Rodzinna tragedia w Łodzi. 3 osoby nie żyją
Zwłoki zamordowanych: 35-letniej kobiety i dwójki jej dzieci w wieku 9 i 14 lat znaleziono w piątek w mieszkaniu w Łodzi. Zatrzymano 34-letniego męża i ojca; mężczyzna próbował popełnić samobójstwo. Narzędziem zbrodni była prawdopodobnie siekiera.
- 34-letni mężczyzna trafił do jednego z łódzkich szpitali, gdzie jest operowany - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Prokurator przyznał, że na miejscu zabezpieczono siekierę, która prawdopodobnie była narzędziem zbrodni.
Tragedia rozegrała się w jednym z wieżowców przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi. Policję zaalarmowała ok. godz. 10.30 znajoma rodziny zaniepokojona tym, że nie może się skontaktować ze znajomymi, którzy nie przyszli do pracy, a ich dzieci nie pojawiły się w szkołach.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, mieszkanie było zamknięte; funkcjonariusze weszli do niego przy pomocy strażaków. Jak przyznają śledczy, widok w mieszkaniu był przerażający. W jednym z pokoi - w łóżkach - znaleziono zwłoki dwójki dzieci: 14-letniego chłopca i 9-letniej dziewczynki; w kolejnym - ciało ich 35-letniej matki.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, kobieta miała poderżnięte gardło; dzieci zginęły prawdopodobnie od uderzeń siekierą. W trzecim z pokoi zatrzymano 34-letniego mężczyznę - męża i ojca.
- Miał obrażenia, świadczące o tym, że usiłował odebrać sobie życie - powiedziała podinsp. Joanna Kącka z biura prasowego łódzkiej policji. Dodała, że trwa ustalanie okoliczności i przyczyn tej rodzinnej tragedii.
Na miejscu pracują policjanci i prokurator. Przeprowadzane są szczegółowe oględziny, przesłuchiwani są sąsiedzi i znajomi rodziny. Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną tragedii.
Przesłuchanie mężczyzny będzie możliwe prawdopodobnie dopiero w sobotę - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Dopiero po zakończeniu tych czynności mężczyzna - jeżeli stan jego zdrowia na to pozwoli - zostanie przesłuchany. "Ponieważ czynności na miejscu zdarzenia na pewno będą trwały do późnego wieczora, to dziś przesłuchanie mężczyzny raczej nie będzie możliwe" - zaznaczył Kopania.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną tragedii. "Policja nigdy nie interweniowała w tym domu, nie było też informacji świadczących o przypadkach przemocy domowej w tej rodzinie" - powiedziała PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska. Dodała, że oboje rodzice pracowali.
Według sąsiadów, była do "spokojna, zupełnie normalna, przeciętna rodzina". Trwa ustalanie okoliczności i przyczyn tej tragedii.
W związku z tragedią uczniowie łódzkich szkół, do których uczęszczały zamordowane dzieci, zostaną objęte opieką psychologa. "Wydział edukacji Urzędu Miasta Łodzi podjął decyzję, by w poniedziałek od rana w szkole podstawowej i gimnazjum pojawili się psychologowie" - poinformowała zastępca rzecznika prezydenta Łodzi Magdalena Sosnowska.
Skomentuj artykuł