Strzelanina w Pruszczu Gdańskim. Są ofiary
Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne w strzelaninie w nocy z poniedziałku na wtorek w Pruszczu Gdańskim (Pomorskie). Przyczyną tragedii, którą poprzedziła kłótnia, były najprawdopodobniej nieporozumienia biznesowe. Gdy doszło do strzelaniny, na miejscu była policja.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 57-letni mężczyzna strzelał do dwóch innych mężczyzn. Jeden z nich - 30-latek zginął, drugi - 53-latek, został ranny i przebywa w szpitalu. - Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformowała PAP szefowa Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim Teresa Rutkowska-Szmydyńska.
Jak ustaliła nieoficjalnie PAP, ze źródeł zbliżonych do sprawy, 30-latek był synem 53-latka.
Prokurator dodała, że ranny został także napastnik, który najprawdopodobniej po oddaniu strzałów do dwóch mężczyzn postrzelił się w głowę. Mężczyzna przebywa w szpitalu; jego stan jest ciężki.
Według prokuratury 30-latka, który zginął, i mężczyznę, który oddał strzały, łączyły interesy - obydwaj prowadzili działalność gospodarczą. Według wstępnych ustaleń to właśnie sprawy biznesowe mogły być przyczyną użycia broni przez 57-latka. Prokuratura nie udziela na razie więcej informacji.
Do zdarzenia doszło około godz. 1 w nocy na jednej z ulic Pruszcza Gdańskiego, w dzielnicy, na terenie której prowadzona jest głównie działalność przemysłowo-gospodarcza.
Jak poinformował PAP Michał Sienkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji, gdy doszło do zdarzenia, na miejscu byli policjanci. Przyjechali oni wezwani przez 53- i 30-latka, którzy zgłosili, że jakiś samochód zastawia bramę wjazdową na teren posesji.
Strzały padły już po przyjeździe policji. - Gdy do tego doszło, policjanci natychmiast udzielili pomocy poszkodowanym - powiedział Sienkiewicz; dodał, że nie zna jeszcze dokładnego przebiegu zdarzenia: ustalane są m.in. czynności, jakie policjanci podjęli tuż po przyjeździe na miejsce.
Skomentuj artykuł