"Są rozwiązania prawne ws. gazu łupkowego"
PiS ma gotowy projekt ustawy dotyczący gazy łupkowego - poinformował w czwartek szef ugrupowania Jarosław Kaczyński. - W sprawie wydobycia gazu łupkowego nad naszym rządem będzie powiewała flaga biało-czerwona, a nie biała - oświadczył prezes PiS.
Kaczyński, który odwiedził Dzwolę w woj. lubelskim, mówił, że przed Polską stoi wielkie pytanie, jak wykorzystać złoża gazu łupkowego - czy zgodnie z dominującą, jego zdaniem, w ostatnim 20-leciu ideologią liberalną, "czy też może wedle innych metod"?
Według prezesa PiS chodzi o to, by z eksploatacji złóż gazu łupkowego korzyści czerpały nie tylko firmy, które się tym zajmują. - Bardzo poważna część korzyści, to muszą być po prostu korzyści polskie, korzyści naszego państwa - podkreślił.
Powiedział, że PiS ma gotowy projekt ustawy w tym zakresie, który jest wzorowany na rozwiązaniach norweskich. - Najbardziej podstawowe założenia są następujące: powstaje polska firma, którą zakłada Skarb Państwa i ona ma udziały w firmach celowych tworzonych przez te firmy, które mają koncesje - powiedział Kaczyński.
Jak dodał, nie chodzi o to, by Skarb Państwa miał udziały większościowe, "ale takie, które pozwalają na kontrolę". Według Kaczyńskiego, takie rozwiązanie stwarza podstawy do zdobywania środków finansowych. PiS - jak zapowiedział Kaczyński - chce je przeznaczyć na "potężny, rosnący fundusz rozwojowy".
W opinii prezesa PiS realizacja tego planu wymaga rządu, który "rozstanie się całkowicie z ideologią liberalną, jest zdolny do odważnych decyzji, który nie wywiesza białej flagi".
Jak powiedział, "potrzebny jest rząd, który potrafi polskich interesów bronić, który jest zdecydowany, który nie boi się negatywnych ocen w zachodniej prasie, który nie boi się nawet, jeśli trzeba, jakiegoś politycznego starcia z tymi, którzy nie będą zadowoleni z tego polskiego sukcesu".
- PiS gwarantuje, że nie tylko ma konkretne plany rozwiązań prawnych odnoszących się do tej sprawy, ale także gwarantuje brak obaw i to, że będzie powiewała nad naszym rządem flaga biało-czerwona, a nie biała, w każdej sprawie, ale w tej może szczególnie - podkreślił prezes PiS.
Jeżeli nasz elektorat będzie zmobilizowany, mamy wygrane wybory - powiedział Kaczyński.
Kaczyński był pytany przez dziennikarzy w trakcie konferencji prasowej m.in. o najnowsze wyniki wewnętrznych sondaży PiS. - Ten ostatni jest bardzo obiecujący (...) Jeżeli nasz elektorat będzie zmobilizowany, mamy wybory wygrane - powiedział.
Był też pytany o to, skąd dochodzą do PiS informacje o szykowanej "bombie PO" na koniec kampanii, którą miałoby być ujawnienie rozmowy telefonicznej z 10 kwietnia 2010 r. między nim a Lechem Kaczyńskim tuż przed katastrofą Tu-154M. Prezes PiS odpowiedział: "Od dziennikarzy".
- Gdyby coś takiego było, jeśli to zostanie ujawnione zgodnie z prawdą, to będzie tylko uderzenie w tych, którzy mnie atakowali, ich ośmieszenie i podstawa - nie mówię, że będę wytaczał takie procesy - do wytoczenia procesów wielu osobom - dodał.
- Jeżeli będzie to coś innego, to będzie po prostu prowokacja i to wyjątkowo wręcz obrzydliwa - podkreślił.
Kaczyński komentował też słowa ministra finansów Jacka Rostowskiego, że jeśli w Polsce będzie wprowadzony program gospodarczy PiS albo SLD, to czeka ją scenariusz grecki.
"Jeżeli chodzi o propagandę wyborczą pana Rostowskiego, to mogę powiedzieć tylko tyle - po owocach ich poznacie". Zaznaczył, że PiS rządziło dwa lata przy "trudnych okolicznościach wewnętrznych" i "lepszych zewnętrznych". - Wyprowadziliśmy Polskę ze sfery nadmiernego zadłużenia (...) We wszystkich dziedzinach gospodarczych było bardzo dobrze - przekonywał.
Kaczyński dodał, że Rostowski i premier Donald Tusk mówili o oszczędnościach, ogłaszali cięcia w kolejnych resortach, a jednocześnie narastał dług publiczny. - W jednym pan minister wykazuje poważny talent, jeśli chodzi o ukrywanie przed opinią publiczną i politykami, ile długu naprawdę jest i gdzie on jest - uznał szef PiS.
Mówił też, dlaczego PiS, w odróżnieniu od SLD, nie podpisało porozumienia z Business Centre Club. "Obawialiśmy się sytuacji, która spotkała SLD. Nie widzimy powodu, żeby poważną politykę uprawiać w wymiarze wyborczym, w jakiejś mierze zawsze obciążonym, że w gruncie rzeczy chodzi wyłącznie o propagandę. Będziemy rozmawiali, jeśli dojdziemy do władzy, z tego rodzajami ośrodkami jak BCC, ale na poważnie, a nie po to, żeby przed wyborami coś demonstrować - powiedział.
Skomentuj artykuł