Wniosek o lustrację Turowskiego bezzasadny?
Wniosek IPN o lustrację ambasadora tytularnego Tomasza Turowskiego jest bezzasadny - uważa obrona. W poniedziałek sąd odroczył decyzję, czy wszcząć postępowanie lustracyjne wobec dyplomaty, podejrzewanego przez IPN o zatajenie związków z tajnymi służbami PRL.
Tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie wszczął zaś na wniosek IPN postępowanie lustracyjne wobec innego pracownika MSZ - Janiny Biernackiej. IPN zarzuca jej, że zataiła fakt pracy w archiwum MSW z lat 80. Jej adwokat mec. Katarzyna Więckowska podkreślała, że pracowała ona niecały rok w centralnym biurze adresowym i nie miała świadomości, że był to "organ bezpieczeństwa państwa", z którym związki trzeba dziś ujawniać w oświadczeniu lustracyjnym. Dodała, że pozostały jej 3 lata do emerytury, a w biurze adresowym zajmowała się np. zmianą danych o stanie cywilnym danej osoby. - To była cześć archiwum MSW, w którym pracę trzeba ujawniać w oświadczeniu - replikowała prok. Aneta Rafałko z IPN.
Decyzję ws. Turowskiego sąd odroczył do lutego, bo jest on chory, a jego adwokaci zostali ustanowieni dopiero w zeszły piątek i nie mieli czasu zapoznać się z aktami sprawy. Posiedzenie sądu było niejawne, gdyż akta Turowskiego są objęte tajemnicą. Tajny będzie też cały proces lustracyjny tego do niedawna szefa wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie. Powołując się tajność sprawy, prok. Rafałko odmówiła ujawnienia szczegółów zarzutu wobec Turowskiego. - Wniosek IPN jest bezzasadny - tyle tylko powiedział zaś jeden z obrońców mec. Piotr Kruszyński.
W grudniu 2010 r. pion lustracyjny IPN wystąpił o wszczęcie postępowania wobec Turowskiego i o wydanie orzeczenia, że jest on "kłamcą lustracyjnym". Zaraz po ujawnieniu tej informacji MSZ ogłosił, że Turowski kończy misję w Moskwie. Na początku br. podał się on do dymisji, którą "w trybie natychmiastowym" przyjął minister Radosław Sikorski. Turowski przestanie być pracownikiem MSZ w lutym br.
Na rozpatrzenie w warszawskich sądach czeka co najmniej osiem spraw lustracyjnych przedstawicieli MSZ - to najliczniejsza kategoria urzędników lustrowanych przez IPN w poszczególnych resortach. - To nie jest liczne grono, jak na 3,6 tys. pracowników MSZ. Każdy przypadek należy rozpatrywać oddzielnie oraz poczekać na wyrok - komentował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. - Ktoś składa oświadczenie lustracyjne, ja nie mam powodu, żeby je podważać. To trafia do IPN, a IPN się ustosunkowuje do tego dopiero, gdy ta osoba jest za granicą. My wtedy podejmujemy odpowiednią decyzję - mówił zaś sam Sikorski.
Jeszcze w styczniu sąd ma rozpatrzeć wniosek IPN o lustrację Jarosława Spyry, b. ambasadora Polski w Peru. Po tym jak "Rz" napisała, że według IPN zataił on, iż przez 10 miesięcy pracował w SB, Spyra podał się do dymisji, którą Sikorski przyjął. Także w styczniu sąd zbada wniosek IPN o lustrację b. wiceszefa MSZ i b. ambasadora w Izraelu Macieja Kozłowskiego. Według IPN, w latach 1965-1969 miał on być najpierw kandydatem, a potem tajnym współpracownikiem SB w Krakowie. 66-letni Kozłowski - opozycjonista z PRL, skazany na kilka lat więzienia w tzw. procesie taterników w 1969 r. - zaprzecza, by był agentem.
W 2010 r. warszawski sąd wszczął lustrację Andrzeja Towpika, b. wiceszefa MSZ i głównego negocjatora wstąpienia Polski do NATO. IPN podejrzewa, że 71-letni Towpik zataił, że w latach 80. współpracował z wywiadem PRL. Towpik zaprzecza, by był tajnym i świadomym współpracownikiem. Wyjaśniał, że podczas służby dyplomatycznej rozmawiał z różnymi osobami, nie zawsze wiedząc, kim naprawdę jest rozmówca.
Osoby, które przyznają się do służby lub pracy w organach bezpieczeństwa PRL albo też tajnej z nimi współpracy, mogą obejmować funkcje publiczne - decyduje o tym organ powołujący lub wyborcy. Osoba, której oświadczenie o braku związków z organami bezpieczeństwa PRL sąd prawomocnie uzna za nieprawdziwe, traci swą funkcję i nie może pełnić urzędów publicznych na czas od 3 do 10 lat.
Skomentuj artykuł