Proces mec. Jacka Dubois znów na wokandzie
Od nowa ruszył we wtorek proces Jacka Dubois - znanego adwokata, m.in. pełnomocnika polityków PO. Prokuratura zarzuca mu utrudnianie śledztwa wobec członków gangu pruszkowskiego. Adwokat nie przyznaje się do winy. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Proces ma charakter precedensowy, gdyż jego tłem są granice prawa do obrony przez adwokata, które - według prokuratury - zostały przez Dubois przekroczone, czemu on sam zaprzecza.
We wtorek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zaczął sprawę od nowa, bo zachorował sędzia, który prowadził ją od 2008 r. Ponownie odczytano akt oskarżenia, a podsądny składał wyjaśnienia, w których odpierał zarzuty.
Dubois (który nie chce się kryć za inicjałami) nie przyznaje się do zarzutów. Replikuje, że jako obrońca powołany na podstawie ustnej umowy, miał prawo uzgadniać linię obrony i informować poszukiwanego co do zarzutów, bo oba śledztwa, w których występował jako adwokat, były ze sobą powiązane. Mecenas dowodzi też, że wcześniejsze pisemne pełnomocnictwa od tych przestępców prokuratura ukryła w aktach innych śledztw wobec "Pruszkowa".
- Uważam, że obowiązkiem obrońcy jest udostępnianie wszelkiej wiedzy zdobytej legalnie klientowi, którego sprawa dotyczy; obrońca nie może być cenzorem wiadomości nt. klienta - oświadczył w sądzie adwokat. - Nie przekazałem poszukiwanemu akt, bo wtedy nie miałem z nim kontaktu - dodał.
Akt oskarżenia trafił do sądu jeszcze pod koniec 2005 r. Sprawa ruszyła dopiero w 2008 r. Ostatnio nastąpiła wielomiesięczna przerwa z powodu choroby sędziego, choć proces dobiegał już powoli końca. Obserwatorem sprawy jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Nieprawidłowości w postępowaniu Dubois nie dopatrzyła się komisja etyki rady adwokackiej.
Skomentuj artykuł