Szansą pacjentów jest zrównanie praw...
Szansą dla pacjentów jest zrównanie zasad, na jakich funkcjonują publiczne i niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej - uważa minister zdrowia Ewa Kopacz.
"Może moim poprzednikom zabrakło wiary, może moim poprzednikom zabrakło determinacji. Ja od trzech lat taką wiarę i pełną determinację posiadam i do końca dni, kiedy będę w resorcie zdrowia będę walczyć o polskiego pacjenta, nie mając fobii, tak jak moi poprzednicy, że to, co prywatne, niepubliczne powoduje tylko samo zło" - powiedziała Ewa Kopacz.
"Chcę pokazać, że jesteśmy krajem europejskim, gdzie zarówno publiczny jak i niepubliczny zakład opieki zdrowotnej, jeśli spełnia odpowiednie standardy, jeśli poważnie traktuje swoją misję jest wielkim darem dla polskiego pacjenta a nie zagrożeniem" - dodała.
Kopacz mówiła, że od 10 lat, kiedy czynnie weszła do polityki słyszy tylko narzekania, że z naszą ochroną zdrowia jest kiepsko, że polscy pacjenci czekają w kolejkach, że jesteśmy daleko za przodującymi krajami Europy. "Dochodzę do wniosku, że wszyscy ci, którzy przede mną mieli szansę to zmienić, stracili swój czas" - powiedziała Kopacz. "My podjęliśmy bardzo trudną próbę zmiany tego, co doskwiera polskim pacjentom. Chcemy budować system przede wszystkim przyjazny i bezpieczny dla polskiego pacjenta" - podkreśliła.
"Czy zadłużony szpital może być bezpieczny? Szpital, który nie liczy kosztów? Czy szpital, który ma przerost zatrudnienia, gdzie środki płynące z NFZ w 80 czy 90 proc. idą na wynagrodzenia personelu, to jest bezpieczny szpital? - pytała Kopacz. - Na te pytania sobie odpowiedziałam. Wiem, że te odpowiedzi, nie zawsze będą się podobać moim kolegom lekarzom, moim koleżankom pielęgniarkom, moim kolegom samorządowcom i dyrektorom".
Jak stwierdziła, "strona najsłabsza, jaką dzisiaj jest pacjent, która nie wychodzi na ulice, nie przyjeżdża pod ministerstwo zdrowia i nie potrafi się bić o swoje" pozostała tylko i wyłączanie pod opieką tych, którzy decydują o kształcie opieki zdrowotnej - polityków i ministrów.
Kopacz podkreśliła, że nie ma dla niej znaczenia forma organizacyjno-prawna placówki, stąd jej obecność w szpitalu św. Rafała. "Ważne, aby pacjent, który przychodzi do szpitala, spotkał się z miłym przyjęciem, z merytorycznie przygotowaną kadrą, z odpowiednią ilością leków, sprzętu, nowoczesną diagnostyką, która mu w tej placówce zaoferują" - mówiła szefowa resortu zdrowia.
Dodała, że szansą dla polskich pacjentów jest zrównanie zasad, na jakich funkcjonują publiczne i niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. "Dzisiaj zakład niepubliczny korzystający z publicznych funduszy, czyli z kontraktu z NFZ, jest również placówką publiczną, świadczy świadczenia za publiczne pieniądze" - powiedziała.
Przewodniczący Rady Nadzorczej spółki Scanmed Maciej Wandzel mówił, że przy budowie szpitala nie korzystano z pomocy publicznej ani z środków unijnych. Inwestorem był NFI Progress. "Wspólnie z naszymi partnerami lekarzami wprowadziliśmy zasadę, że w centrum naszego zainteresowania jest pacjent, nie tylko od stromy medycznej, ale także, jeśli chodzi o empatię wobec pacjenta. W tej placówce zamierzamy kształtować standardy w tym zakresie" - podkreślił Wandzel.
Szpital św. Rafała w Krakowie ma obecnie 120 łóżek o profilu ortopedycznym, chirurgii ogólnej, chirurgii onkologicznej i urologii. Jest też oddział intensywnej terapii. Placówka ma kontrakt z NFZ na leczenie zabiegowe i tomografię komputerową. W ciągu roku wykonano tam 1,6 tys. operacji. Część zabiegów i porad jest odpłatna.
Skomentuj artykuł