Terroryzm to pełzająca wojna światowa
Pełzającą wojną światową nazywa Krzysztof Mroziewicz w swojej najnowszej książce rozpowszechniający się na świecie terroryzm i wojnę, jaką prowadzą z nim demokratyczne państwa. Jerzy Pomianowski na wtorkowej promocji książki Mroziewicza "O bezczelności, bezkarności, bezsilności. Terroryzmy nowej generacji" nazwał ją "jedną z najbardziej przenikliwych analiz współczesnego świata".
Autor gromadzi różne definicje terroryzmu, jednak sam przyznaje, że żadna z nich nie oddaje w pełni istoty problemu. Książka mówi o ewolucji zjawiska znanego od setek lat, które w ostatnich latach rozwinęło się na skalę dotąd niespotykaną.
Zdaniem Mroziewicza, na przełomie XX i XXI wieku terroryzm przestał być zajęciem grupy ludzi, a stał się doktryną grupy państw. "O ile grupa ludzi terroryzuje innych ludzi, o tyle grupa państw terroryzuje inne państwa. Terrorystów i państwa terrorystyczne łączy, poza doktryną i celem, także mechanika terroru, który stosują wobec członków własnych ugrupowań lub - w przypadku państw - wobec własnych społeczeństw. Po doświadczeniach 11 września 2001 r., a zwłaszcza 11 marca 2004 r. w Madrycie, trzeba na nowo pisać definicję terroryzmu, który obecnie bywa, co w przeszłości wydawało się absurdem, skuteczną manipulacją cudzym lękiem dla celów politycznych" - przekonywał Mroziewicz.
Krzysztof Mroziewicz ocenia, że obecnie techniki, którymi dysponują terroryści, stwarzają możliwości ludobójstwa, z kolei logistyka stawia ich na poziomie sztabu generalnego armii kraju średniej wielkości. Terroryści dysponują już bronią chemiczną, jaką jest wąglik i botulina, są też w posiadaniu taktycznych głowic jądrowych, którymi się uzbraja pociski armatnie. To za mało, żeby zgładzić jakiś naród, natomiast zupełnie wystarcza na wywołanie szoku w Paryżu, Londynie, Warszawie, Moskwie.
Zdaniem Mroziewicza obecna generacja terroryzmu to wyzwanie za wielkie jak na siły i możliwości policji, a za mała jak na siły i możliwości armii nowoczesnego państwa. Jego zdaniem, właściwą formą walki z terroryzmem jest tzw. biały wywiad, czyli gromadzenie i przetwarzanie wiadomości z ogólnie dostępnych źródeł - sieci komórkowych, internetu. Tylko w ten sposób można obecnie próbować uprzedzić atak. Niestety, nie posiadamy jeszcze możliwości technicznych, które pozwoliłyby na skuteczną analizę zalewających świat sygnałów elektronicznych. Na razie dzieje się to stanowczo zbyt wolno.
"Wojna z terroryzmem musi się zacząć na obszarze elektroniki, ponieważ terroryzm już na tym obszarze jest obecny i korzysta dzięki globalizacji ze środków łatwo dostępnych we wszystkich sklepach komputerowych po to, żeby cywilizację komputerową, czy ogólnie zachodnią, jej własnymi instrumentami niszczyć" - mówił Mroziewicz.
Krzysztof Mroziewicz - dziennikarz, komentator "Polityki" oraz telewizyjnych programów "7 dni świat", "To był dzień na świecie", znawca tematyki międzynarodowej, były doradca ministra spraw zagranicznych - wiedzę o świecie zdobywał będąc dziennikarzem redakcji zagranicznej PAP, korespondentem zagranicznym w różnych krajach Azji, m.in. w Afganistanie. W latach 1996-2001 Mroziewicz był ambasadorem Polski w Indiach, Sri Lance i Nepalu. Jest autorem takich książek jak "Guantanamera. Korespondencja z Hawany", "Kabul w okresie postu", "Ucieczka do Indii", "Dziennikarz w globalnej wiosce", "Ekstazja. Podróże z Afrodytą", "Czas pluskiew" oraz "Prawdy ostateczne Ryszarda Kapuścińskiego".
Skomentuj artykuł