Sobiesiak czuje się swobodniej, dużo mówi
Beata Kempa (PiS) powiedziała, że biznesmen Ryszard Sobiesiak, który w czwartek zeznaje na posiedzeniu zamkniętym hazardowej komisji śledczej, "czuje się swobodnie, dużo mówi". Opowiada m.in. - jak relacjonowała Kempa - o swych interesach, o ich opłacalności. Zbigniew Wassermann (PiS) powiedział, że podczas przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka tematem tabu są stenogramy z podsłuchów. Z kolei Mirosław Sekuła (PO) poinformował, że w zeznaniach biznesmena pojawiają się nowe wątki, nie chciał jednak podać szczegółów.
- Świadek czuje się zdecydowanie swobodniej, dużo mówi, zobaczymy, jaka będzie z tego wartość dowodowa - powiedziała dziennikarzom Kempa, która na chwilę opuściła posiedzenie komisji.
Posłanka PiS oceniła, że sejmowym śledczym udało się już dowiedzieć dużo więcej niż podczas części otwartej czwartkowego posiedzenia komisji, kiedy to biznesmen najpierw odmawiał odpowiedzi na zadawane pytania, a później zasłaniał się niepamięcią.
- Opowiada o swych interesach, o ich opłacalności, o tym z kim rozmawiał w różnych sprawach, natomiast kiedy pytam o rzeczy ze stenogramów (chodzi o stenogramy z rozmów Sobiesiaka m.in. z b. szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim i innym biznesmenem związanym z branżą hazardową - Janem Koskiem - PAP) już dokładnie, to wtedy raczej nie pamięta - relacjonowała Kempa. - Powtarza się ta wersja z wersji jawnej - dodała posłanka.
Pytana, czy zauważa w zeznaniach biznesmena jakieś rozbieżności z tym, co przed komisją hazardową mówili Chlebowski, b. minister sportu Mirosław Drzewiecki czy obecny szef klubu PO Grzegorz Schetyna, Kempa oceniła, że "za szybko, by to tym powiedzieć". - Dużo się dzieje, dużo rozmawiamy, ale jeszcze w tej chwili nie możemy powiedzieć o żadnych rozbieżnościach - zaznaczyła posłanka.
Franciszek Stefaniuk (PSL) powiedział z kolei PAP, że Sobiesiak odpowiadając na pytania mówi zgodnie z tym, co zawarte było w jego wstępnej wypowiedzi. Jak zaznaczył, nie ma "medialnych smaczków" w wypowiedziach biznesmena, dotyczących jego znajomości z politykami.
Zdaniem polityka zeznania za zamkniętymi drzwiami nie dadzą komisji zbyt wiele, ale mogą pomóc ukształtować pogląd na sprawę, którą zajmuje się komisja.
Poseł PSL uważa, że to, iż Sobiesiak nie chciał odpowiadać na pytania śledczych w obecności mediów, było kaprysem. Sam biznesmen - jak relacjonował Stefaniuk - tłumaczył to śledczym stresem. - Gdyby odpowiadał w świetle kamer, to wypadłby pozytywnie, ponieważ potrafi mówić - ocenił Stefaniuk.
Wassermann powiedział dziennikarzom w przerwie zamkniętego posiedzenia hazardowej komisji śledczej, na którym zeznaje Sobiesiak, że podczas przesłuchania tematem tabu są stenogramy z podsłuchów. Dodał, że kiedy pytania dotyczą właśnie nich, Sobiesiak "nie wie, nie pamięta, nie rozumie".
- Dużo mówi o piłce nożnej, trochę mówi o świecie hazardowym, ale w tych istotnych momentach jest powstrzymywany. Myślę, że pełnomocnik swoją rolę tutaj odgrywa. (...) Bardzo trudno jest otrzymać odpowiedź na konkretne pytanie osadzone w dokumencie, podparte nazwiskiem, datą. Wtedy jest ucieczka w niepamięć, w bok. Nie mamy precyzyjnych odpowiedzi - mówił poseł PiS.
Z kolei Sekuła powiedział, że Sobiesiak odpowiedział na prawie wszystkie pytania, które były mu zadane w części otwartej czwartkowego posiedzenia komisji. Ocenił, że wcześniej biznesmena paraliżowała presja obecnych w Sali Kolumnowej mediów.
- Widać, że na tym zamkniętym posiedzeniu po prostu świadek się otworzył i odpowiada nie zdawkowo, ale szeroko. Możemy korzystać z jego wiedzy na temat hazardu. Bardzo ciekawe przesłuchanie - mówił dziennikarzom szef komisji.
Przyznał jednak, że o niektórych kwestiach, jak np. o swych rozmowach, które dotyczą wiceministra finansów Jacka Kapicy (ze stenogramów wynika, że biznesmeni chcieli go skompromitować i usunąć ze stanowiska) Sobiesiak nie chce mówić; zamiast odpowiadać, odwołuje się również do tego, co mówił w swobodnej wypowiedzi. Według Sekuły, Sobiesiak np. twierdzi, że nie było żadnego przecieku o akcji CBA; mówił też, że było na niego wiele donosów, które spowodowały, że był "złym tatusiem" i dlatego jego córka Magdalena zrezygnowała z ubiegania się o posadę w Totalizatorze Sportowym.
Szef komisji ocenił, że stenogramy z tego przesłuchania będą dostępne dla opinii publicznej w ciągu kilku dni.
Bartosz Arłukowicz (Lewica) nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, bo - jak tłumaczył - nie chce zniechęcać Sobiesiaka do tego, żeby mówił dalej. Ocenił jednak, że przesłuchanie wniosło coś nowego do wyjaśnienia sprawy.
Sławomir Neumann (PO) powiedział dziennikarzom, że Sobiesiak odpowiada na pytania posłów "barwnie" i "ciekawie". Dodał, że nie ma wątpliwości, dlaczego nie chciał odpowiadać pod okiem kamer. - Widać wyraźnie, że stresuje się kamerami, ale jeżeli ich nie ma, dość swobodnie mówi o wszystkim, o co go pytamy - mówił poseł PO.
Dodał, że przypomina sobie wiele rzeczy, o których nie pamiętał podczas przesłuchania w trybie jawnym. - Jestem zdziwiony jedną rzeczą. To naprawdę jest dla mnie zaskoczeniem - stan majątkowy pana Sobiesiaka. Okazuje się, że on z branżą hazardową nie za wiele ma wspólnego w ostatnich dwóch latach. (...) Cała rodzina tych udziałów (w firmach hazardowych - PAP) za dużo nie ma. One są iluzoryczne. Nazywanie pana Sobiesiaka czy rodziny Sobiesiaka królami hazardu jest na wyrost, bo mają 30 proc. udziałów w sieci, która ma 300 automatów na 60 tys. działających w Polsce i 20 proc. akcji firmy, która ma kasyna - powiedział Neumann.
Skomentuj artykuł