"Rzeczpospolita": Do samorządów po diety
W niedzielnych wyborach samorządowych spośród ćwierć miliona kandydatów Polacy wybiorą 50 tys. radnych, burmistrzów, prezydentów - informuje "Rzeczpospolita".
Kampanię prowadziło 261 933 kandydatów, którzy chcą zasiąść w 49 288 fotelach radnych gmin, powiatów i sejmików oraz szefów miast i gmin. Druga tura wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów odbędzie się 5 grudnia.
Kandydatów jest minimalnie mniej niż przed czterema laty. Zdaniem cytowanego przez gazetę Jarosława Flisa, politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, spora ich część wybiera się do rad, bo kusi ich np. nieopodatkowana dieta.
Z prezydentów miast wojewódzkich najwyższą pensję mają włodarze: Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz, Poznania Ryszard Grobelny i Krakowa Jacek Majchrowski - zarabiają po 12 847 zł, czyli ustawowe maksimum. Ale i poza metropoliami zarobki bywają wysokie. Burmistrz zaledwie 3,3-tys. Warty k. Sieradza zarabia 11 620 zł, a wójt małej zachodniopomorskiej gminy Świeszyno - 12 100 zł.
Obrotny radny, który nie opuszcza sesji, może zarobić nawet do 3,3 tys. zł diety. Może również dostać m.in. zwrot kosztów podróży służbowych. Na zwolnienie go z pracy zgodę musi wyrazić samorząd.
Wśród blisko 12,5 tys. zarejestrowanych komitetów wyborczych jest wprawdzie jedynie 21 partyjnych, ale aż ok. 106 tys. kandydatów wystawiły partie obecne w parlamencie: PO, PiS, PSL i SLD.
W niedzielę, 21 listopada, głosy może oddać 30,6 mln uprawnionych.
Skomentuj artykuł