Trzeba wzywać władzę, by ujawniła swój raport
Dziś trzeba wzywać władze żeby ujawniła swój raport dotyczący katastrofy smoleńskiej - powiedział w niedzielę wieczorem lider PiS Jarosław Kaczyński do osób zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
Piętnaście miesięcy po katastrofie smoleńskiej, jak co miesiąc, ulicami stolicy przeszedł kolejny "marsz pamięci". Od sierpnia ubiegłego roku organizują go środowiska związane z "Gazetą Polską". Demonstranci wyruszyli sprzed archikatedry św. Jana na Starym Mieście, gdzie odbyła się w msza w intencji ofiar katastrofy z 10 kwietnia, i przeszli przed Pałac Prezydencki.
- Dziś wiemy więcej niż jeszcze miesiąc temu, ogłoszony został raport smoleński, biała księga smoleńska, są w niej uporządkowane fakty; fakty, których nikt nie jest w stanie podważyć. Nawet krytycy, którzy ponieśli wrzask po ogłoszeniu raportu, musieli przyznawać, że fakty są prawdziwe, tylko jakieś rzekome interpretacje są nieprawdzie - mówił prezes PiS nawiązując do dokumentu przedstawionego przez zespół kierowany przez posła PiS Antoniego Macierewicza.
Apelował, aby wzywać rząd do ujawnienia raportu przygotowanego przez komisję kierowaną przez szefa MSWiA Jerzego Millera.
- Dlaczego zwleka? Czego się boi? Nie wiem, kiedy ten drugi raport, raport ministra Millera, zostanie ujawniony, bo ciągle ta data jest zmieniana. Ale my prawdę tę, którą można dzisiaj ustalić, już znamy. Ale przecież, żeby ustalić wszystko, żeby znać prawdę w całości, trzeba jeszcze wiele: zdobyć wiele dowodów, przeprowadzić wiele ekspertyz, mięć dostęp do tego, do czego dziś dostępu nie mamy - mówił Kaczyński.
Dodał, że jedyna metoda, aby to uzyskać, to społeczny nacisk. "Przekonanie, tych, którzy chcą coś ukryć, że się nie da, że ten nacisk będzie trwał, że ludzie, którzy chcą prawdy, się nie cofną, że będą nie tylko zdecydowani, ale także cierpliwi. I dziś proszę was, abyście w tym zdecydowaniu trwali i byście byli cierpliwi" - apelował do zebranych prezes PiS.
"Jarosław, Jarosław, zwyciężymy!"- skandował tłum, bijąc brawo.
Przy ogrodzeniu Pałacu Prezydenckiego ustawiono drewniany krzyż, były też obrazy oraz zdjęcia Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii. Na chodniku składano kwiaty i znicze.
Przed wystąpieniem Kaczyńskiego zebrani zaśpiewali hymn państwowy, a na zakończenie manifestacji - "Boże coś Polskę".
Parę metrów obok pikiety Ruchu Poparcia Palikota ustawili się "Solidarni 2010", którzy przychodzą na Krakowskie Przedmieście, domagając się m.in. dymisji premiera Donalda Tuska. W okolicy namiotu "Solidarnych" zbierano podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie "drożyzny warszawskiej". Do poparcia wniosku zachęcali też organizatorzy "marszu milczenia".
W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia zginęło 96 osób, które leciały na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wśród ofiar byli m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
Skomentuj artykuł