Wraca temat katastrofy smoleńskiej
Prokuratorzy otrzymali opinię biegłych dot. zapisów rozmów z wieży smoleńskiego lotniska - poinformowała PAP w środę prokuratura wojskowa. Do prokuratury wpłynęła także opinia ws. nagrania z samolotu Jak-40, lądującego w Smoleńsku przed katastrofą Tu-154.
"Do prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazano dwie opinie przygotowane przez Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie w zakresie badań fonoskopijnych dotyczące nagrań: z rejestratorów stanowiska pracy grupy kierowania lotami lotniska w Smoleńsku oraz polskiego samolotu Jak-40"- powiedział PAP mjr Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Dodał, że obecnie trwa analiza opinii. - Po jej zakończeniu zapadnie decyzja, czy je upublicznić i ewentualnie, w jakim zakresie - dodał. Jak zaznaczył, zwykle główną częścią tego typu opinii są stenogramy nagranych rozmów. Obie opinie wpłynęły do prokuratury wojskowej we wtorek po południu.
Opinie fonoskopijne dotyczące zapisów rozmów z wieży smoleńskiego lotniska oraz nagrania z samolotu Jak-40, który lądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą Tu-154M, były jednymi z kilku, na które oczekuje WPO w Warszawie. Te dwie opinie fonoskopijne mają jednak duże znaczenie zarówno w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, jak i w prowadzonym odrębnie od marca 2011 r. przez wojskową prokuraturę postępowaniu dotyczącym lądowania Jaka-40 z kilkunastoma pasażerami - m.in. dziennikarzami, którzy mieli obsługiwać uroczystości w Katyniu.
Od początku śledztwa w sprawie katastrofy prokuratura bada wątek dotyczący działań kontrolerów lotu ze smoleńskiego lotniska. W lutym 2011 r. WPO oceniła jako "kluczowe" zeznania czterech świadków z wieży kontrolnej w Smoleńsku, przesłuchanych wówczas w Rosji z udziałem polskich śledczych. Opublikowany latem 2011 r. raport komisji Jerzego Millera, opisujący przyczyny katastrofy, oceniając pracę kontrolerów lotów ze Smoleńska, wskazywał na brak samodzielności, unikanie odpowiedzialności, brak decyzji o konieczności zamknięcia lotniska z uwagi na złą pogodę i błędy w precyzyjnym naprowadzaniu Tu-154.
Natomiast Jak-40 wylądował kilkadziesiąt minut przed katastrofą Tu-154M, a w chwili jego lądowania warunki na lotnisku były już bardzo trudne.
Nieżyjący już Remigiusz Muś, były technik pokładowy Jaka-40, utrzymywał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m. Szef zespołu smoleńskiego przy kancelarii premiera Maciej Lasek mówił pod koniec 2012 r., że analiza nagrań nie potwierdza wersji o sprowadzaniu Tu-154M do wysokości 50 metrów.
Śledztwo dotyczące lądowania Jaka-40 zostało wszczęte po zawiadomieniu dowódcy Sił Powietrznych. Prokuratura jeszcze w początkach 2013 r. informowała, że dopiero po otrzymaniu opinii ws. nagrań z Jaka-40 zaplanowane zostaną dalsze czynności procesowe w tym postępowaniu.
O pracach nad obiema opiniami fonoskopijnymi informowano m.in. w lutym 2013 r., gdy prokuratura wojskowa otrzymała z Rosji dane konieczne do wydania przez polskich biegłych opinii dotyczącej nagrań z wieży. Były to dane o częstotliwości prądu w rosyjskiej sieci podczas kopiowania nagrania na potrzeby polskiego śledztwa. - Jako pierwsze analizowane jest nagranie z wieży, a dopiero później, po wykonaniu tej ekspertyzy, nastąpi opiniowanie dotyczące nagrania z samolotu Jak-40 - informowała wówczas prokuratura.
NPW wyjaśniała, że kolejność tych badań wynikała z faktu, że aby móc precyzyjnie określić czas wypowiedzi zapisanych na rejestratorze Jaka-40, konieczne było uprzednie odtworzenie wypowiedzi z wieży lotniska w Smoleńsku. Rejestrator Jaka-40 zapisywał jedynie rozmowy wykonywane przez radio.
Dotychczas prokuratura wojskowa - w styczniu 2012 r. - ujawniła wnioski oraz zamieściła na stronie internetowej stenogram z opinii dotyczącej nagrania z kokpitu Tu-154M. Opinię i stenogram z "czarnej skrzynki" Tu-154M przygotował również krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych.
- Z analizy opinii krakowskiego instytutu wynika, że biegli nie zidentyfikowali części zarejestrowanych na nagraniu wypowiedzi. Powodem takiego stanu rzeczy jest stosunkowo niska jakość dowodowego nagrania - przyznawała prokuratura.
Dlatego w lutym zeszłego roku prokuratorzy wojskowi i biegli dokonali w Rosji ponownego skopiowania nagrania z kokpitu. Biegli liczą, że przy użyciu nowej metodologii i sprzętu uda się dokonać "skuteczniejszego odsłuchu" tego zapisu. Efekty tych prac mają znaleźć się w całościowym opracowaniu dotyczącym tragicznego lotu z 10 kwietnia 2010 r., które dla prokuratury przygotowuje od lata 2011 r. zespół biegłych.
Skomentuj artykuł