Rada Krajowa PO ws. list może w przyszłym tygodniu
Planowana wstępnie na 6 sierpnia Rada Krajowa PO, która ma zatwierdzić listy wyborcze, zbierze się być może na początku przyszłego tygodnia - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka sztabu PO Joanna Mucha. W tym tygodniu listami prawdopodobnie zajmie się zarząd krajowy PO.
Planowana wstępnie na 6 sierpnia Rada Krajowa PO, która ma zatwierdzić listy wyborcze, zbierze się być może na początku przyszłego tygodnia. Według sekretarza generalnego PO Andrzeja Biernata, wcześniej zarząd PO prawdopodobnie zmieni obsadę części jedynek list.
Biernat poinformował w poniedziałek wieczorem w TVN24, że również on sam nie będzie otwierał listy wyborczej.
- Na tę chwilę decyzji o Radzie Krajowej, o jej terminie, jeszcze nie ma. Przypuszczam, że nie będzie to ten tydzień, a początek przyszłego tygodnia, ze względów statutowych, ze względu na to, że musimy w odpowiedni sposób powiadomić członków Rady Krajowej - mówiła Mucha na poniedziałkowym briefingu w Sejmie. Według niej, będzie to z pewnością "dość szybki termin". - I na pewno taki, który jest zgodny z harmonogramem przeprowadzania całej kampanii wyborczej - zaznaczyła posłanka PO.
Początkowo posiedzenie Rady zaplanowane zostało na 6 sierpnia, jednak - jak wynika z informacji PAP - w ostatnich dniach zapadła decyzja o zmianie terminu. Powody są dwa - zaprzysiężenie prezydenta elekta Andrzeja Dudy, które odbędzie się tego dnia oraz potrzeba przebudowy list wyborczych PO.
W piątek władze 16 regionów PO zakończyły prace nad listami. Politycy Platformy, w tym również członkowie ścisłego kierownictwa, przyznają jednak, że listy wymagają zmian.
Chodzi m.in. o obecność na pierwszych miejscach list polityków, których nazwiska przewijają się w tzw. aferze podsłuchowej. To Andrzej Biernat (Sieradz), b. wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski (Koszalin), b. wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz (Katowice), b. minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (Szczecin) oraz obecny wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik (Rzeszów). Z ubiegania się o mandat do Sejmu z miejsca pierwszego w Lublinie zrezygnował jedynie b. minister skarbu Włodzimierz Karpiński. Jedynkę w tym okręgu otrzymała Joanna Mucha.
Biernat poinformował w poniedziałek wieczorem w TVN24, że zarząd prawdopodobnie zmieni obsadę części jedynek list. - To, co wychodzi z regionów nie jest bytem ostatecznym. Mogę tylko powiedzieć, że na dziś porozumienie jest takie, że myślę, że większość starych jedynek ustąpi nowym twarzom podczas najbliższego zarządu krajowego i rady krajowej - powiedział sekretarz generalny PO. Dopytywany, przyznał, że również on sam nie będzie otwierał listy w Sieradzu.
Przeciwnikami kandydowania z jedynek polityków, których podsłuchane rozmowy zostały upublicznione w tzw. aferze taśmowej, są m.in. wiceszefowa PO, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz szef klubu PO Rafał Grupiński. - Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby te osoby mogły mieć jedynki, powiedziałam to już wielokrotnie wcześniej - mówiła Gronkiewicz-Waltz w niedzielę w TVN24. Pogląd ten poparł Grupiński w poniedziałek rano w "Sygnałach Dnia" radiowej "Jedynki".
Mucha z kolei pytana, czy nagrani politycy PO powinni w ogóle kandydować, zwróciła uwagę, że sytuacja każdej z tych osób jest inna. - I nie można unifikować i powiedzieć, że żadna z tych osób nie może znaleźć się na liście. W moim przekonaniu, przynajmniej niektóre spośród tych osób mogą znaleźć się na listach i poddać się weryfikacji wyborców - przecież samo znalezienie się na liście nie gwarantuje wyniku wyborczego - podkreśliła posłanka PO.
Zarząd krajowy ma się zająć w tym tygodniu również kwestią obecności na listach posłów PO, którzy decyzją władz w swoich regionach nie znaleźli się na listach. Chodzi m.in. o wieloletnią łódzką posłankę, wiceszefową klubu PO Iwonę Śledzińską Katarasińską, partyjnego eksperta od spraw prawnych Witolda Pahla (Zielona Góra) oraz o posłankę Lidię Staroń (Olsztyn).
Nieoficjalnie politycy z władz PO mówią, że o ile Pahl ma spore szanse, by jednak znaleźć się na liście, to Staroń - raczej nie. Łódzcy politycy PO są z kolei przekonani, że Śledzińska-Katarasińska również nie będzie kandydować. Posłanka zrezygnowała ze startu po tym, jak zarząd regionu łódzkiego zaproponował jej w piątek start z czwartego miejsca listy w Łodzi. Dzień później nie wykluczyła jednak w rozmowie z PAP, że zwróci się do władz regionalnych o wyjaśnienia. - A jeżeli będzie możliwość zmiany kolejności na liście, to wówczas wystartuję - zaznaczyła Śledzińska-Katarasińska.
Część polityków PO w nieoficjalnych rozmowach krytycznie ocenia też kształt warszawskiej listy. Oprócz premier Ewy Kopacz, na liście są też m.in. wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski oraz posłowie z dalszych ław poselskich. - Myślę, że Ewa dąży do maksymalizacji swego wyniku, ja jednak uważam, że ta lista wymaga wzmocnień - ocenił w rozmowie z PAP polityk ze ścisłego kierownictwa partii.
Zdaniem rozmówców PAP, na liście brakuje m.in. młodych osób, takich jak choćby wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski, którego władze stołecznej PO planowały umieścić na dwójce. Po czwartkowym posiedzeniu zarządu i rady mazowieckiej Platformy tamtejsi politycy nie wykluczali, że Trzaskowski otrzyma jedynkę w którymś z okręgów poza stolicą, podobnie jak marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak.
W przypadku Kidawy-Błońskiej najczęściej wymienianym obecnie miastem jest Kraków, choć niektóre źródła PAP twierdzą, że być może znajdzie się na czele listy w okręgu podwarszawskim, gdzie - zgodnie z czwartkowymi ustaleniami władz mazowieckiej PO - liderami mają być: minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki lub szef gabinetu Kopacz Marcin Kierwiński.
Jeśli chodzi o Siemoniaka, to być może otrzyma jedynkę w Kielcach, drugim co wielkości, po Warszawie, okręgu wyborczym (16 mandatów). Taki pomysł podoba się szefowej świętokrzyskiej Platformy Marzenie Okle-Drewnowicz. - Na razie władze regionalne zdecydowały, że to ja otwieram listę, ale tutaj może być oczywiście zmiana, żeby wzmocnić naszą listę. Kto to będzie i czy w ogóle - tego jeszcze nie wiemy. Jeśli byłby to pan wicepremier Siemoniak, byłoby nam miło - zadeklarowała Okła-Drewnowicz w poniedziałkowej rozmowie z PAP.
Gronkiewicz-Waltz pytana w niedzielę w TVN24 o Trzaskowskiego, nie wykluczyła, że jeśli nie znajdzie się na miejscu pierwszym jakiejś listy, to będzie startował ze stolicy. - To jest jeden z moich faworytów, w związku z tym jest mile widziany - podkreśliła prezydent Warszawy.
Na jedynkach list PO znaleźli się również: w Legnicy - szef MSZ Grzegorz Schetyna, w Łodzi - b. minister infrastruktury i sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, w Poznaniu - przewodniczący klubu PO Rafał Grupiński, w Krakowie - szef małopolskiej PO Grzegorz Lipiec, we Wrocławiu - lider partii na Dolnym Śląsku, b. europoseł Jacek Protasiewicz, w Bydgoszczy - szefowa MSW Teresa Piotrowska, w Gdańsku - wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Mucha nie wykluczyła również w poniedziałek, że posiedzenie Rady Krajowej będzie miało charakter konwencji wyborczej. - Przypuszczam, że ta Rada Krajowa będzie miała formę jakiegoś rodzaju konwencji wyborczej, ale na tę chwilę nie jest to jeszcze przesądzone - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka sztabu Platformy.
Skomentuj artykuł