąd zwrócił uwagę, że Kiszczak zabronił użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef katowickiej milicji - mimo to ZOMO strzelało.
Proces Kiszczaka trwa od 1994 r. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylił SA. Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu złego stanu jego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców spod "Wujka", w którym zapadł już prawomocny wyrok skazujący. W 2008 r. katowicki sąd apelacyjny złagodził wyrok b. dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualdowi Cieślakowi - z 11 do 6 lat więzienia. 13 jego podwładnych dostało zaś wyroki od 3,5 do 4 lat - wyższe niż w sądzie okręgowym. W kwietniu br. Sąd Najwyższy utrzymał te wyroki.
Skomentuj artykuł