Samochód Małysza dachował podczas treningu
Adam Małysz, przygotowujący się do startu w Rajdzie Dakar, miał podczas próby prędkości na poligonie w Żaganiu wypadek. Samochód dachował, ale czterokrotny mistrz świata w skokach narciarskich wyszedł z niego o własnych siłach.
Małysz wraz z pilotem Rafałem Martonem trenował w czwartek próbę szybkości. W pewnym momencie pękła opona i auto dachowało.
- Natychmiast zgasiłem samochód i podjąłem próbę wyjścia przez lewe drzwi. W końcu wydostałem się prawymi. Wypadek, w którym na szczęście nic mi się nie stało, wydarzył się kiedy wchodziłem w ciasny zakręt, odjąłem gazu i poleciałem na dach - powiedział Małysz w wywiadzie dla TVP Info.
Jego zdaniem każde doświadczenie jest ważne. Często przy takich wypadkach "pękają" nerwy, ale przy okazji nabiera się niezbędnego doświadczenia. "Gdyby to mnie zniechęcało nie byłbym Adamem Małyszem" - dodał były skoczek narciarski próbujący obecnie sił w rajdach samochodowych.
Według szefa zespołu rajdowego RMF Caroline Team Alberta Gryszczuka Małyszowi nic się nie stało. Gryszczuk poinformował, że przed wypadkiem były skoczek ustanowił rekord prędkości w jeździe terenowej samochodem Porsche Cayenne - 180 km/h i że być może jeszcze w czwartek będzie ponownie trenował na żagańskim poligonie.
Po zakończeniu sezonu zimowego 2010/2011 Małysz, czterokrotny mistrz świata i czterokrotny medalista olimpijski, zakończył karierę skoczka narciarskiego. W kwietniu 2011 roku otrzymał propozycję związania się z zespołem rajdowym RMF Caroline Team, który rywalizuje w mistrzostwach świata i Europy w rajdach terenowych, oraz planuje start w Rajdzie Dakar 2012.
9 sierpnia były skoczek narciarski pomyślnie zaliczył przed komisją Polskiego Związku Motorowego test wiedzy o przepisach rajdowych i otrzymał licencję kierowcy uprawniającą do startów we wszystkich rajdach terenowych. Po raz pierwszy oficjalnie, jako kierowca licencjonowany, wystartował pod koniec sierpnia w rajdzie Hungarian Baja, ale imprezy nie ukończył z powodu awarii technicznej.
Skomentuj artykuł