W kokpicie Tu-154 był ktoś spoza załogi?
Rejestratory prezydenckiego Tu-154 miały nagrać w kokpicie samolotu głosy pięciu osób. Jeden z nich mógł nie należeć do załogi maszyny. Pojawiają się kolejne nieoficjalne informacje ze śledztwa.
Reporterzy z radia RMF FM, które podało informację, powołują się na informatora w prokuraturze. W kabinie pilotów w czasie lotu powinny przebywać cztery osoby ze ścisłej załogi samolotu: dowódca załogi, drugi pilot, nawigator i mechanik pokładowy. Może to oznaczać, że ktoś z pasażerów wchodził do kabiny przed lądowaniem, ale równie dobrze piąty głos może należeć do innej osoby z załogi pokładowej, np. stewardessy.
Wcześniej prokurator generalny Andrzej Seremet informował, że nie ma żadnych danych wskazujących na to, by na pilota wywierano presję, by lądował mimo trudnych warunków.
Szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban powiedział na antenie RMF FM, że piloci powinni powiadomić prezydenta o kłopotach z lotem. Na pytanie, czy w takiej sytuacji prezydent mógł powiedzieć: "lądujcie mimo wszystko", odpowiedział: "nigdy bym takiej wersji nie rozpatrywał". Pytany, czy ją wyklucza, powiedział: "raczej wykluczam".
Skomentuj artykuł