Tusk o gabinecie - to jest rząd zderzaków
- To jest rząd potencjalnie silny - mówi Donald Tusk o nowym ministrach. - Silny zarówno poparciem wyborców jak i tym, że osadzony jest w ramach tej samej koalicji, która po raz pierwszy w tym dwudziestoleciu dostała szanse kontynuowania rządów. To dla nas wielkie zobowiązanie.
- Werdykt wyborców oznacza zgodę na kontynuację głównych kierunków prac rządu, ale zdaję sobie sprawę, że obywatele, instytucje, gospodarka, oczekują także w niektórych miejscach przyspieszeń - mówił dziś Donald Tusk.
- Żeby sprawować dobrze swoje funkcje, ludzie potrzebują takiej nadzwyczajnej energii i zmiana jest także sposobem na budowę takiego nowego zasobu energii i także takiego nowego, świeżego ducha gry zespołowej. Jestem przekonany, że ten skład, który zaprezentuję panu prezydentowi, tego typu energię i determinację wykaże - podkreślił premier.
Przedstawiony dziś skład nowego rządu potwierdził ostatnie przecieki. Jedną z najważniejszych zmian jest podział ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji na dwa resorty.
Szefem MSW zostanie Jacek Cichocki. On także ma nadzorować służby specjalne. - Nadzór nad służbami specjalnymi ale bez tworzenia tej odrębnej funkcji koordynatora (...) - ten nadzór z oczywistych konstytucyjnych obowiązków w dużej mierze spoczywa na premierze - ale wykonywać go będzie minister Cichocki" - powiedział Tusk.
Drugą częścią podzielonego ministerstwa będzie rządził Michał Boni. Omawiają kompetencje nowego resortu administracji i cyfryzacji, Donald Tusk powiedział, że pierwszym jego zadaniem będzie przegląd planowanych wydatków i inwestycji z tej dziedziny.
- Do zadań, jakie stoją przed szefem administracji publicznej dokładamy szeroko pojętą cyfryzację, ale przede wszystkim w odniesieniu do urzędów państwowych administracji publicznej - powiedział premier.
Tusk powiedział również, że koncentracja zadań z zakresu cyfryzacji, do tej pory rozproszonych pomiędzy różne resorty, pozwoli zracjonalizować wydatki i przyspieszyć rewolucję cyfrową.
Kolejną dużą i dość nieoczekiwaną zmianą w rządzie jest nominacja Jarosława Gowina na szefa resortu sprawiedliwości. Według Tuska Gowin jest bardzo dobrze przygotowany do tego, by objąć tę funkcję. - Wobec Jarosława Gowina mam bardzo precyzyjne oczekiwania. Starał się je realizować, ale z pozycji, która nie dawała mu większych szans. On ma w sobie gigantyczny zapał, taką determinację, "pozytywną szajbę", jeśli chodzi o deregulację - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej Tusk.
- Uważam, że Jarosław Gowin, także dlatego, że bywa dla mnie kłopotliwy, jest trudnym partnerem, nieraz mi zatruł życie swoją nieustępliwością, takiego człowieka potrzebujemy do tej roboty - zaznaczył premier.
Dodał, że prawdziwa deregulacja, która może skutecznie odblokować polską gospodarkę, to jest właśnie deregulacja w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Podkreślił, że fakt, iż Gowin nie jest z korporacji i nie jest prawnikiem uważa za zaletę, a nie wadę. - Żeby odblokować Polskę od tych - powiedziałbym - zaszłości, pewnej rutyny, ale także złych przepisów, trzeba będzie umieć stanąć wobec całego środowiska prawniczego i nie poddać się - podkreślił Tusk.
Mówiąc o dotychczasowym ministrze sprawiedliwości Krzysztofie Kwiatkowskim, Tusk powiedział, że jest jednym z dwóch, trzech potencjalnych liderów PO. - Jest to jeden z najzdolniejszych polityków w PO - zachwalał. Jak mówił, zmiana w resorcie sprawiedliwości nie wynika więc z krytycznej oceny jego działań.
W podobnym tonie Donald Tusk wypowiedział się o Joannie Musze, która w nowym rządzie ma objąć stanowisko ministra sportu i Turystki. - Ekonomia, zarządzanie, doktorat z ekonomiki zdrowia, bezbłędny angielski, taki mocny status polityczny, świetny wynik w wyborach. Powiedziałbym też, że talent komunikacyjny. To wszystko powoduje, że jestem przekonany, że nie tylko w tym miejscu znakomicie da sobie radę - mówił szef rządu, pytany o powody nominacji dla Muchy.
Premier zaznaczył też, że posłanka ma własne doświadczenia ze sportem wyczynowym. - I raczej jej nie zaczepiać, ponieważ ma to związek ze sztukami walki - przestrzegał.
Tusk mówił ponadto, że dzisiaj potrzebuje ministra sportu, który będzie jednocześnie wytrawnym dyplomatą i osobą, która będzie świetnie reprezentowała Polskę, przy różnego rodzaju okazjach. Premier wymienił tu m.in. Euro 2012, olimpiadę w Londynie i mistrzostwa świata w lekkoatletyce w Gdańsku w 2014.
Joanna Mucha to jedna z czterech kobiet w nowym rządzie Donalda Tuska. Obok niej ministerialne stanowiska zajmą Krystyna Szumilas - jako minister edukacji narodowej, Barbara Kudrycka - jako minister nauki i szkolnictwa wyższego oraz Elżbieta Bieńkowska - minister rozwoju regionalnego.
Mówiąc o kobietach w rządzie Donald Tusk powiedział, że ten rząd jak i poprzedni to najbardziej sfeminizowane Rady Ministrów po 1989 roku. - W moim przekonaniu - to też mówi moje doświadczenie - w żadnym przypadku (...) nigdy nie mogłem stwierdzić, ani nie mogę potwierdzić tego, żeby kobiety na jakimkolwiek stanowisku były gorsze niż mężczyźni, dlatego każde poważne wzruszenie ramion, że kobieta obejmuje jakieś ministerstwo, które nie wydaje się za bardzo kobiece, uważam za objaw niedojrzałego seksizmu
Szef rządu zwrócił również uwagę na udział w nowym rządzie młodych ludzi. Zażartował, że z satysfakcją musi stwierdzić, że "jest jednym ze starszych uczestników tego zespołu". - Każdy z tych ludzi potwierdził, że potrafi rządzić - mówił o swoich kandydatach na ministrów premier.
Podkreślił też, że nie ma na świecie człowieka, którym zostając ministrem nie jest politykiem. - Rządy ekspertów są fikcją. Eksperci są po to, żeby pomagać rządom. To ludzie wybierają rządy (...), mądry rząd korzysta z mądrych ekspertów - mówił.
Dodał, że każdy resort potrzebuje człowieka "kompetentnego, silnego, zdecydowanego i pewnego swojej wartości, także politycznej". - Rząd musi umieć rządzić i jestem przekonany, że te osoby będą to potrafiły - zaznaczył Tusk.
- To jest rząd zderzaków, każdy z nas jest zderzakiem, ja też. Czy te zderzaki wytrzymają cztery lata, czy cztery miesiące? Zobaczymy. Idą ciężkie czasy, zdajemy sobie sprawę, jakie zadania sobie nałożyliśmy, więc każdy z nas jest zderzakiem - mówił Tusk na czwartkowej konferencji prasowej. - Nikt tu nie przyszedł z definicji na cztery lata, nikt. Każdy przyszedł wykonać swoją robotę. Nie da rady - szybciej się pożegna ze stanowiskiem - podkreślił.
Jam mówił, chciałby, żeby "wszyscy wytrzymali cztery lata". - Nie mam założenia, że po roku jest zmiana, nie mam politycznej definicji, czy koniecznie za rok mam wymienić część, czy całość gabinetu, ale nie mam też takiej doktryny, że zrobię wszystko czy prawie wszystko, żeby przez cztery lata ten gabinet pozostał bez zmian - zaznaczył Tusk.
Premier powiedział również, że jego nowy rząd jest "zbudowany w taki sposób, aby (...) umieć reagować na każdą okoliczność, która może zaskoczyć Europę, świat, w tym Polskę".
Odnosząc się do koalicji PO - PSL, Tusk powiedział, że nie zostanie podpisana nowa umowa koalicyjna. - Jesteśmy obaj z Waldemarem Pawlakiem gwarancją tego, że te dobre zasady z tamtej umowy koalicyjnej będą działały przez najbliższe cztery lata, ale nie przewidujemy podpisywania tego dokumentu, który był, ani jakiejś nowej wersji - powiedział premier na konferencji prasowej.
Tusk dodał, że razem z Pawlakiem podtrzymują istotę umowy koalicyjnej zawartej przed czterema laty. - Solidarna współpraca ugrupowań, niezaskakiwanie się wrogimi projektami - to podtrzymujemy - zadeklarował.
Skomentuj artykuł